Ostatnio głośno było o raportach z Niemiec, w których eksperci biją na alarm, zwracając uwagę na patologie tamtejszego rynku wtórnego. Nie mają wątpliwości - nawet 1/3 używanych samochodów wystawionych na sprzedaż ma zmieniony przebieg. Coraz częściej zwracają uwagę na ten problem, wskazując, że w Niemczech brakuje centralnej i dostępnej dla wszystkich bazy danych, w której można by sprawdzić, jaki przebieg miał samochód podczas obowiązkowych, okresowych przeglądów.
Informacje z Niemiec są dla polskich kierowców szczególnie ważne. W zeszłym roku do Polski ściągnęliśmy 848 154 używane samochody osobowe i małe dostawcze. Ponad połowa, dokładnie 489 132 szt., przyjechała nad Wisłę właśnie z Niemiec. Raportów o pladze cofniętych liczników za Odrą i Nysą Łużycką nie możemy więc bagatelizować, ponieważ bardzo dużo z tych aut zostanie ściągniętych do komisów w Polsce. Eksperci zwracają też uwagę, że często w samochodzie trafiającym na eksport handlarze, niemieccy lub już polscy, zmieniają przebieg jeszcze raz. Pojazd przekracza granicę z dwukrotnie przekręconym licznikiem.
Dlaczego to tak niebezpieczne dla kupującego? Z dwóch powodów. Po pierwsze, niższy przebieg znacznie zawyża cenę samochodu. Płacimy wyraźnie więcej, niż gdyby na liczniku widniał prawdziwy kilometraż. Po drugie, starszy, bardziej zużyty samochód to większe ryzyko późniejszych awarii i usterek. Kosztuje nas więcej w momencie zakupu, a później w warsztatach.
Lampka ostrzegawcza może się wam zapalić już w momencie przeglądania ofert. Zwłaszcza, jeśli znajdziecie samochód z silnikiem Diesla z Niemiec, Francji, Belgii i Szwajcarii, a w ogłoszeniu i zdjęciach widzicie niski przebieg. To możliwe, jednak bardzo rzadkie. Od razu powinniście uważać, a na ewentualne oglądanie auta pojechać z kimś, kto się dobrze na tym zna.
Nikt nie kupuje diesli, żeby jeździć po mieście. Takie samochody, zwłaszcza w Niemczech, pokonują regularnie długie trasy. Nasi zachodni sąsiedzi mają przecież rozbudowaną sieć autostrad, a na odległości patrzą przez to inaczej. Dla Niemca dojeżdżanie 100-200 km do pracy nie jest problemem, ponieważ to często godzina jazdy od drzwi do drzwi. Niemcy potrafią też liczyć. Silnik wysokoprężny jest drogi. I w zakupie, i ewentualnym serwisie. Zwraca się przy długich i regularnych trasach, kiedy rzeczywiście odczuwa się niższe spalanie. Nikt nie kupi tam diesla, żeby jeździć rzadko i na krótkich dystansach ("auto jeździło głównie w niedzielę do kościoła). Samochód z silnikiem Diesla to narzędzie pracy. Kupuje się go, żeby jeździć jak najwięcej.
Podejrzanie niski przebieg w dieslu to albo okazja życia, albo ingerencja handlarza.
Dużego przebiegu możecie się spodziewać także w samochodzie z LPG. Instalację montuje się, żeby oszczędzić, a inwestycja zwraca się, jeśli jeździmy dużo. Nikt nie będzie płacił kilku tysięcy dla samej jazdy na gaz. LPG ma konkretny cel - jeździć dużo i tanio.
Jeśli nie znacie się na samochodach, a zamierzacie jakiś kupić na rynku wtórnym, to zawsze polecamy poprosić o pomoc kogoś znajomego, który będzie wyczulony na oszustwa i usterki. Zawsze możecie też podjechać do warsztatu i zapłacić specjaliście, by sprawdził samochód. Są jednak proste sposoby, by samemu wykryć duży przebieg:
Odpowiedź jest prosta - po prostu zdecydowanie łatwiej sprzedać auto z mniejszym przebiegiem. Polacy mają zakodowane w świadomości, że jeśli wskazanie licznika nie przekracza 200 tysięcy kilometrów, to pojazd jeszcze długo posłuży. Wyeksploatowane maszyny z przebiegiem rzędu 400-500 tysięcy kilometrów będą generować ogromne koszty z uwagi na konieczność napraw wyeksploatowanej konstrukcji. Po latach poddaje się elektronika, podzespoły silnika i zawieszenie. Im wyższej klasy samochód, tym eliminowanie usterek będzie droższe.
Niemcy narzekają, że nie mają ogólnodostępnej bazy, gdzie mogliby sprawdzić przebieg samochodu. W Polsce taka baza istnieje, ale dopiero jest rozbudowywana. Na stronie historiapojazdu.gov.pl dostępne są dane o przebiegu podczas wizyty auta na stacji kontroli pojazdów. Niestety baza obejmuje tylko przebiegi pojazdów wpisywane w czasie przeglądów w polskich stacjach kontroli pojazdów. Nie znajdziemy więc tam samochodów ostatnio sprowadzonych z zagranicy. Od niedawna przebieg spisywany jest także przez policjanta. Policja i inne służby dokonujące kontroli drogowej spisują stan licznika w jej trakcie. Dane są przekazywane do Centralnej Ewidencji Pojazdów i trafiają na stronę historiapojazdu.gov.pl.