Nie będzie nowych uprawnień dla kierowców z prawem jazdy kategorii B. Ministerstwo Infrastruktury wycofuje się ze zmian, które wcześniej samo zaproponowało. Chodzi o możliwość prowadzenia niektórych pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej do 4,25 t. Dlaczego resort zrezygnował z własnych propozycji?
Z uwagi na wątpliwości dotyczące wprowadzenia tego rozwiązania i wnioski kolejnych podmiotów proponujących objęcie nim kolejnych pojazdów (np. kamperów), nie wprowadzimy zmian w zakresie uprawnień do kierowania pojazdami dla posiadaczy prawa jazdy kategorii B
- poinformowało Ministerstwo Infrastruktury w rozmowie z Moto.pl.
Kierowca posiadający prawo jazdy kategorii B może prowadzić samochody o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 t. Nowe prawo miało umożliwić jazdę pojazdami znacznie cięższymi - o DMC do 4,25 t. Warunek? Nowy limit dotyczył samochodów z napędami alternatywnymi, czyli m.in. aut z ogniwami wodorowymi czy aut elektrycznych, które z racji akumulatorów są wyraźnie cięższe od swoich odpowiedników z klasycznym napędem. Drugim warunkiem miało być posiadanie przez kierowcę prawa jazdy od co najmniej dwóch lat.
Nowe przepisy miały dostosować polskie prawo do unijnych regulacji, jednak okazało się, że zmiany w wyżej opisanym zakresie nie są obligatoryjne.
Każde państwo członkowskie UE samodzielnie podejmuje decyzję w zakresie wprowadzenia fakultatywnych regulacji, a taką fakultatywną regulacją są właśnie uprawnienia, o które pan pyta
- podsumowało Ministerstwo Infrastruktury.
Ministerstwo Infrastruktury, odpowiadając na poselską interpelację, nie sugerowało, że nowe przepisy mogą nie zostać wprowadzone. Dlaczego zatem nagle zrezygnowało z wprowadzania ich do prawa drogowego?
W tle jest projekt zmian w ustawie o transporcie drogowym (UC18), który wdraża dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady. Dyrektywa określa obligatoryjne rozwiązania, jak np. ustanowienie nowego dokumentu w postaci karty kwalifikacji kierowcy, które należy wdrożyć. Ministerstwo Infrastruktury skupia się zatem na przepisach, które musi, a nie może wprowadzić.
Zmiana podejścia Ministerstwa Infrastruktury jest zaskakująca, bo MI nie dawało sygnałów, że ma w planach rezygnację z własnych pomysłów. Poseł Marek Rutka w interpelacji wystosowanej do ministra infrastruktury zadał szereg pytań dotyczących wpływu unijnej dyrektywy na kierowców. Resort odniósł się do wszystkich z nich:
Powyższe pytania oraz odpowiedzi na nie są zatem nieaktualne, bo dotyczyły fragmentów ustawy, które zostały skreślone z projektu.