Wybór odpowiedniego auta warto przemyśleć. Tym bardziej, że wiążemy się z nim na kilka lat. Należy wziąć pod uwagę czynniki, które sprawią, że czas spędzony za kierownicą dostarczy wielu miłych chwil. To oznacza, że kluczowa będzie jazda próbna. Niektóre auta są dość sztywno zestrojone, co w parze z 18-calowymi obręczami ze stopów lekkich wiąże się z niskim komfortem na średniej klasy nawierzchniach. Sytuację nieznacznie poprawia zawieszenie adaptacyjne z regulacją twardości. Do istotnych elementów wyposażenia kwalifikujemy LED-owe, aktywne reflektory, kamerę cofania i multimedia z dotykowym ekranem. To ważne z punktu widzenia gadżeciarzy mogących przenieść na centralny wyświetlacz aplikacje ze smartfonów opartych na Apple CarPlay lub Android Auto. Przyjrzyjmy się zatem, które z kompaktów spełnią nasze oczekiwania.
Gdy pojawiła się w drugiej połowie lat 90., wywołała niemałe poruszenie pośród dziennikarzy i klientów. Na bazie technologii Volkswagena udało się stworzyć funkcjonalne auto z dobrymi właściwościami jezdnymi i trwałymi jednostkami napędowymi. Czeski kompakt z wolnossącym, benzynowym 1.4 lub 1.6 MPI (75 KM), można było wtedy kupić za niespełna 40 tysięcy złotych. Dziś, gdy Skoda cieszy się niesłabnącym powodzeniem, czwarta generacja startuje z poziomu 76 200 zł (6 tys. zł rabatu). Kombi wymaga dopłaty w wysokości 5 tysięcy. Co dostajemy w standardzie? Litrowy, trzycylindrowy motor TSI sprzężony z manualną, 6-biegową skrzynią. Ma 110 KM i 200 Nm, co pozwala na sprint do setki w 10,8 sekundy. Średnie zużycie paliwa wynosi 5,1-6,1 l/100 km.
Nasze oczekiwania są jednak nieco wyższe, zatem wybieramy najbogatszą wersję Style z 1.5 TSI o mocy 150 KM i 250 Nm. Z manualną skrzynią (DSG obecnie niedostępne) rozpędza się do 230 km/h, a pierwsza setka pojawia się na liczniku po 8,2 sekundy. Według naszych pomiarów, Czeszka potrafi być całkiem oszczędna i zużywać średnio około 7 litrów benzyny. Przekonuje też wysokim komfortem i przestronną kabiną. Nie dość, że na pokładzie zmieścimy czworo dorosłych, to w bagażnik pochłonie od 600 do 1555 litrów. Specyfikacja Stylem to także 18-calowe felgi, multimedia z 10-calowym ekranem dotykowym, bezkluczykowy dostęp, kamera cofania, cyfrowy zestaw wskaźników, tempomat, matrycowe reflektory LED, a także dwustrefowa klimatyzacja. Za taką odmianę zapłacimy 99 tysięcy zł.
Corolla jest światowym bestsellerem. Pierwsza generacja zadebiutowała w 1966 i zapoczątkowała drogę pełną sukcesów kompaktowego modelu. Pierwsze 11 wcieleń japońskiego modelu znalazło ponad 45 milionów nabywców. 12 odsłona Toyoty ma szansę wyśrubować dotychczasowe rekordy. Występuje w trzech odmianach nadwoziowych, a w Polsce największą popularnością cieszy się hatchback i kombi.
Nadwozie 5-drzwiowego hatchbacka mierzy 437 centymetrów długości, 179 szerokości i 143,5 wysokości. Toyota wreszcie zerwała z nudą poprzedników i cechuje się wyrazistym designem. Zwłaszcza, jeśli zdecydujemy się na 18-calowe felgi aluminiowe i w pełni LED-owe reflektory. Nie są tak wydajne jak w Octavii, ale nie będziemy narzekać. Kabina cechuje się przyzwoitymi materiałami wykończeniowymi i solidnym spasowaniem. W środkowej specyfikacji Comfort, może też pochwalić się niezłym wyposażeniem. To między innymi: adaptacyjny tempomat, automatyczna klimatyzacja regulowana w dwóch strefach, kamera cofania, LED-owe reflektory czy multimedia z 8-calowym ekranem dotykowym. Przydałaby się jednak aktualizacja grafiki i nieco większa responsywność systemu. Do tego zestawu warto dorzucić pakiet Tech (3500 zł) z podgrzewanymi fotelami i wyświetlaczem o przekątnej 7 cali przed oczami kierowcy, a także pakiet Style (3500 zł) z diodowym oświetleniem nastrojowym i przyciemnionymi szybami bocznymi.
