To brzmi jak absurdalny żart, ale to prawda. Amerykańskie media podają, że w sobotę pod jednym ze sklepów w mieście Beaverton doszło do niecodziennej sytuacji. Crystal Leary wezwała policję po tym, jak ktoś ukradł jej samochód z dzieckiem w środku. Ale po kolei.
Młoda kobieta poszła do sklepu zrobić zakupy. Zaparkowała pod samym wejściem i zostawiła czteroletniego syna w aucie z włączonym silnikiem. Pracownicy sklepu mówili, że była w nim tylko kilka minut.
Pod nieobecność kobiety do srebrnej hondy pilot wsiadł obcy mężczyzna i odjechał z parkingu. Po drodze zorientował się jednak, że na tylnej kanapie w foteliku siedzi czteroletni chłopiec. Wrócił więc pod sklep i zaczekał na matkę dziecka. Po jej powrocie nakrzyczał na nią grożąc, że wezwie policję, ponieważ zostawiła syna samego w aucie. Kazał jej zabrać dziecko, po czym - zgodnie ze swymi pierwotnymi założeniami - odjechał jej samochodem.
Czterolatkowi nic się nie stało. Matka przyznała, że jej zachowanie było głupie i że najważniejsze, że jej synkowi nic się nie stało. Policja nadal szuka złodzieja i samochodu.