"Smart Kid Belt to urządzenie, które umożliwia bezpieczne przewożenie dzieci. (...) Zapewnia dobre ułożenie odcinka pasa biodrowego i płynnie dopasowuje odcinek barkowy do wzrostu dziecka. Jego montaż jest łatwy i szybki, a cena odpowiednia na każdą kieszeń. Pasuje do każdego modelu samochodu" - czytamy na oficjalnej stronie producenta. Po przejściu pozytywnie testów Smart Kid Belt uzyskało europejską homologację, a to oznacza, że spełnia wymagania, które stawiane są urządzeniom przytrzymującym dzieci w samochodach. Portal brd24.pl zwraca uwagę, że SKB uzyskało homologację także w USA, Japonii i Nowej Zelandii.
Polski wynalazek budzi spore kontrowersje i już kilkukrotnie pojawiały się artykuły i filmy, które wskazywały, że nie można go traktować jako pełnoprawnej alternatywy dla fotelika dziecięcego. Teraz w Smart Kid Belt uderza największy niemiecki automobilklub ADAC w swoim najnowszym raporcie, który powstał we współpracy z rządową fundacją Stiftung Warentest (prowadzi testy porównawcze produktów). Na manekinie o wysokości 1,15 m przeprowadzono dwa testy oparte na zderzeniu czołowym przy 64 km/h (taki test przeprowadza Euro NCAP, organizacja zajmująca się testami zderzeniowymi). Raz manekin dziecka przypięty był zwykłymi pasami, drugi raz założono "skracacz" pasów Smart Kid Belt.
Niemiecka organizacja stwierdziła, że nie można polecać rodzicom tego rozwiązania, a fotelik zapewnia znacznie większą ochronę. W informacji ADAC czytamy nawet, że nie odnotowano większej poprawy bezpieczeństwa nawet w porównaniu z wynikiem testu ze zwykłymi pasami. - Pas biodrowy wbija się głęboko w manekina. Może to spowodować bardzo poważne obrażenia wewnętrzne. Co więcej, konstrukcja nie utrzymuje górnego pasa samochodowego z dala od wrażliwej szyi dziecka. Tutaj również istnieje ryzyko obrażeń - czytamy w oficjalnej informacji ADAC.
Smart Kid Belt kosztuje 35 euro. Przedstawiciele firmy twierdzą, że test ADAC jest zmanipulowany, a manekin na opublikowanym filmie jest zbyt luźno przypięty. W rozmowie z brd24.pl zasugerowano nawet, że ataki niemieckiej organizacji spowodowane są faktem, że SKB produkowane jest przez polską firmę - ADAC, ich zdaniem, staje po stronie niemieckich producentów fotelików samochodowych. SMART KID SA. jest na tyle pewne swoich racji, że prawnicy spółki już pracują nad wycofaniem tekstu ADAC, a sprawę zgłoszono do UOKiK oraz Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji przy Komisji Europejskiej.
- Smart Kid Belt jest jednym z najlepiej przebadanych produktów na świecie, posiada homologację ECE 4404, którą posiadają wszystkie foteliki grupy II i III oraz pozytywne wyniki badań w USA - FMVSS213 oraz R129 - ISize - skomentował Norbert Gałuszewski, współwłaściciel firmy SMART KID SA.
O Smart Kid Belt głośno było też na początku zeszłego roku, kiedy również pojawiały się krytyczne opinie o tym rozwiązaniu. Choćby wypowiedzi Pawła Kurpiewskiego, eksperta od bezpieczeństwa z fotelik.info, w programie TVN Turbo (krytyka doprowadziła nawet do pozwów i sprawy w sądzie). Pojawiła się tam także wypowiedź przedstawiciela policji, który podkreślił, że SKB nie zastępuje fotelika, ale spełnia wymogi przepisów.
Sprawa Smart Kid Belt wzbudza więc kontrowersje od dawna. Na pewno należy tu zachować zdrowy rozsądek i przez zakupem "skracacza" pasów zapoznać się z testami urządzenia i dopiero wtedy podjąć świadomą decyzję. W kryzysowych sytuacjach (np. taksówce, aucie z wypożyczalni lub autobusie) z pewnością okaże się przydatny i poprawi bezpieczeństwo naszego dziecka. Czy traktować go jako pełnoprawną alternatywę dla fotelika samochodowego? SKB stosowną homologację posiada.