W zderzeniu z rozpędzoną ciężarówką niewiele obiektów jest w stanie przetrwać. A samochód, który dwa dni temu został staranowany przez pędzącego DAF-a, da się rozpoznać tylko dlatego, że przetrwał kawałek tylnej klapy, na którym widnieje oznaczenie modelu.
W środę, 30 czerwca, na obwodnicy Puław w ciągu trasy S12, doszło do poważnego zdarzenia drogowego. Kierujący ciężarowym DAF-em 28 latek wjechał w prawidłowo oznakowany samochód Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Tylko dzięki temu, że kierowca nissana NV200 zauważył nadjeżdżającą ciężarówkę i zdążył przeskoczyć przez bariery, nie doszło do tragedii.
Kierujący samochodem marki nissan, 65-letni pracownik GDDKiA ustawił samochód na jezdni, aby zebrać z niej uszkodzone elementy pojazdów. Zgodnie z procedurą włączył pomarańczowe światła błyskowe oraz światła awaryjne i zaczął zbierać rozrzucone przedmioty (prawdopodobnie po wcześniejszej kolizji). W pewnym momencie zauważył, że jadący w kierunku Radomia ciężarowy DAF nie zwalnia i jedzie prosto na niego. Mężczyzna zdążył przeskoczyć przez barierę energochłonną chwilę przed tym, jak ciężarówka uderzyła w nissana.
Auto służb drogowych została kompletnie zniszczone. Prawdę mówiąc na początku trudno nam było określić co to za model. Kierowca może pogratulować sobie refleksu. Policjanci, którzy zostali wezwani na miejsce stwierdzili, że obaj kierowcy są trzeźwi. 28-letni mieszkaniec gminy Biała Rawska kierujący DAF-em został ukarany mandatem oraz punktami karnymi. Na szczęście nikomu nic się nie stało.