W zeszłym roku do Polski ściągnęliśmy 33 367 samochodów z USA - podaje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR. To o jeden procent więcej niż w 2019 r. Pozornie wzrost jest znikomy, ale to nieprawda. Trzeba spojrzeć na cały rynek, a ten przeżywał kryzys. W całym 2020 r. zaimportowano do Polski 848 154 używane samochody osobowe i małe dostawcze o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony. To o 16 proc. mniej niż w 2019 r. Powód jest oczywisty - pandemia i lockdown w pierwszej połowie roku wyraźnie odbiły się na samochodowych statystykach. I sprzedaży nowych samochodów, i używanych. Marzec, kwiecień i maj były pod tym względem praktycznie martwe, a branża próbowała nadrobić straty w kolejnych miesiącach.
Na tle całego importu lekki wzrost liczby ściągniętych samochodów z USA prezentuje się inaczej. To jednak nie jedyna "inna" rzecz - struktura importu ze Stanów znacząco różni się od pozostałych krajów.
Z USA do Polski trafiają dość młode samochody, ponieważ ich średni wiek to prawie osiem lat. Kiedy z innych krajów ściągamy samochody z silnikami o pojemności od 1,6 do 2,0 litra (39,9 proc.), to ze Stanów przypływają do nas najczęściej auta z jednostkami powyżej trzech litrów pojemności (35,1 proc. wszystkich). Wyższa jest także moc - 215 KM do 126 KM na korzyść aut zza oceanu. Zdecydowanie dominują silniki benzynowe (96,8 proc.).
Ciekawostką jest duży udział samochodów elektrycznych, który wynosi zawrotny procent. Brzmi śmiesznie, ale w imporcie z pozostałych krajów elektryki stanowią zaledwie 0,1 proc. Różnica jest zauważalna i łatwa do wytłumaczenia. Polacy ściągają sporo samochodów Tesli, a tych na rodzimym rynku jest bardzo dużo.
Amerykańskie samochody stanowią 38 proc. importu z USA. Niekwestionowanym liderem jest Ford, ale za jego plecami widzimy trzy marki premium z Niemiec. Oto pierwsza dziesiątka zeszłego roku:
Jeśli spojrzymy na konkretne modele, to najwięcej do Polski ściągnęliśmy Mustangów. Ponad połowa z 1 531 sztuk to najnowsze wcielenie ikony. Na podium widzimy dwa inne Fordy. Nazwy Fusion i Escape mogą wam niewiele mówić, ale to odpowiedniki świetnie nam znanych Mondeo oraz Kugi. W ścisłej czołówce modeli znalazły się dwa vany, a więc samochody, które powoli znikają z europejskiej oferty, a na rynku zostali już tylko ostatni przedstawiciele wymierającego gatunku. W USA minivany i vany wciąż mają się całkiem nieźle. Do Polski ściągnęliśmy 890 Chryslerów Voyagerów i 440 Pacific. Jak prezentuje się pierwsza dziesiątka?
Samochody z USA często kuszą niską ceną. Jednak nie tylko z powodu niższych cen u tamtejszych dealerów. W latach 2015-2019 do Europy sprowadzono prawie 900 000 samochodów ze Stanów Zjednoczonych. Zainteresowanie kierowców z naszej części świata samochodami zza oceanu systematycznie i bardzo dynamicznie wzrasta. W 2015 r. na Stary Kontynent trafiło około 90 tysięcy aut, w 2019 r. - już 342 tysiące. To wzrost o 280 proc. na przestrzeni zaledwie kilku lat. Specjaliści firmy Carfax biją jednak na alarm, zwracając uwagę, że większość samochodów, które do nas przypływają, to pojazdy uszkodzone. To aż 85 proc. Co ważne, wcale nie mówimy tu tylko o stłuczkach, wgniecionych zderzakach czy lekkich usterkach. Carfax podaje, że 60 proc. ze ściągniętych aut ma bardzo poważne wady. Dość często zdarzają się wśród nich samochody, które w ogóle powinny zniknąć z dróg.
Wzrasta nie tylko sama liczba zaimportowanych samochodów, ale także odsetek tych uszkodzonych. W 2015 r. dwa na trzy samochody były uszkodzone (66 proc.), w 2019 r. - już dziewięć na dziesięć (90 proc.).
Do Polski z USA również trafiają samochody o wątpliwej przeszłości. Z raportu Carfax Europe wynikało, że po naszych drogach w 2019 r. jeździło 235 tysięcy samochodów ściągniętych z Ameryki Północnej (oprócz Stanów wchodzi tu jeszcze Kanada, ale to dużo mniejszy rynek). Ponad 130 tysięcy z nich została w macierzystym kraju poważnie uszkodzona, z czego 40 tysięcy aut uczestniczyło w więcej niż jednym wypadku. Podane powyżej liczby trzeba traktować szacunkowo. Do Polski przyjeżdżają też amerykańskie auta, które wcześniej zarejestrowano już w innym kraju (np.w Niemczech) i zaliczane są do importu z nich. Realnie po naszych drogach jeździ więc znacznie więcej aut z USA.
Najświeższy raport Carfax Europe został opublikowany w połowie zeszłego roku. Kiedy pojawi się tegoroczny, to z pewnością o nim napiszemy.