Nawet 1000 złotych kary może dostać właściciel samochodu, który spóźni się z rejestracją ściągniętego pojazdu. Od 1 stycznia znowu mamy na to 30 dni. Wcześniej, na czas pandemii, rząd zdecydował się na wydłużenie tego czasu aż do 180 dni. Przepisy wróciły jednak do normy, ale sytuacja w kraju - nie. Choć pandemia zelżała, to w urzędach wciąż trudno umówić się na wizytę, a wiele osób przekraczało dozwolone 30 dni nie z własnej winy. Po prostu nie dało się sprawy załatwić w ustawowym terminie.
Problemy są mniejsze, niż jeszcze jakiś czas temu, ale kierowcy wciąż apelują do rządu o powrót do trochę dłuższego czasu. Ministerstwo chce im pójść na rękę (w końcu) i przedstawiło już korektę ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. Ta przeszła przez Sejm, a już w środę 16 czerwca zajmie się nią Senat. Korekta przewiduje:
Za niedopełnienie tego obowiązku właścicielowi grozi od 200 do 1000 zł kary. Dwukrotnie dłuższy czas powinien sprawić, że zniknie problem z dostaniem się do urzędu w terminie i wypełnieniem wszystkich formalności. To wyjątkowo ważne w 2021 r., kiedy nad Wisłę ściągamy coraz więcej samochodów. Wyżej opisywane zmiany mają zacząć obowiązywać "niezwłocznie" po głosowaniach.
Nowe przepisy zakładają możliwość rejestracji nowych samochodów przez internet przez pracownika salonu - procesem rejestracji nie będzie już musiał martwić się kierowca, bo całą procedurę będzie mógł za niego przejść uprawniony przedstawiciel salonu sprzedaży. W imieniu klienta będzie on składał wniosek o rejestrację samochodu (lub innego pojazdu) przy użyciu formularza elektronicznego. Oczywiście wszystkie koszty związane z rejestracją poniesie kierowca, a nie salon. Więcej dowiecie się tutaj: