Ustawa fotoradarowa. Nie będzie można uciec przed mandatem. Zapłaci właściciel

W zeszłym roku aż 40 proc. mandatów z fotoradarów nie zostało opłaconych. Rząd ma już gotową broń na cwaniactwo wielu kierowców - właśnie poznaliśmy szczegóły tzw. ustawy fotoradarowej.

Fotoradary robią zdjęcia, a kierowcy nie płacą mandatów

W Polsce dyskusja o mandatach toczy się dwutorowo. Pierwszym wątkiem jest zaostrzenie taryfikatora i wyraźne podwyższenie mandatów. Drugim znaczne uszczelnienie całego systemu. To właśnie w tym celu powstaje tzw. ustawa fotoradarowa. W zeszłym roku aż 40 proc. mandatów z fotoradarów nie zostało opłaconych. Powody są przeróżne. Czasem złapany zostanie pojazd uprzywilejowany, innym razem osoba na zagranicznych tablicach (choć tu skuteczność karania wyraźnie rośnie) albo zdjęcie jest niewyraźne.

Problemem są też polscy kierowcy, którzy nie chcą się przyznać do popełnienia wykroczenia. Właściciel twierdzi, że nie ma pojęcia, kto danego dnia jechał jego samochodem i nie wskazuje kierowcy złapanego przez fotoradar, a służby mają związane ręce. Zdarza się, że uda im się udowodnić, że na zdjęciu widać właściciela, ale nie zawsze.

Ustawa fotoradarowa ma wprowadzić nieuchronną karę za prędkość

Właśnie dlatego rząd planuje wprowadzenie tzw. ustawy fotoradarowej. - Kara za nie (wykroczenia drogowe - red.) musi stać się nieuchronna, tak aby ograniczyć nadmierne ryzyko wśród kierujących. Działania reformatorskie pozwolą na wzrost skuteczności egzekwowania kar przekładając się na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego nie tylko w miejscach objętych interwencją, ale również na całej sieci dróg poprzez stopniową eliminację z dróg kierowców, którzy trwale nie stosują się do przepisów ruchu drogowego - możemy przeczytać w Krajowym Planie Odbudowy, czyli rządowym dokumencie, w którym opisane jest na co przeznaczone będą pieniądze z Funduszu Odbudowy.

W przypadku zdjęcia z fotoradaru do odpowiedzialności będzie pociągnięty właściciel samochodu. Rząd chce zablokować możliwość migania się przed zapłatą za mandat.

Ustawa fotoradarowa. Mają być trzy opcje:

  1. Właściciel przyznaje się, że to on kierował samochodem albo wskazuje kierowcę, który to robił. Wtedy winny płaci mandat i dostaje na swoje konto punkty karne.
  2. Właściciel nie wie, kto prowadził, ale może przyjąć mandat na siebie. Wtedy będzie musiał tylko zapłacić karę. Nie dostanie punktów karnych.
  3. Najciekawszy jest punkt trzeci. W momencie, w którym właściciel nie będzie chciał współpracować ze służbami. Nie przyzna się do winy, nie wskaże innego kierowcy i w ogóle nie podejmie korespondencji ze inspekcją transportu drogowego, to zostanie automatycznie ukarany. Właśnie ten scenariusz ma wyeliminować kierowców, migających się przed płaceniem mandatów.
Zobacz wideo Niebezpieczne wyprzedzanie i ogromna prędkość. Kierowca zapłaci 5 tys. zł grzywny

Zmiany w prawie - kiedy?

Ustawa fotoradarowa w tym kształcie jest już podobno gotowa od 2017 r., ale do tej pory leżała w szufladzie w resorcie infrastruktury. W ostatnim czasie wokół mandatów zrobiło się głośno, a rząd oficjalnie zapowiedział, że uszczelnienie systemu to jeden z jego priorytetów. Jak ustalił "Fakt" Główny Inspektorat Transportu Drogowego przekazał do Kancelarii Premiera prośbę o wpisanie projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw do Wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. GITD czeka na akceptację, by ruszyć z konsultacjami.

Do wprowadzenia nowych przepisów w życie droga jeszcze daleka, ale temat nie będzie już odkładany "na później". Prace mają teraz znacznie przyspieszyć, a kierowcy wiedzą, czego się spodziewać.

Więcej o:
Copyright © Agora SA