Szybcy i... młodzi w Illinois. Sześć aut wyjechało nocą z parkingu dealera. Zuchwała kradzież w USA [WIDEO]

Kolejka samochodów do wyjazdu z parkingu samochodowego dealera to nic dziwnego. Chyba, że to akurat środek nocy i salon jest zamknięty na cztery spusty. Gang złodziei samochodów ukradł sześć aut i odjechał w nieznanym kierunku.

O śmiałej kradzieży w Stanach Zjednoczonych powiadomiła telewizja CBS Chicago. W nocy 6 lutego 2021 roku z serwisu Hawkinson Kia z Matteson w Illinois zniknęło aż sześć samochodów. Liczne kamery przemysłowe zamontowane w hali i na parkingu zarejestrowały zuchwałą akcję.

Siedmiu złodziei przyjechało w ukradzionej w tym celu Hondzie CR-V. Próbowali nią sforsować bramę wyjazdową, a kiedy to się nie udało, porzucili japoński samochód. Wsiedli w skradzione z serwisu auta i opuścili nimi teren obiektu.

Zobacz wideo

Jak uruchomili auta? Najpierw sprawdzali które z samochodów stojących w hali są otwarte. Ostatecznie kluczyki do nich znaleźli w zamykanej skrzynce w biurze serwisu. Włamali się do niego wybijając okienną szybę. Następnie opuścili go na już na kołach.

Ponieważ brama się nie poddała, przejechali przez śnieżne zaspy otaczające parking. Wśród skradzionych samochodów na pewno była Kia Sorento, Forte i K5. Razem sześć sztuk. Menedżer stacji serwisowej Kia, Greg Freeman zwrócił uwagę na kilka faktów.

Po pierwsze sądząc po sylwetkach i ubiorach złodzieje byli bardzo młodzi, niektórzy mogli być niepełnoletni. Mimo to akcja została dobrze zorganizowana i poszła całkiem sprawnie. Cała kradzież zajęła raptem kwadrans.

Skradzione samochody są łącznie warte 100-115 tys. dolarów. Freeman nie sądzi, żeby w kradzież zamieszany był jakikolwiek pracownik salonu, czy serwisu. Za to ostrzega innych dealerów, żeby uważali na każdą podejrzaną aktywność w otoczeniu ich serwisów oraz, że tacy złodzieje zazwyczaj są uzbrojeni i zdesperowani.

Kia K5Kia K5 fot. Kia

Kradzież w serwisie Kia. Złodzieje zachowywali się podejrzanie pewnie

Trudno jednak nie zauważyć, że oprócz tego bardzo pewnie poruszali się po terenie serwisu samochodowego, tak jakby dobrze go znali. Zaskakuje również jak prosty, a  jednocześnie skuteczny był ich plan. Nie wszystkie jego części zadziałały, ale ostatecznie się powiódł. Może właśnie dlatego, że nie zawierał żadnych wyrafinowanych elementów.

Policja poszukuje sprawców, ale ich identyfikację utrudniają maski. Wygląda na to, że przyjechali w codziennych ubraniach, a jeden z nich miał rękę ukrytą pod bluzą, prawdopodobnie na temblaku. Póki co to jedyne tropy. Telewizja nie podała, kim są właściciele ukradzionych samochodów, ale łatwo się domyślić, że należały do klientów serwisu, którzy pozostawili je na przeglądy okresowe oraz naprawy.

Teraz muszą czekać na rozstrzygnięcie kwestii, kto zrekompensuje ich straty: ubezpieczyciele samochodów, autoryzowanego serwisu, czy może jego właściciel, jeśli nie dochował należytej staranności w celu uniknięcia kradzieży? Będą też musieli kupić nowe auta, jeśli te z wideo wkrótce się nie odnajdą dobrym stanie. Ciekawe, czy wówczas zwrócą się z tym do tego samego dealera, z którego usług korzystali do tej pory?

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.