Galerię składającą się z dziesięciu zdjęć opublikowała Straż Miejska w Płocku z wiele mówiącym tytułem: "Pierwsza zasada parkowania: nie ma żadnych zasad!". To zbiór najbardziej kuriozalnych wyczynów kierowców, które udało się "nagrodzić" mandatem w ostatnim czasie.
Części kierowców w znalezieniu "idealnego" miejsca do zaparkowania nie przeszkadzają ani znaki, ani fakt, że zupełnie uniemożliwią przejście pieszym lub wyjazd z osiedla, ani nawet gęsto rozsiane po mieście słupki, które mają chronić chodniki (i pieszych) przed bezmyślnymi kierującymi. A nie tak dawno pisaliśmy przecież o "patologii z parkowaniem", o której mówił warszawski ZDM.
Na przynajmniej kilku zdjęciach z Płocka widzimy kierowców, którzy swoje samochody postawili tak, że blokują całą szerokość chodnika (na zdjęciu tytułowym zwróćmy uwagę, że kierowca bmw nie był jedynym, który zatarasował cały chodnik). Inni kierowcy byli bardziej uprzejmi dla pieszych i parkując swoje pojazdy wyszukiwali ostatnich wolnych fragmentów trawnika, aby nie tarasować chodnika.
Niestety na jednej z fotografii dwa auta zatarasowały połowę jezdni, na innej kierowca zastawił nie tylko cały chodnik i fragment jezdni, ale i zupełnie uniemożliwił zejście ze schodów (i to wszystko malutkim Fiatem Seicento), a na jeszcze innej, kierujący Toyotą Yaris wyminął cały gąszcz biało czerwonych słupków, aby wykorzystać wolną przestrzeń na chodniku.
I choć te wyczyny mogą wydawać się zabawne, na fotografie patrzy się z przykrością, bo to kolejny dowód na to, że mamy w Polsce ogromny problem z kierowcami, którzy parkują swoje pojazdy tam, gdzie mają ochotę. A przecież setki tysięcy szpecących miasto słupków nie znikną, dopóki nie zmieni się mentalność kierowców.
Płocka straż miejsca ostrzega w swoim komunikacie wszystkich, którym przyjdzie do głowy nieprawidłowe parkowanie. Jak tłumaczy, w dobie smartfonów i mobilnego internetu zrobienie zdjęcia i anonimowe zgłoszenie sprawy do odpowiednich służb jest łatwe i zajmuje tylko chwilę. A wtedy kierowca musi liczyć się z konsekwencjami.
Dodaje też, że blokujący chodniki i inne miejsca kierowcy to plaga. Każdego dnia dyżurny otrzymuje 40-50 zgłoszeń w sprawach naruszeń przepisów ruchu drogowego, a 90 proc. z nich dotyczy właśnie nieprawidłowego parkowania.
Jak dodaje biorąc pod uwagę popularność dedykowanych "mistrzom parkowania" grup na Facebooku, można odnieść wrażenie, że dla części kierowców znalezienie się na jednej z nich to zaszczyt. Dlatego próbują wciąż nowych pomysłów na najbardziej absurdalne pozostawienie auta.
Funkcjonariusze dodają, że niektórzy "mistrzowie parkowania" mają w sieci własnych "adwokatów", którzy wyszukują coraz zabawniejsze usprawiedliwienia. "On tylko na chwilę", "a gdzie miał zaparkować" lub "on tu pracuje, to może parkować na całej szerokości chodnika" to standard. A jak tłumaczą się sami kierowcy?
W siedzibie Straży Miejskiej wiele razy mogliśmy usłyszeć od kierowców szczycących się prawem jazdy od co najmniej 10 lat, którzy zostali poproszeni o wyjaśnienie popełnionego wykroczenia, dosyć zaskakujące w tej sytuacji pytanie: „A jak wygląda znak D- 40, bo jak zdawałem na prawo jazdy to on nie obowiązywał”. Niektórzy kierujący usprawiedliwiali się tym, że skoro ochroniarz pozwolił im zaparkować pod danym budynkiem na całej szerokości chodnika i dodatkowo na zakazie zatrzymywania, to co straży miejskiej do tego
- tłumaczy straż miejska z Płocka.
Mandat za nieprawidłowe zaparkowanie samochodu wynosi od 100 do 300 zł w zależności od tego, w jakim miejscu pozostawił auto kierowca. W przypadku zaparkowania pojazdu na miejscu dla niepełnosprawnych kara jest bardziej dotkliwa i wynosi 500 zł i 5 punktów karnych. Z kolei osoby posługujące się kartą parkingową, nie mając do tego uprawnień mogą zostać "nagrodzeni" mandatem 800 zł i 5 punktami karnymi.