"Wyższa szkoła jazdy" to cykl na Moto.pl, w którym wyjaśniamy najbardziej kontrowersyjne przepisy ruchu drogowego. Ale nie tylko. Znajdziecie tu mieszankę tematów z pogranicza kodeksu drogowego, egzaminu na prawo jazdy, dobrych praktyk na drodze oraz przydatnych porad dla kierowców. Po kilku odcinkach o zmianach w przepisach i prawnych pułapkach na kierowców dzisiaj wracamy do porad. Sprawdzamy, jak oszczędzać za kierownicą. I się przy tym nie zamęczyć.
Oszczędzanie za kierownicą powinniśmy rozpocząć od poprawy swojego stylu jazdy. W prosty sposób można znacząco obniżyć zużycie paliwa, co szybko odczujemy na stacji. Zasada jest przecież prosta. Niższe spalanie to mniej wydanych pieniędzy. "Ekojazda" jednak kojarzy się źle, bo zwykle w poradnikach o tytule "jak jeździć, żeby samochód palił mniej?" znajdziemy naprawdę ekstremalne porady, które raczej do niej zniechęcają. Nie popadajmy jednak w skrajności - oszczędna jazda wcale nie musi oznaczać odbierania kierowcy przyjemności z prowadzenia samochodu. Najważniejsza jest płynność. Wystarczy trochę spokojniej ruszać, nie zwlekać przesadnie ze zmianami biegów i przewidywać sytuacje na drodze. Przykład? Widzisz czerwone światło, to odpuść gaz, hamuj silnikiem i spokojnie dojedź do skrzyżowania. Wielu kierowców dynamicznie dojeżdża do skrzyżowania i hamuje w ostatniej chwili. Po co? Tego nie wiedzą nawet oni. Na pewno nie przekłada się to ani na oszczędność czasu, ani paliwa. Tylko trochę spokojniejsza i rozsądniejsza jazda może się przełożyć na obniżenie spalania o litr albo dwa.
Warto też zastanowić się nad wolniejszą jazdą na drogach szybkiego ruchu. Samochody często po przekroczeniu dozwolonych przez przepisy prędkości zaczynają zużywać znacznie więcej paliwa - wysokie obroty silnika to wysokie zużycie paliwa, a inżynierowie zestrajając silnik i skrzynię biegów nie zakładają, że kierowca będzie jeździł po autostradach więcej niż 120-140 km/h. W Polsce jeździ się szybciej. I jeśli do zdjęcia nogi z gazu nie przekonuje was bezpieczeństwo, to może przekonają oszczędności.
Oszczędzamy za kierownicą fot. Filip Trusz
Wydatki na samochód można też ograniczyć, tankując tańsze paliwo. To znajdziemy na stacjach przy marketach, samoobsługowych lub tych, które nie są zlokalizowane przy głównych ulicach miasta. Różnica w cenie benzyny wynosi w niektórych przypadkach nawet 20 groszy na litrze, co przełoży się na roczną oszczędność rzędu kilkuset złotych. W poszukiwaniu oszczędności warto też unikać stacji, które znajdują się tuż przy ekspresówkach i autostradach. Są wygodne, ale za dogodną lokalizację się płaci. Warto sprawdzić, czy przy trasie nie ma innej stacji - czasem wystarczy zjechać z drogi szybkiego ruchu tylko kilka kilometrów, żeby znaleźć znacznie tańsze paliwo
Przed chwilą napisaliśmy, że wysokie obroty to wysokie zużycie paliwa. To prawda, ale nie można popadać w skrajności i przesadę (znowu to powtarzamy) - zbyt niskie obroty również mogą niekorzystnie wpłynąć na zużycie paliwa, a na pewno zaszkodzą silnikowi i doprowadzą do kosztownej awarii. To jeden z nawyków, które wpajane są młodym kierowcom podczas kursu na prawo jazdy. Już po przebiegu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów pojawią się pierwsze niepokojące objawy i konieczność wizyty u mechanika. Utrzymywanie silnika na niskich obrotach na najwyższych biegach ma sens, jeśli jedziemy po płaskim terenie ze stałą prędkością. Nie należy też zanadto przejmować się kontrolką sugerującą wrzucenie wyższego biegu. Warto słuchać jednostki napędowej i wychwytywać niepokojące drgania.
Katowanie jednostki napędowej poniżej bezpiecznej wartości obrotowej niekorzystnie wpływa na elementy robocze silnika oraz układu przeniesienia napędu. Próba gwałtownego przyspieszania, gdy na obrotomierzu wskazówka ledwo przekracza 1,5 lub 2, działa dokładnie odwrotnie, niż zakładaliśmy. Auto bardzo wolno nabiera prędkości (jeśli w ogóle), a do tego zużywa więcej paliwa i generuje niepotrzebne obciążenia dla części eksploatacyjnych silnika.
