Rząd w końcu wziął się za jazdę na zderzaku. Polacy będą karani za swój sport narodowy

Filip Trusz
Agresywne dojechanie do zderzaka, kierunek, a potem oślepianie długimi - z pewnością się wam to przydarzyło. I to nie raz, bo jazda na zderzaku to polski sport narodowy. Rząd w końcu postanowił ukrócić takie praktyki. Jazda na zderzaku będzie karana.

Jazda na zderzaku. Jak jest teraz?

Jazda na zderzaku i niezachowanie odpowiedniej odległości od pojazdu z przodu to prawdziwa plaga polskich dróg. W Niemczech i Francji za taką jazdę grozi mandat. W Polsce tylko się o tym mówiło. Często sprowadza się to do dowcipów z kierowców dwóch marek premium zza naszej zachodniej granicy, ale nie można tego tematu sprowadzać do żartu. To poważny problem. Z policyjnych statystyk wynika, że co piąty wypadek lub kolizja na autostradzie spowodowany jest niezachowaniem bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu. W terenie zabudowanym jest jeszcze gorzej - co czwarty wypadek lub kolizja to efekt jazdy zderzak w zderzak.

W przyszłym roku taka jazda będzie karana. Z jednym wyjątkiem

Rząd w końcu przyjął projekt nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Jego głównym celem jest poprawa bezpieczeństwa pieszych, ale znalazł się tu także przepis związany z niezachowaniem bezpiecznej odległości. W projekcie zaproponowano, aby na drogach szybkiego ruchu (autostradach i drogach ekspresowych) bezpieczna odległość między pojazdami wynosiła połowę aktualnej prędkości, czyli kierowca jadący 100 km/h musi jechać 50 m za poprzedzającym samochodem, 120 km/h – 60 m, 140 km/h – 70 m.

Nie podano jeszcze wysokości proponowanego mandatu, ale wiemy, że od tej zasady będzie jeden wyjątek. Będzie dotyczyć przypadków, w których kierujący pojazdem wykonuje manewr wyprzedzania. Ministerstwo Infrastruktury przygotowało już grafikę, objaśniającą nowy przepis:

Zakaz jazdy na zderzaku w Polsce
Zakaz jazdy na zderzaku w Polsce fot. Ministerstwo Infrastruktury

Jak zachować bezpieczną odległość? Zasada dwóch lub trzech sekund

W rządowej propozycji podano wzór na wyliczenie, jak daleko za pojazdem z przodu musimy jechać. Na drodze szybkiego ruchu odległości liczymy po rozstawionych co 100 metrów słupkach. Jest też inny prosty sposób. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad sugeruje polskim kierowcom, by stosowali się do tzw. zasady trzech sekund (w niektórych krajach mówi się o dwóch sekundach). Wyjaśnia ona, jaką odległość od jadącego przed nami samochodu należy utrzymać. Reguła jest uniwersalna dla każdej prędkości - bezpieczna odległość rośnie wraz z rozwijaną prędkością. Jak określić tę odległość? GDDKiA radzi:

Wykorzystajmy dowolny nieruchomy obiekt, np. znak drogowy, przy którym jadący przed nami pojazd się znajduje. Jeśli miniemy wybrany znacznik trzy sekundy później, taki odstęp zapewni bezpieczeństwo oraz komfort ruchu i zarazem umożliwi zareagowanie w razie gwałtownego i niespodziewanego hamowania pojazdu przed nami. Technika zasad kierowania podkreśla, że zachowanie odstępu zgodnego z regułą trzech sekund jest najmniejszą z możliwych odległością od pojazdu poprzedzającego.
Zobacz wideo Kombajnem jechał po autostradzie A1. Policja publikuje nagranie

Dlaczego zachowanie bezpiecznej odległości jest tak ważne?

Przy jednym z poprzednich artykułów o zasadzie trzech sekund i bezpiecznej odległości takie pytanie zadaliśmy Instytutowi Transportu Samochodowego. - Bezpieczna odległość ma nam pozwolić bezpiecznie zahamować i nie uderzyć w pojazd jadący bezpośrednio przed nami. Oczywiście im wyższa prędkość pojazdów, tym te odległości powinny być większe, by mieć czas na zareagowanie. Przy wyższych prędkościach również konsekwencje takich wypadków są poważniejsze, więc tym bardziej należy starać się tę właściwą odległość między pojazdami utrzymywać - powiedziała Moto.pl dr Justyna Wacowska z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS.

Warto też pamiętać, że jadąc w kolumnie, często instynktownie podjeżdża się bliżej do pojazdu poprzedzającego. Dlatego należy pamiętać o pozostawieniu wystarczającego odstępu pomiędzy pojazdami, aby w razie konieczności móc się bezpiecznie zatrzymać. Jeszcze większe odstępy powinniśmy zostawiać w trudnych warunkach na drodze. Deszcz czy śnieg znacznie wydłużają drogę hamowania.

Wasz głos w "Wyższej szkole jazdy" - powyższych zasad nie dało się w Polsce stosować

Nie znamy jeszcze wysokości mandatu za jazdę na zderzaku, ale nie mamy wątpliwości, że powinien być dotkliwy. Bez widma kary i jej skutecznego egzekwowania nic się na drogach nie zmieni. Zwracaliście na to uwagę w komentarzach pod jednym z artykułów, który powstał w ramach naszego cyklu u przepisach ruchu drogowego "Wyższa szkoła jazdy". Wielu naszych czytelników stara się jeździć bezpiecznie, ale czasem uniemożliwiają to inni kierowcy. Oto kilka bardzo wysoko ocenionych komentarzy z tamtego materiału:

  • - Jak jadę z tą zasadą (3 s), to zaraz w powstałą lukę między pojazdami pakuje się jakiś mistrz kierownicy, bo uważa, że to dla niego jest ta przestrzeń. Bo jakże tak marnować miejsce na autostradzie? W ten sposób ja - frajer w nieskończoność zwalniam i przyspieszam, żeby z grubsza zachować stały odstęp o poprzedzającego auta - napisał generationnext, ten komentarz zebrał aż 507 kciuków w górę.
  • - Mam zamiar sobie taki wyświetlacz LED kupić na tylną szybę, uruchamiany pilotem. Będzie napis "Odstęp, k...wa!" - chybajedynymyslacy.
  • - Klasyczna sytuacja na A4 - wyprzedzamy ciężarówki, zostawiam odstęp od jadącego przede mną auta. NATYCHMIAST zjawia się kierowca [tu wymieniono parę marek - FT.], któremu się wydaje, że ja celowo blokuję lewy pas i nie mogę jechać szybciej, oczywiście uznając, że robię mu przy tym na złość. Najczęściej kończy się to wyprzedzaniem prawą stroną - Piotr.
  • - Zawsze staram się zachować odstęp od auta poprzedzającego, z reguły ktoś się tam wpycha i zabawa zaczyna się od nowa - outsider44.

To tylko te najwyżej ocenione. Podobnych komentarzy było mnóstwo. Miejmy nadzieję, że zapowiadane na przyszły rok zmiany w przepisach sprawią, że więcej nie będą się już pojawiać. Niezachowanie bezpiecznej odległości na drodze szybkiego ruchu może się skończyć tragedią. Jeśli siedzicie komuś na zderzaku, jadąc 120 lub 140 km/h, to zadajcie sobie pytanie, co się stanie, kiedy ta osoba będzie musiała gwałtownie hamować, bo tuż przed nią na pas zjedzie np. wyprzedzający tir. Nie macie żadnych szans na skuteczne hamowanie.

Wypadek na A2
Wypadek na A2 policja
Więcej o: