Prawie zginął, ratując auto. Z prędkością 100 km/h jechał na masce BMW M4

Brat właściciela komisu w Kanadzie zareagował odruchowo. Gdy klient nieoczekiwanie ruszył BMW M4, bez namysłu rzucił się na maskę. To jednak nie powstrzymało złodzieja. Rozpędził się do ponad 100 km/h i wiózł sprzedawcę uczepionego pokrywy silnika przez prawie kilometr.

Zuchwała kradzież miała miejsce 3 marca 2021 roku przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic w kanadyjskiej miejscowości London. Przy Highbury Avenue North jest zlokalizowana siedziba samochodowego komisu Sport Motors. Relację z tego zdarzenia zamieściła telewizja CBC, a filmy z kamer przemysłowych udostępnił właściciel firmy Sport Motors. Można obejrzeć je tutaj.

Jej pracownik prawie zginął i w tym stwierdzeniu nie ma żadnej przesady. Wystarczy obejrzeć załączony film. Złodziej nie umożliwił mu bezpiecznego zejścia na ziemię, wręcz przeciwnie. W trakcie jazdy z wysoką prędkością próbował go zabić. Za skradzionym sportowym BMW M4 ruszyło audi A4, które potrąciło interweniującego sprzedawcę, gdy ten wreszcie spadł z samochodu.

Zobacz wideo

Próba zapobiegnięcia zuchwałej kradzieży była odważna, bardzo ryzykowna i odruchowa. Moe Alkaissy nie miał czasu pomyśleć i zareagował intuicyjnie. Pewnie liczył, że w ten sposób powstrzyma złodzieja, ale bardzo się mylił. Na filmie możemy obejrzeć jak przestępca wiezie go na masce przez cały parking.

Potem wyjeżdża z komisu na ulicę, zawraca na światłach i ucieka z prędkością ponad 100 km/h przejeżdżając na czerwonym świetle i momentami jadąc pod prąd. Z relacji Alkaissy'ego wynika, że próbował go strącić z maski wykonując gwałtowne manewry, hamując, a nawet z premedytacją przejeżdżając tuż koło ulicznej latarni.

Kradzież BMW M4 w komisie. Złodziej próbował przejechać sprzedawcę

W końcu złodziejowi udało się strącić pracownika komisu. W czasie jazdy z dość wysoką prędkością zrzucił go z maski samochodu na ziemię. Moe znalazł się na jezdni, a kilka sekund później  został potrącony przez kompana złoczyńcy pędzącego poboczem za BMW. Wielkie szczęście, że Moe Alkaissy'emu nie stało się nic poważnego w trakcie tej interwencji.

Można uznać, że 23-latek zachował się nieodpowiedzialnie w trakcie spotkania z rzekomym klientem, ale to nie do końca prawda. Wygląd i zachowanie złodzieja budziły zaufanie. Poprosił o uruchomienie silnika w sportowym BMW M4 z 2018 roku.  Potem wsiadł do auta, rzekomo w celu odbycia prywatnej rozmowy. Sprzedawca myślał, że chce skonsultować drogi zakup z rodzicami. Podobno złodziej ruszył samochodem, w którym nie było kluczyka.

Można też sądzić, że dużo ryzykował próbując zatrzymać bandytę. Słusznie, ale próbował chronić rodzinny interes. Moe Alkaissy jest bratem właściciela komisu samochodowego. Poza tym pech chciał, że znalazł się na drodze ruszającego auta. Zanim zdążył się zorientować, już był na jego masce.

Jaki jest finał zuchwałej kradzieży? Złodzieje uciekli, sprawa została zgłoszona na policję i do centrali BMW, ale do tej pory nie udało się ich ująć. Ślad z GPS-u urywa się dwie godziny drogi od kanadyjskiego Londynu w okolicach Toronto. Obaj bracia Alkaissy, Mustafa i Moe, są wstrząśnięci, że coś takiego mogło się wydarzyć w środku miasta i w biały dzień, ale szczęśliwi, że młodszemu się nie stało.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.