W 2020 roku korki zmalały w aż 387 miastach z 416 zbadanych aglomeracji na całym świecie. Europejski lider pozostał ten sam, to Moskwa. W dodatku stolica Rosji znalazła się na czele światowego rankingu, mimo że tłok na drogach zmalał w niej o pięć procent. A jak było w reszcie zakorkowanych miast świata?
W światowym rankingu za Moskwą znalazły się: Bombaj, Bogota, Manila i Istambuł. Niemal wszędzie zmalał ruch i zmniejszyły się zatory drogowe. Globalny średni poziom korków spadł o 19 procent. Tylko w 13 miastach ze wszystkich na liście TomTom Traffic Index zanotował większe korki. Najbardziej charakterystycznym elementem fluktuacji ruchu samochodowego w 2020 roku była ich kompletna nieprzewidywalność.
Tuż przed zapowiadanymi lockdownami mieliśmy do czynienia z masowymi exodusami z miast. Najwięcej mieszkańców uciekało z Paryża 29 września 2020 roku. Wtedy ruch wzrósł chwilowo aż o 142 proc. Niewiele lepiej było w Atenach 6 listopada (123 proc.) i w Londynie 4 listopada 2020 roku (104 proc.).
Firma podsumowała ruch w 12 z nich. Dniem największych korków był 30 września 2020 roku. Pod koniec wakacji poziom zakorkowania osiągnął 77 proc. To znaczy, że przeciętna podróż trwała niemal o 80 procent dłużej niż przy normalnym ruchu.
Najbardziej zakorkowana była Łódź, tam współczynnik zakorkowania osiągnął średnio 42 proc. Na kolejnych miejscach uplasowały się: Kraków, Wrocław, Poznań, Warszawa. Generalnie jednak ruch zmalał we wszystkich badanych polskich miastach. Zmiany miesięcznych indeksów pokrywają się z kolejnymi lockdownami.
Wzrost ruchu samochodów TomTom zanotował w styczniu, lutym oraz od czerwca do września. W pozostałych miesiącach 2020 roku mieliśmy do czynienia ze spadkami. W całej Polsce było 45 dni bez korków, o ponad połowę więcej niż w 2019 roku.
Dniem ciekawych statystyk był 26 maja 2020 roku. Polacy udali się do swoich matek złożyć im życzenia, dlatego po południu liczba korków wzrosła rekordowo. W niektórych w miastach było ich nawet 75 proc. więcej niż w poprzednim i następnym tygodniu.
Analitycy firmy zastanawiają się też jaka czeka nas przyszłość. Ograniczenie ruchu samochodów jest przejściowe i wróci po opanowaniu epidemii do dawnego poziomu, czy może mamy do czynienia z przełomem? Niewątpliwie na zmiany wpływ miał przymus pozostawania w domu przez znaczną część 2020 roku.
Z powodu epidemii koronawirusa, pracowaliśmy, uczyliśmy się, odpoczywaliśmy i robiliśmy zakupy w domu. Czy to początek nowej tradycji? TomTom twierdzi, że tak może być. Nawet po powrocie do normalnego życia (kiedykolwiek on nastąpi) pewne wzorce zachowań pozostaną. Powstały nowe zwyczaje, część z nas zdała sobie sprawy z zalet zdalnego wykonywania wielu czynności. Być może epidemia przyspieszyła przemianę modelu transportu zapowiadaną od kilku lat.
To może spowodować zmniejszenie korków na stałe, a nie tylko chwilowo. Nawet jeśli wrócimy do jazdy samochodami, częściej będziemy zastanawiać się, czy warto to robić. Plusem takiej transformacji będzie mniejsze zanieczyszczenie powietrza i przestrzeni publicznej hałasem.
Będziemy spędzać mniej czasu w samochodach i w korkach, a dzięki temu mieć go więcej na inne czynności. Minusem może być obniżona odporność i obniżenie formy fizycznej oraz psychicznej, jeśli nie zastąpimy podróży samochodowych pieszymi, tylko utkniemy w domach.
TomTom w podsumowaniu raportu Traffic Index 2020 zachęca do przekucia pandemicznych ograniczeń w pozytywną zmianę. Apel dotyczy użytkowników aut i urzędów oraz organizacji, które zajmują się planowaniem ruchu. Niech rok 2020 będzie początkiem rewolucji w mobilności. Dzięki niej można zmienić sposób w jaki ją rozumiemy.