Sytuacja jest dynamiczna, ale chyba nikogo to już nie dziwi. Nowe czerwone strefy (objęły 70 proc. ludności kraju) i jeszcze ostrzejsze obostrzenia ogłoszono w czwartek 15 października. Wtedy przygotowaliśmy materiał o obowiązku jazdy w samochodzie w maseczce i karach za ich brak. Od czwartku zmieniło się jednak bardzo dużo. W sobotę 17 października w końcu weszło w życie nowe rozporządzenie, a Ministerstwo Zdrowia w kilku komentarzach doprecyzowało zmienione przepisy, bo te z początku wzbudziły spore kontrowersje. Na szczęście dla kierowców, te najbardziej absurdalne pogłoski (np. mandat lub kara dla jadących bez masek małżonków) zostały zdementowane.
Do tej pory istniał obowiązek jazdy w maseczce, od którego było kilka wyjątków. M.in. kiedy jechaliśmy samotnie lub podróżowaliśmy z osobami, z którymi mieszkamy w jednym gospodarstwie domowym. Jeśli w aucie znajdował się ktoś, z kim nie mieszkamy (np. podwoziliśmy kolegę/koleżankę z pracy), to wszyscy w samochodzie musieli mieć założone maseczki. Nowe przepisy znoszą ten obowiązek dla wszystkich podróżujących samochodami. W zmienionym rozporządzeniu nie ma już mowy o "osobach niezamieszkujących lub niegospodarujących wspólnie". Tak naprawdę oznacza to, że maseczki w samochodzie osobowym nie musimy nosić.
Potwierdził to rzecznik resortu zdrowia. - Zgodnie z przepisami osoby jadące samochodem nie muszą mieć masek, nawet jeśli nie jest to rodzina. Usunęliśmy fragment dotyczący nakazu w paragrafie 27 ust.1 pkt 1 i zmieniliśmy paragraf 27, ust 3 pkt 1 na wyłączenie obowiązku. Zostało to zmienione dlatego, żeby nie było żadnych wątpliwości interpretacyjnych życiowych sytuacji – wyjaśnił Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia w rozmowie z dziennik.pl. Taką samą interpretację nowych przepisów resort zdrowia przesłał także do "TVN24".
O maseczce jednak nie powinniśmy zapominać. Trzeba ją bowiem zakładać po wyjściu z samochodu. I w strefie żółtej, i czerwonej. Nawet na wolnym powietrzu. Poza samochodem wciąż obowiązują ostre przepisy, a za ich nie przestrzeganie - grożą wysokie kary. Mandat za brak maseczki wynosi 500 zł. W skrajnych przypadkach może zostać nałożona kara administracyjna, która wynosi od 5 do 30 tysięcy zł, ale to naprawdę wyjątkowe sytuacje.
Policja ma znacznie dokładniej sprawdzać, czy Polacy przestrzegają przepisów. Do tej pory policja często przymykała oko na nieprzestrzeganie przepisów, ale to się skończyło. Koniec z pouczeniami. - Będziemy, jako funkcjonariusze polskiej policji, bardzo rygorystycznie podchodzić do obowiązku zasłaniania ust i nosa. Wydałem komendantom wojewódzkim policji rekomendację, by karać, a nie tylko pouczać osoby niestosujące się do tego obowiązku – powiedział na konferencji prasowej gen. insp. Jarosław Szymczyk, Komendant Główny Policji.