Pośród jednostek napędowych uwagę zwracają przede wszystkim hybrydy. Podstawowa została oparta na 1.8-litrowym silniku benzynowy. Moc systemowa wynosi 122 KM, a zużycie paliwa w cyklu mieszanym to zaledwie 4,3 litra. Taką też wybraliśmy, bowiem najbardziej pasuje do profilu Toyoty. Jest też wystarczająco dynamiczna, choć nie należy spodziewać się fajerwerków. Do setki przyspiesza w 10,9 sekundy. Za taką odmianę trzeba zapłacić 92 500 zł (Style z rabatem w wysokości 7 tys. zł). Dorzucamy dwa pakiety i wartość na fakturze wyniesie 99 500 zł. Wystarczająca okaże się też wersja benzynowa z doładowaniem. Z 1.2 litra wyciśnięto 116 KM i 185 Nm. W tej samej konfiguracji zaoszczędzimy 14 100 zł.
Przez 46 lat produkcji, do klientów trafiło ponad 35 milionów egzemplarzy. Co kilka minut, gdzieś na świecie ktoś odbiera w salonie kluczyki do nowego VW. W związku z tym, na ósmym wcieleniu niemieckiego kompaktu spoczywa spora odpowiedzialność. Bestsellerowy VW zmienił się nieznacznie z zewnątrz. Auto bazuje na zmodernizowanej platformie modułowej MQB będącej filarem dla obecnych i przyszłych modeli koncernu. Mimo tego, rozmiary względem poprzednika nie uległy większej zmianie. I dobrze, bo kompakt ma być autem uniwersalnym, a nie ocierać się o segment D. W przypadku Golfa mamy 428 centymetrów długości i 179 szerokości. Przekonuje też niskim współczynnikiem oporu powietrza – 0,27. Na liście opcji znajdziemy matrycowe reflektory składające się z 22 diod.
Trudno spodziewać się po niemieckim aucie polotu w kabinie, ale to potężny przeskok w sferze cyfryzacji. Uwagę zwraca przede wszystkim wysoka jakość materiałów wykończeniowych, do której trudno się zbliżyć bezpośredniej konkurencji. Miejsca w dwóch rzędach wystarczy dla czterech dorosłych osób. Bagażnik hatchbacka mieści 380, a po złożeniu asymetrycznego oparcia 1237 litrów. Wybraliśmy wersję Style, zatem już w standardzie możemy liczyć na ambientowe podświetlenie w 30 kolorach, automatyczną klimatyzację regulowaną w trzech strefach, aktywny tempomat z funkcją stop&go, a także zestaw cyfrowych wskaźników i centralny ekran o przekątnej 8,25 cala.
Gama Golfa obejmuje znane już jednostki napędowe. To 1.0 TSI (90 i 110 KM), 1.5 TSI (130 i 150) i 2.0 TSI (245 KM). Ofertę uzupełnia wariant hybrydowy ładowany z gniazdka (1.4 TSI 150 + 110 KM z jednostki elektrycznej), a także wysokoprężne 2.0 TDI o mocy 115 lub 150 KM. Do kompaktowego auta użytkowanego głównie w mieście i rzadziej na autostradach, dobrze pasuje 130-konny silnik 1.5. Oferuje niezłą elastyczność, sprint do setki w 9,2 sekundy oraz prędkość maksymalną na poziomie 214 km/h. Łącząc go z 6-stopniową skrzynią manualną i bogatą wersją Style, zostawimy w salonie 93 090 zł (rabat 9 tys. zł).
Wraz z Alfą Romeo Giuliettą, to jeden z najstarszych przedstawicieli gatunku kompaktowego. Dekada rynkowego stażu sprawia, że CT mocno wyróżnia się na tle rywali. Mimo wszystko, starzeje się całkiem atrakcyjnie. Ma 435 centymetrów długości, a rozstaw osi wynosi 260 cm. W standardowej wersji Elegance wycenionej na 89 800 zł (rabat 36 300 zł), otrzymujemy 16-calowe obręcze ze stopów lekkich, przednie i tylne czujniki parkowania, a także LED-owe światła do jazdy dziennej. Mocną stroną modelu jest niska utrata wartości.
