Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew... I choć obrazek wyłaniający się z legendarnej piosenki Czerwonych Gitar o tytule "Historia jednej znajomości" jest w pewien sposób sielski, już na początku warto wskazać, że nie pasuje do niego... samochód! A to dopiero pierwszy z powodów, dla których na plażę nie należy wjeżdżać autem. Kolejny? To również wykroczenie. Poruszanie się pojazdem po plaży - nad morzem, jeziorem czy rzeką - oznacza mandat karny wynoszący 500 zł.
Kara za jazdę po plaży jest usankcjonowana prawnie. I to bez wątpienia dobrze. Szkoda tylko, że zapis tak właściwie jest martwy. Powód? Raczej trudno spotkać przypadek, w którym brzeg morza patroluje policja. Kontrolę na tym terenie sprawują pracownicy Urzędu Miejskiego - a ci nie mają uprawnień ani do kontrolowania kierowców, ani tym bardziej wypisywania im mandatów. To oznacza, że nawet jeżeli urzędnik zauważy kierowcę popełniającego wykroczenie, wcale nie jest powiedziane, że interwencja skończy się sukcesem.
Urzędnik musi zatrzymać kierowcę jadącego samochodem po plaży, ewentualnie zrobić zdjęcie w taki sposób, aby widoczny był numer rejestracyjny pojazdu i np. twarz prowadzącego. Następnie powinien wezwać na miejsce patrol policji. Gdy kierowca nie uciekł, otrzyma mandat na miejscu. Jeżeli odjechał, a urzędnik ma tylko zdjęcie, funkcjonariusze będą musieli wszcząć postępowanie wyjaśniające. Na jego podstawie wskazany zostanie winny, dzięki czemu wniosek o jego ukaranie trafi do sądu.
W sytuacji, w której sprawa kierowcy wjeżdżającego na plażę trafi do sądu, kara może się okazać naprawdę dotkliwa. Wyrok będzie zakładał grzywnę - jej wysokość to nawet 5 tys. zł. Na taką samą karę może liczyć prowadzący, który wjedzie na plażę i pozostawi na niej substancje mogące zanieczyścić ciek wodny - mowa np. o plamie oleju silnikowego czy benzyny.