Nie wiadomo, jak film z kamery umieszczonej na głowie kierowcy trafił do internetu. Właściciel raczej nie umieścił go tam samodzielnie, bo nie ma się czym chwalić. Próba sprawdzenia możliwości Ferrari 812 Superfast była wyjątkowo żałosna i zakończyła się na filarze mostu.
Kierowca zdecydowanie przecenił swoje umiejętności, za to zbagatelizował moc samochodu, za którego kierownicą się usiadł. W dodatku musiał jechać w trybie przeznaczonym na tor lub z całkowicie wyłączoną kontrolą trakcji. Gdyby nie popełnił wszystkich powyższych błędów jednocześnie, nic by się nie stało.
Na szczęście w kolizji z mostem nie ucierpiał żaden człowiek. Wyszli z niego cało wszyscy okoliczni piesi, rowerzyści, a nawet kierowca. Ale niewiele brakowało. W pierwszej części filmu widać, że po ulicy porusza się wielu ludzi, a nawierzchnia może być wilgotna. Nawet to nie powstrzymało kierowcy przed lekkomyślnym zachowaniem. Najwidoczniej zapomniał, że prowadzi jeden z najszybszych samochodów na świecie.
Ferrari 812 Superfast ma umieszczony z przodu silnik V12 o pojemności 6,5 litra oraz mocy 800 KM, która jest przekazywana wyłącznie na tylną oś. Pozwala to na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 2,9 sekundy oraz rozpędzenie się do prędkości 340 km/h. Wielu właścicieli zapomina, że w przeciwieństwie do takiego samochodu, za pieniądze nie da się kupić umiejętności i dojrzałości.
Natomiast można je zdobyć w inny sposób - poświęcić czas na odpowiednie szkolenie, które z pewnością nauczyłoby kierowcę szacunku do tego samochodu oraz odpowiednich odruchów, gdy coś pójdzie niezgodnie z planem.
Kierowca z filmu zrobił wszystko źle. Po pierwsze wpadł na pomysł ryzykownej jazdy w centrum wielkiego miasta. W dodatku, gdy spowodował niebezpieczną sytuację, zareagował za późno, za wolno i niewłaściwie na nadsterowność samochodu.
Jej pojawienie się przy jeździe w tym stylu było tylko kwestią czasu. Gdyby właściciel tego Ferrari wcześniej poznał reakcję samochodu w bezpiecznych warunkach - poza drogami publicznymi - pewnie wiedziałby, że nie należy jej wywoływać i nie byłby tak zaskoczony.
Na szczęście tym razem nikomu się nic nie stało. Ucierpiała tylko duma kierowcy Ferrari 812 Superfast, który w moment najadł się strachu oraz wstydu. Będzie miał czas wyciągnąć wnioski z tego wydarzenia, bo jego samochód spędzi sporo czasu w serwisie blacharsko-lakierniczym. Ulice Londynu będą wtedy bezpieczniejsze.