Przypadki zdarzeń drogowych spowodowanych nadmiernym zaufaniem do nawigacji satelitarnej wbrew pozorom zdarzają się dość często. Tym razem mamy przykład spod Warszawy, gdzie 70-letni kierowca wjechał wprost do rzeki.
Do zdarzenia doszło przed tygodniem ok. godziny 18 w miejscowości Gassy. Zgłoszenie przyjęli dzielnicowi z komisariatu w Konstancinie – Jeziornie, a na miejscu zastali auto częściowo zanurzone w Wiśle oraz 70-letniego kierowcę na brzegu, który zdołał samodzielnie wydostać się z pojazdu jeszcze przed przyjazdem funkcjonariuszy.
Policjanci zabrali kierowcę na komisariat w celu złożenia wyjaśnień. 70-latek jadący nową kią przyznał, że sugerował się wskazówkami nawigacji GPS, która poprowadziła go wprost do Wisły. Jak tłumaczył, w momencie zdarzenia widoczność była mocno ograniczona - było ciemno i padał deszcz. Nie zauważył końca drogi i nie wyhamował, co skończyło się wpadnięciem do rzeki.
Dziwne wskazówki nawigacji można tłumaczyć faktem, że zwykle w tym miejscu funkcjonuje przeprawa promowa. Problem w tym, że działała tylko do listopada, czego urządzenie kierowcy najwyraźniej nie "wiedziało". Szczęśliwie kierowcy nic się nie stało. Po kilku godzinach strażacy wyciągnęli jego samochód z rzeki.
"Nawigacja GPS to z pewnością użyteczny wynalazek, jednak jak pokazuje ten przykład wsłuchując się posłusznie w głos automatycznego pilota, można skończyć...w polu, lub jak w tym przypadku w rzece" - tłumaczy KPP w piasecznie. Z nawigacji - podobnie, jak i z innych narzędzi ułatwiających jazdę - korzystajmy zatem z rozwagą.