Głównym celem zmian w obowiązkowych przeglądach technicznych samochodu jest uszczelnienie systemu i sprawienie, by na drogi wyjeżdżało jak najmniej niesprawnych pojazdów. Badania mają być znacznie dokładniejsze. Jedną z największych zmian jest wprowadzenie obowiązku sfotografowania badanego samochodu. Diagnosta będzie musiał wykonać cztery zdjęcia całej bryły pojazdu (z przodu, z tyłu i z dwóch przekątnych) oraz jedno w środku - na fotografii widoczne muszą być zegary oraz przebieg samochodu. Zdjęcia mają być przechowywane przez pięć lat.
W myśl nowych przepisów będziemy mogli podjechać na stację diagnostyczna na 30 dni przed upływem terminu ważności poprzedniego badania. Po pozytywnym wyniku badania kolejna wizyta zostanie ustalona nie w oparciu o to, kiedy przyjechaliśmy sprawdzić samochód, a o datę wpisaną w dokumentach. To zmiana, której oczekiwali kierowcy. Nie muszą odkładać przeglądu na ostatnią chwilę. Do tej pory wcześniejsza wizyta na stacji oznaczała, że "traciliśmy" kilka-kilkanaście dni wciąż ważnego przeglądu. Jeśli spóźnimy się na przegląd więcej niż 30 dni, to zapłacimy za spóźniony przegląd dwukrotność podstawowej stawki.
Diagnosta będzie zmuszony dokonać badania technicznego zgodnie z "przyjętym zakresem czynności i przy pomocy wymaganego wyposażenia technicznego". Ministerstwo Infrastruktury tłumaczy ten z pozoru dziwny przepis "wyeliminowaniem praktyk niezgodnych z prawem szerzących się obecnie wśród diagnostów". Co to oznacza? Chodzi m.in. o badania świateł oraz czystości spalin. Aktualnie są przeprowadzane bardzo pobieżnie. Nowe przepisy mają wymóc na diagnoście przeprowadzenie pełnoprawnego badania, a przez to wyeliminowanie większej liczby niesprawnych pojazdów.
Zwiększy się także kontrola nad samymi stacjami. Każda będzie musiała zostać sprawdzona przynajmniej raz w roku. Kolejną nowością jest obowiązek analizy skarg, wniosków oraz statystyk dotyczących stacji kontroli, którą będzie musiał wykonywać starosta. Rośnie też rola Transportowego Dozoru Technicznego. TDT ma na bieżąco kontrolować stacje, a także wydawać, cofać lub obierać diagnostom uprawnienia do wykonywania okresowych przeglądów technicznych.
Aktualnie w przypadku samochodu osobowego cena przeglądu technicznego to 98 zł. Jeśli wyposażono go w instalację LPG, wzrasta do 161 zł. Możemy się spodziewać, że ogłoszone właśnie zmiany nie są ostatnimi, a w przyszłości przeglądy będą jeszcze dłuższe i dokładniejsze. Resort infrastruktury kilkukrotnie zapowiadał i sugerował znacznie poważniejsze zmiany w przeglądach. To prawie na pewno przełoży się na wyższe ceny samego badania.
Zwłaszcza że od dawna apeluje o to branża. - Pomimo znacznej zmiany warunków prowadzenia działalności gospodarczej, w tym znacznego wzrostu kosztów prowadzenia tej działalności, nadal obowiązuje, praktycznie bez zmian przez już prawie 16 lat, rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 29 września 2004 r. w sprawie wysokości opłat związanych z prowadzeniem stacji kontroli pojazdów oraz przeprowadzaniem badań technicznych pojazdów - pisali posłowie Paweł Kukiz i Paweł Szramka w interpelacji do Ministerstwa Infrastruktury. Rozmawiali oni z przedstawicielami branży, którzy żalili się, że koszty prowadzenia działalności wzrosły o 80 proc., podczas gdy stawki za badanie techniczne pozostają bez zmian. Było to najważniejsze uzasadnienie interpelacji.