"Wyższa szkoła jazdy" to cykl na Moto.pl, w którym wyjaśniamy najbardziej kontrowersyjne przepisy ruchu drogowego. Ale nie tylko. Znajdziecie tu mieszankę tematów z pogranicza kodeksu drogowego, egzaminu na prawo jazdy, dobrych praktyk na drodze oraz przydatnych porad dla kierowców. Dzisiaj zajmiemy się coraz częściej padającym w policyjnych komunikatach stwierdzeniem "funkcjonariusz zdecydował, że nie skończy się na mandacie".
Dwaj kierowcy, którzy ścigali się na S8, nie mogli liczyć na pobłażanie policji. W oficjalnym komunikacie czytamy o "przerażeniu" policjantów z grupy SPEED i innych uczestników ruchu. Nic dziwnego takie sceny obserwuje się rzadko, a kierowcy bmw x5 i skody fabii combi przekroczyli kolejną granicę głupoty. Jadąc wyraźnie powyżej 100 km/h wyprzedzali siebie nawzajem oraz innych kierowców podczas gęstego ruchu. Policjanci zatrzymali dwóch kierowców, a sprawę skierowali do sądu. Grozi im kara grzywny do 5000 zł i zakaz prowadzenia pojazdu od sześciu miesięcy do trzech lat.
Policjanci z grupy SPEED patrolowali drogę ekspresową S3 nieoznakowanym radiowozem. Zatrzymali kierowce, który pędził z prędkością 230 km/h. Kiedy obejrzał nagranie z rejestratora tłumaczył, że spieszy się z rodziną na święta. W gęstej mgle, a przez to przy zdecydowanie ograniczonej widoczności, śliskiej nawierzchni i prędkości 230 km/h nie miałby szans właściwie zareagować na nagłe zagrożenie. Finał tej głośnej sprawy? Wcale nie mandat w wysokości 500 zł i 10 punktów karnych, a grzywna w wysokości 5000 zł i zakaz prowadzenia pojazdów przez rok. Zobaczcie sami "wyczyn" ukaranego kierowcy.
Kierowca nie ma obowiązku przyjąć mandatu, o czym policjant musi go poinformować. Nie trzeba nawet podawać żadnej konkretnej przyczyny. Wtedy sprawa trafia do sądu i to sędzia zdecyduje, czy kierujący zasługuje na karę, a jeśli tak, to na jak wysoką. Co zrobić, kiedy nie zgadzasz się z mandatem opisaliśmy krok po kroku w oddzielnym materiale:
Nie wszyscy jednak wiedzą, że podobne prawa ma także policjant. Wcale nie musi nas ukarać mandatem. Są sytuacje, w których funkcjonariusz może zdecydować, że zasługujemy na znacznie wyższą karę, niż ta zapisana w aktualnym taryfikatorze. Spójrzmy na powyższe nagranie. Kierowca jechał 230 km/h w skrajnie trudnych warunkach, a na niebezpieczeństwo narażał nie tylko siebie, ale także wszystkich innych uczestniku ruchu. Przy tak niskiej widoczności tragedia to tylko kwestia czasu. 500 zł i punkty karne byłyby w tej sytuacji śmiesznie niską karą. Dlatego policjanci z grupy SPEED od razu przekazali sprawę do sądu. Ten ma znacznie większe możliwości, bo najwyższa możliwa grzywna to 5000 zł, a do tego sędzia może zadecydować o zakazie prowadzenia pojazdów. Nawet, jeśli byłyby to pierwsze punkty karne na koncie kierowcy.
W polskim prawie znajdziemy przepis, mówiący, że policja może wystąpić z wnioskiem o ukaranie, gdy:
zachodzą okoliczności przemawiające za wymierzeniem sprawcy wykroczenia surowszej grzywny, niż to jest dopuszczalne w postępowaniu mandatowym lub innego rodzaju kary albo za orzeczeniem środka karnego.
Nie ma tutaj jasnych wytycznych. Jechanie ponad 200 km/h po ekspresówce nie oznacza, że sprawa automatycznie trafi do sądu. Najlepszym przykładem może być sytuacja, kiedy grupa SPEED złapała pędzącego z taką prędkością SUV-a. Kierowca także rażąco przekraczał prędkość, ale robił to w słoneczny dzień na pustej drodze. W tej sytuacji policjanci stwierdzili, że mandat będzie w zupełności wystarczający. Oczywiście najwyższy z możliwych.
Do sądów trafiają zwykle sprawy, w których doszło do rażącego naruszenia przepisów. Najczęściej słyszymy o: