Dwaj kierowcy, którzy ścigali się na S8, nie mogli liczyć na pobłażanie policji. Takie sytuacje nie kończą się mandatem za prędkość. W sytuacjach stwarzania zagrożenia w ruchu lądowym funkcjonariusze kierują sprawę do sądu i to sędzia będzie decydował o karze. Ta może być naprawdę wysoka. Za popełnienie wykroczenia w postaci spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym sąd może wymierzyć karę grzywny do 5000 zł oraz orzec zakaz prowadzenia pojazdów od 6 miesięcy do lat 3. Kierowcom oczywiście od razu zatrzymywane jest także prawo jazdy.
Wykroczenia drogowe nie kończą się na mandacie w skrajnych sytuacjach. Dzisiaj piszemy o wyścigu na drodze ekspresowej, ale może to być także m.in. przekraczanie prędkości w trudnych warunkach (mgła lub śnieżyca), szaleńcza jazda w terenie zabudowanym, groźne przewinienia na przejściach dla pieszych albo incydenty na przystankach autobusowych. Do wyścigu na S8 doszło w zeszłym tygodniu, a policja zdecydowała się opublikować nagranie kilka dni później. Ku przestrodze. Całą sytuację zarejestrował radiowóz:
W oficjalnym komunikacie czytamy o "przerażeniu" policjantów z grupy SPEED i innych uczestników ruchu. Nic dziwnego takie sceny obserwuje się rzadko, a kierowcy bmw x5 i skody fabii combi przekroczyli kolejną granicę głupoty. Jadąc wyraźnie powyżej 100 km/h wyprzedzali siebie nawzajem oraz innych kierowców podczas gęstego ruchu. Na nagraniu widzimy godzinę 13:30, a na drodze bardzo dużo samochodów.
Sceny rodem z gry komputerowej na szczęście bardzo szybko zostały ukrócone przez funkcjonariuszy. Teraz dwaj skrajnie nieodpowiedzialni kierujący za swoje brawurowe czyny odpowiedzą przed sądem. Policjanci z racji rażącego naruszenia przepisów ruchu drogowego przez kierujących pojazdami, jak i spowodowania przez nich zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym dla innych uczestników ruchu odstąpili od postępowania mandatowego
- komentuje policja. Warszawski odcinek drogi ekspresowej S8 jest częścią obwodnicy stolicy i praktycznie zawsze znajduje się na nim bardzo dużo samochodów. Korzystają z niego nie tylko mieszkańcy Warszawy, ale także osoby, chcące ominąć miasto i korki. Tym bardziej lekkomyślność kierowców szokuje. Inni uczestnicy ruchu mieli szczęście, że do wyścigu doszło w obecności funkcjonariuszy grupy SPEED. Na tak zatłoczonym odcinku było tylko krok od tragedii.