Widząc przejazd kolejowy większość kierowców znacząco redukuje prędkość, rozgląda się i dopiero przejeżdża przez tory. Ten kierowca nie zamierzał nawet przyhamować, czego sekundy później pożałował. Cudem w tym wypadku nikt nie zginął.
Do wypadku doszło na ulicy 1 Maja w Rudzie Śląskiej w minionym tygodniu. Przed godz. 20 auto z bardzo dużą prędkością wjechało na przejazd kolejowy, gdzie nieznacznie wzbiło się w górę. To wystarczyło, by koła straciły przyczepność. Auto wpadło w poślizg, zjechało na pas zieleni po prawej stronie drogi, a następnie wzbiło się w powietrze na krawężniku ograniczającym jezdnię.
Samochód przekoziołkował przez chodnik i przeskoczył ogrodzenie prywatnej posesji, a następnie odbił się od budynku. Citroen zatrzymał się dopiero na dachu na cudzej posesji. Powodem wypadku nie był tym przypadku alkohol, ale nadmierna prędkość. Kierowca był trzeźwy i miał prawo jazdy. Na podstawie nagrania trudno oszacować, jak szybko poruszał się kierowca, jednak widać wyraźnie, że była to prędkość zdecydowania zbyt wysoka.
Jak donosi TVN24, kierowca samochodu został przetransportowany do szpitala z delikatnymi obrażeniami głowy. Nie doznał poważniejszego uszczerbku na zdrowiu, i nie szczęśliwie nie ranił żadnej innej osoby, dlatego zdarzenie zostanie najpewniej zakwalifikowane jako kolizja. W pojeździe nie było też pasażerów.
Policja ma dopiero dokładnie zbadać przebieg zdarzenia. Kierowca może jednak mówić o ogromnym szczęściu, bo obecność postronnej osoby na chodniku mogłaby skończyć się tragicznie.