Historia z przepisami dla hulajnóg elektrycznych ciągnie się od wielu lat i jeszcze niedawno jej końca nie było widać. Teraz pojawiło się światełko w tunelu, bowiem wyczekiwany projekt jest już na ostatniej prostej.
Prace nad nowelizacją ustawy Prawo o ruchu drogowym w tym kierunku rozpoczęto już w 2016 roku. Później jednak z wprowadzania zmian chwilowo zrezygnowano, by ostatecznie ponownie zająć się sprawą. Głośno o hulajnogach zaczęło być jednak dopiero w 2019 roku, gdy ulice polskich miast zalała fala elektrycznych jednośladów, a przepisy okazały się bardziej potrzebne niż kiedykolwiek wcześniej.
Obowiązujący do tej pory chaos prawny (stare przepisy nie znają pojęcia "hulajnoga elektryczna" lub "urządzenie transportu osobistego") pozwalał de facto m.in. na jazdę po pijaku, w kilka osób na jednym urządzeniu, po chodniku bez limitu prędkości, ale zabraniał korzystania ze ścieżki rowerowej (co gorsza, na punkcie tego ostatniego policja w części miast była wyjątkowo wyczulona).
Ministerstwo Infrastruktury na szczęście na dobre zajęło się tematem (przy chwilowym wsparciu resortu sprawiedliwości) i na przestrzeni ostatnich miesięcy rozważyło kilka mniej lub bardziej ciekawych projektów. Jeden z nich był co najmniej kuriozalny, bo zakładał obowiązek dzielenia jezdni z samochodami przez niewielkie urządzenia elektryczne.
Ostatecznie w styczniu 2021 roku resort infrastruktury przygotował ostateczną już wersję projektu nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw (UD51). Wtedy poznaliśmy też ich treść.
Później przepisy trafiły do Senatu, który zaproponował swoje poprawki. Sejm właśnie zaakceptował dwie z nich (pozostałe odrzucił). Pierwsza poprawka zakłada, że hulajnogi wprowadzane do obrotu od 2022 roku muszą spełniać określone w ustawie wymogi techniczne. Druga pozwoli zarządcom dróg na montowanie oświetlenia przejść dla pieszych lub przejazdów rowerowych na drogach publicznych.
Z perspektywy obywatela najważniejsze jest jednak to, że przepisy są już gotowe i teraz trafią na biurko prezydenta. Po podpisaniu przez Andrzeja Dudę zostaną wpisane do Dziennika Ustaw i wejdą w życie 30 dni po tym fakcie. Rząd powinien zatem zdążyć z nowelizacją przed wiosennym boomem na hulajnogi.
Najważniejszy przepis to obowiązek jazdy hulajnogami itp. urządzeniami po drodze rowerowej, gdy ta jest dostępna. Maksymalna prędkość, z jaką będziemy mogli się po niej poruszać to 20 km/h. W przypadku, gdy ścieżki rowerowej nie ma, konieczne będzie skorzystanie z jezdni z ograniczeniem prędkości do 30 km/h, a jeśli limit ten będzie wyższy, "hulajnogista" będzie musiał poruszać się chodnikiem.
W tym ostatnim przypadku konieczne będzie ustępowanie pierwszeństwa pieszym i nieutrudnianie im poruszania się, a jazda będzie dozwolona z maksymalną prędkością "zbliżoną do prędkości pieszego". Jaką dokładnie? Tego nie sprecyzowano.
Powyższe przepisy obowiązują w przypadku hulajnóg elektrycznych, pozostałych urządzeń transportu osobistego (UTO) oraz "sprzętu sportowo-rekreacyjnego przeznaczonego do poruszania się w pozycji stojącej, napędzonego siłą mięśni" (np. rolki i deskorolki bez silniczków).
Co więcej, z hulajnóg oraz UTO skorzystają osoby powyżej 18 roku życia. Młodsze, aby jeździć tymi urządzeniami, będą musiały posiadać kartę rowerową lub prawo jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T. W przypadku sprzętu sportowo-rekreacyjnego nie ma takich ograniczeń.
Przepisy regulują również możliwość zaparkowania hulajnogi elektrycznej na minuty. Jak czytamy na stronie gov.pl, pojazdy te będzie można pozostawić tylko na wyznaczonym do tego celu miejscu, a gdy go nie ma tylko przy jednoczesnym spełnieniu następujących warunków:
Dla użytkowników przewidziano również szereg kar. Za rozmowę przez telefon (trzymany przy uchu) podczas jazdy grozi mandat w wysokości 200 zł, za jazdę po spożyciu alkoholu: od 300 do 500 zł, za niestosowanie się do warunków parkowania na chodniku: 100 zł, a za nieustępowanie pierwszeństwa pieszym znajdującym się na przejściu: 350 zł.