Ciekawie zaprojektowane nadwozie skrywa sporo przestrzeni w dwóch rzędach, gdzie wysokie osoby przyjmą dogodną pozycją także podczas długich podróży. Księgowi nie szczędzili na skórzanych obiciach tapicerskich i dekorach ze szlachetnych materiałów. Te jednak zarezerwowano dla bogatszych odmian. Całość natomiast dobrze spasowano i ułożono w ergonomiczny sposób. Można pokusić się o stwierdzenie, że CT w udany sposób łączy analogową tradycję z nowoczesnymi systemami. Do dyspozycji mamy archaiczne multimedia z 7-calowym ekranem, klimatyzację regulowaną w dwóch strefach i łączność Bluetooth. Skromny jest bagażnik o pojemności 375 litrów.
Lexus oferuje stricte ekologiczne źródło napędu. To sprawdzony tandem hybrydowy opierający się na 1.8-litrowym silniku benzynowym uzyskującym wsparcie od elektrycznej jednostki o mocy 82 KM i 207 Nm. Tandem generuje łącznie 136 koni mechanicznych, zaś przyzwoite parametry przenosi na asfalt za sprawą bezstopniowej przekładni planetarnej e-CVT. W CT 200h siedzi się nisko, a precyzyjny układ kierowniczy pozwala szybko zaprzyjaźnić się ze sprężyście zestrojonym zawieszeniem. Sprint do setki trwa 10,3 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 180 km/h. Zużycie paliwa w średnim rozrachunku to 4,8-5,3 litra.
Mazda się mocno zmieniła w ostatnich latach. Stawia na większe pojemności silników i wydajną technologię Skyactive X. Do tego z entuzjazmem podchodzi do projektowania. Designerzy doszli do wniosku, że trzeba się wyróżnić w tłumie szarych konkurentów. Najnowsze wcielenie zrywa z językiem stylizacyjnym poprzednika i trzeba przyznać, że jest jednym z ładniejszych samochodów w segmencie kompaktowym. Hatchback osadzony na 18-calowych obręczach ze stopów lekkich, wyposażony w pełni LED-owe, aktywne reflektory i tylne, diodowe światła przypominające oczy dzikiego kota, może się podobać. Auto ma 446 centymetrów długości. O 20 mniej od sedana.
Już w podstawowej wersji Kai możemy liczyć na wiele udogodnień. Do dyspozycji mamy między innymi aktywny tempomat, czujnik deszczu i zmierzchu, kierownicę i lewarek skrzyni obszyte skórą, przezierny wyświetlacz, a także Bluetooth. Dodatkowo, w standardzie otrzymujemy cyfrowe wskaźniki o przekątnej 7 cali oraz centralny, 8,8-calowy wyświetlacz. Producent dokłada jeszcze diodowe reflektory, dwa wejścia USB, fabryczną nawigację, jak również radio cyfrowe DAB. Miejsca z przodu jest sporo, ale z tyłu może go brakować przed kolanami. Bagażnik zmieści 350 litrów.
Podczas, gdy konkurencja napędza swoje kompakty trzycylindrowymi silnikami z doładowaniem, Mazda stawia na 2-litrową, wolnossącą jednostkę napędową. Podstawowa ma 150 koni mechanicznych i 213 Nm oraz napęd na przednią oś. Takie parametry w połączeniu z manualną, 6-stopniową skrzynią pozwalają rozpędzić 1350-kilogramowe auto w 9,1 sekundy do setki. Wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 206 km/h. W alternatywie pozostaje 6-stopniowy, hydrokinetyczny automat.
Mimo tej samej pojemności, drugą z jednostek wykonano w innej technologii. To Skyactive-X z kompresją bliższą silnikowi wysokoprężnemu niż benzynowemu. Przejawia się to maksymalnym momentem obrotowym dostępnym od niższej wartości prędkości obrotowej. W tym przypadku, mamy do dyspozycji 180 KM i 224 Nm przy 3000 obr./min. Kierowcy żądni lepszej trakcji na mokrym lub zaśnieżonym podłożu, mogą zdecydować się na napęd na cztery koła. Z uwagi na budżetowe założenia, w zasięgu pozostaje wersja o mocy 150 KM w bazowej, dobrze wyposażonej specyfikacji Kai – 99 900 złotych. Biorąc pod uwagę kampanię wyprzedażową, warto się pochylić nad bogatszymi odmianami, w których rabaty sięgają 28 tysięcy zł.
A teraz coś z niemieckiego podwórka. Zdecydowaliśmy się na Astrę, bo to jeden z ulubionych samochodów Polaków. W rankingach sprzedaży każdego roku zajmuje bardzo wysokie pozycje. Do tego jest funkcjonalny, całkiem dynamiczny i produkowany między innymi w gliwickich zakładach koncernu. Hatchback ma 437 centymetrów długości i 187 szerokości. Do wyboru mamy jeden z sześciu metalizowanych lakierów karoserii i aluminiowe obręcze w rozmiarze od 16 do 18 cali. W Astrze kombi możemy też liczyć na elektrycznie unoszoną pokrywę bagażnika. W tym przypadku pojemność bagażnika wynosi 540 litrów, zaś po złożeniu asymetrycznego oparcia drugiego rzędu – aż 1630 litrów.