Jazda na rezerwie wydaje się nieszkodliwa, ale może mieć naprawdę opłakane skutki. Oczywiście nic się nie stanie, jeśli raz na jakiś czas zapomnicie zatankować, a o wizycie na stacji przypomni wam kontrolka. Problemy zaczynają się, kiedy staje się to nawykiem i często jeździmy z minimalną ilością paliwa w baku. To może doprowadzić do wielu kosztownych awarii - problemów ze zbiornikiem paliwa (korozja i zabrudzenia), zanieczyszczenie układu paliwowego, usterki pompy paliwa czy zapowietrzenie układu. Samochód najlepiej tankować przy 1/5 zbiornika.
Obowiązkiem każdego kierowcy jest posiadanie polisy ubezpieczenia OC. Warunki ubezpieczenia reguluje ustawa, więc w teorii nie ma znaczenia, z jakim towarzystwem zawrzemy umowę. Warto jednak porównywać ceny w różnych firmach. Skuteczne narzędzia oferuje internet (np. rankomat.pl lub ipolisa.pl), gdzie po wpisaniu kluczowych danych na stronie pojawią się kalkulacje i możliwość zamówienia polisy. Można też posiłkować się informacjami od agenta ubezpieczeniowego. Różnice w cenach mogą sięgać nawet 1500 złotych. Oszczędności będą jeszcze większe w przypadku AC.
- Większość nabywców nowych samochodów serwisuje je w autoryzowanych stacjach obsługi, przynajmniej do czasu wygaśnięcia gwarancji. Później warto zastanowić się nad zmianą warsztatu - pisał na Moto.pl Piotr Mokwiński w jednym z poradników o serwisie samochodu. Niezależni i doświadczeni fachowcy potrafią usunąć usterkę równie dobrze i znacznie taniej. Rutynowy przegląd (wymiana oleju i filtrów) poza ASO to oszczędność rzędu 400-500 złotych względem przeprowadzenia tej samej czynności serwisowej w autoryzowanej stacji obsługi. Z kolei usunięcie poważnych awarii (pokroju uszkodzonej skrzyni biegów lub wymiany silnika) w niezależnym warsztacie przyniesie korzyść na poziomie nawet 5-8 tysięcy złotych względem kosztów, jakie będziemy musieli ponieść dokonując tej naprawy w ASO.
Dobry specjalista zaleci też regenerowanie wyeksploatowanych podzespołów. W ASO praktycznie to się nie zdarza, a w niezależnych warsztatach przywracanie do życia uszkodzonych turbosprężarek, wtryskiwaczy common-rail, alternatora lub rozrusznika jest na porządku dziennym. W tym przypadku jednorazowe oszczędności mogą sięgać od kilkuset do kilku tysięcy złotych.
Naprawy samochodu nie zawsze trzeba dokonywać tylko z wykorzystaniem nowych części zamiennych. Używane elementy poszycia karoserii można znaleźć na rynku wtórnym (giełda samochodowa lub portale ogłoszeniowe). To samo dotyczy zniszczonych plastików wnętrza lub elektronicznych gadżetów stanowiących wyposażenie opcjonalne pojazdu. Różnica względem cen oferowanych przez ASO może wynosić nawet kilka tysięcy złotych w przypadku niezbyt popularnych modeli.
Wielu kierowców uparcie korzysta z myjni automatycznych dostępnych na sieciowych stacjach. Problem w tym, że każdorazowe czyszczenie auta w takim miejscu wiąże się z opłatą na poziomie 15-30 złotych (najwyższe programy są jeszcze droższe). Ciekawą alternatywę stanowią myjnie samoobsługowe, gdzie umycie kompaktowego auta będzie kosztować 5-8 złotych. Różnica polega na tym, że trzeba wziąć lancę do ręki i zużyć trochę się napracować podczas mycia. Przy 24 myciach rocznie oszczędności mogą sięgać 200-300 złotych.
Warto też kupować akcesoria do samochodu lub płyn do spryskiwaczy w tańszych punktach. Na stacjach paliw popularne produkty są zazwyczaj dość drogie. Za płyn zimowy do spryskiwaczy można zapłacić nawet 30 złotych, za szczotkę do odśnieżania 20 zł, a za skrobaczkę 10 zł. Te same produkty w popularnych sieciach handlowych są nawet trzykrotnie tańsze.
To z pewnością nie jest uniwersalna porada, bo wielu kierowców jest "uczulonych" na LPG i nie wyobraża sobie jazdy na gaz. Nie zmienia to jednak faktu, że montaż instalacji LPG pozwala zaoszczędzić pieniądze i z pewnością jest propozycją, którą powinny rozważyć osoby pokonujące spore dystanse. Popularne, nowoczesne i sprawdzone instalacje LPG do silników czterocylindrowych kosztują 2500-3000 złotych.
Po przejechaniu około 30-35 tysięcy kilometrów, koszt montażu się zwróci i zacznie generować oszczędności. Przy przebiegach rzędu 25 tysięcy km rocznie w kieszeni kierowcy zostanie ponad dwa tysiące złotych. Należy się jednak liczyć z droższymi przeglądami i nieco większymi wydatkami serwisowymi. Butla z gazem zmniejszy też pojemność bagażnika.