Firma zapewnia, a my jej wyjątkowo wierzymy, bo jeździliśmy większym bratem nowego auta - Hyundaiem i30 N. To jedno z najlepszych aut klasy GTI, jakie można kupić, w dodatku dostępne w dość atrakcyjnej cenie. Oby z modelem i20 N było podobnie. Na pierwszych ilustracjach ukazujących tylko fragmenty karoserii, samochód prezentuje się bardzo atrakcyjnie.
Nawet jeśli to nie zdjęcia, tylko zgrabne renderingi, firma osiągnęła pożądany efekt. Efektowne hamulce, polakierowana na czarno górna część nadwozia i potężne wloty powietrza robią wrażenie. Charakterystyczny kolor Performance Blue znamy z i30 N. Przypomnijmy, że firma skonstruowała już jeden sportowy samochód na bazie modelu i20. To Hyundai i20 WRC startujący w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Świata.
Kierowca rajdowy fabrycznej ekipy koreańskiego producenta, Thierry Neuville jeździł już prototypem cywilnego modelu. Chwalił go za precyzję dobre prowadzanie i silnik chętnie wchodzący na wysokie obroty. Nawet jeśli pięciokrotny wicemistrz świata musi tak mówić ze względu na kontrakt, trzymamy go za słowo.
Według krążących plotek pod maską mniejszego i20 N jest schowany benzynowa jednostka napędowa o pojemności 1,6 litra i mocy około 200 KM. Napęd jest rozwiązany w podobny sposób w obu samochodach. Moment obrotowy przekazuje na przednie koła ręczna skrzynia biegów i sterowany elektronicznie mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu.
Wyposażeniem opcjonalnym może być 8-stopniowa dwusprzęgłowa zautomatyzowana przekładnia, która po ostatniej modernizacji trafiła do Hyundaia i30 N. Jego miejski brat w ostatnich miesiącach był intensywnie testowany na najsłynniejszym torze świata - Nurburgringu. Wprawdzie jeszcze w kamuflujących barwach, ale sądząc po prędkościach jakie osiąga kierowca testowy na zakrętach, mechanicznie jest już właściwie gotowy.
Hyundai i20 N trafi do sprzedaży w 2021 roku. Jeśli będzie równie drapieżny, jak model i30 N, konkurenci mogą już zacząć się martwić o swoje udziały rynkowe i nadszarpnięty wizerunek.