Z uwagi na niezłą politykę cenową Opla, możemy wybierać pośród wszystkich jednostek napędowych. 1.2 Turbo generuje 110, 130 lub 145 KM. Wszystkie odmiany występują z ręczną skrzynią o sześciu przełożeniach. Najmocniejszy wariant możemy opcjonalnie sparować z bezstopniowym automatem. Dobrze też przedstawiają się osiągi. 145-konna Astra przyspiesza do setki w 9,8 sekundy i rozpędza się do 210 km/h. Zużycie paliwa w cyklu mieszanym wynosi od 5,8 do 6,1 litra na 100 km.
Diesel o pojemności 1.5 litra występuje w dwóch wariantach – 105 i 122 KM. Standardowo ma 6-stopniową skrzynię manualną. Mocniejsza odmiana może też zostać sprzężona z nowoczesnym, 9-stopniowym automatem hydrokinetycznym, który sprawnie żongluje kolejnymi przełożeniami. Warto też zwrócić uwagę na zużycie paliwa – od 4,3 do 4,6 l w średnim rozrachunku (1.5 Diesel 105 KM).
Cennik Astry zaczyna się od kwoty 77 900 zł. Kombi jest droższe o pięć tysięcy. Optymalny wybór to trzycylindrowe 1.2 o mocy 130 KM połączone z ręczną skrzynią. W wersji Elegance kosztuje 87 900 zł i zapewnia niezłe wyposażenie w standardzie. To między innymi fotele AGR z regulacją w 8 kierunkach, tempomat, dwustrefowa klimatyzacja czy LED-owe reflektory. Za 2500 zł warto dołożyć 7-calowy ekran z nawigacją i możliwością współpracy z Android Auto i Apple CarPlay.
Kompaktowy Hyundai jest jednym z najjaśniejszych punktów segmentu kompaktowego. Występuje jako hatchback, liftback i kombi. Najkrótszy wariant ma ma 434 cm długości, 179,5 szerokości i 145,5 wysokości. Kombi jest dłuższe o 24 cm i zmieści w bagażniku od 602 do 1650 litrów. Odświeżona, trzecia generacja modelu zyskała układ miękkiej hybrydy. To też jeden z nielicznych modeli, w którym znajdziemy wolnossącą jednostkę benzynową.
Wnętrze Hyundaia prezentuje się świeżo i zostało zdominowane przez trzy wyświetlacze. W odmianie N Line możemy liczyć na mocno wyprofilowane fotele, skórzaną kierownicę, czerwone przeszycia i aluminiowe nakładki na pedały. Plusem koreańskiej konstrukcji jest przestrzeń w dwóch rzędach i przyzwoite materiały wykończeniowe. Większość z nich jest miękka i przyjemna w dotyku. Decydując się na pakiet Tech za 5500 zł, otrzymamy centralny wyświetlacz o przekątnej 10,25 cala. Jest czytelny, przez co jego obsługa nie nastręcza większych trudności. Zestaw uzupełniają cyfrowe wskaźniki i bezprzewodowa ładowarka.
Gama jednostek napędowych opiera się na wolnossącym 1.5 DPI o mocy 110 KM. Lepiej jednak postawić na 1.0 T-GDI o mocy 120 KM. Dzięki doładowaniu, sprint do setki trwa 11,2 sekundy, a zużycie paliwa w cyklu mieszanym wynosi od 5,4 do 6,2 litra. W opcji jest dwusprzęgłowa, 7-stopniowa skrzynia automatyczna. Wierzchołek oferty to 1.5 T-GDI generujące 160 KM i 253 Nm. Motor połączono z układem miękkiej hybrydy, dzięki czemu konsumpcja benzyny nie odbiega od mniejszego silnika. Poszukując większych oszczędności, warto postawić na diesla 1.6 CRDI. 115-konny wariant potrzebuje od 4,5 do 5,1 litra na przejechanie 100 kilometrów. W ramach obecnej akcji promocyjnej, każdą z wersji przeceniono o 8 tysięcy złotych. Do sprawnego przemieszczania się po mieście i całkiem żwawego w trasie wystarczy 1.0 T-GDI. W specyfikacji N Line i z automatyczną, 7-biegową skrzynią automatyczną kosztuje 89 400 zł. Podstawową odmianę 1.5 DPI Classic Plus wyceniono na 64 400 zł. Ceny diesla zaczynają się od 78 tysięcy zł.