Jednym z argumentów, który przeciwnicy samochodów elektrycznych podnoszą najczęściej jest to, że ich produkcja jest bardzo obciążająca dla klimatu. Zwyczajnie, wytwarzanie akumulatorów do takich aut jest bardzo energochłonne, a prąd produkujemy często w sposób nieekologiczny.
Czy to prawda? Tak, ale jak tłumaczyliśmy na początku roku na łamach Moto.pl - na temat trzeba spojrzeć szerzej i dalej. Co zatem będzie bardziej opłacalne dla klimatu - wyprodukowanie, a potem eksploatacja jednego samochodu elektrycznego czy spalinowego? Sprawdzili to naukowcy z Uniwersytetu Technicznego w Eindhoven, a wyniki opublikowali w nowym badaniu.
Badacze wzięli na warsztat dwa auta - elektryczną Teslę Model 3 oraz spalinowego Mercedesa klasy C (220 d). Oba są przedstawicielami tego samego segmentu i mają silniki o dość zbliżonej mocy (ten w tesli jest nieco mocniejszy). Który jest bardziej ekologiczny?
Badacze porównując oba auta przeliczyli ilość wyemitowanego CO2 na kilometr jazdy podczas całego cyklu produkcji i eksploatacji samochodu. I tak okazało się, że w przypadku Tesli Model 3 ekwiwalent ten wynosi 91 gramów na kilometr, podczas gdy w mercedesie wyniósł aż 260 gramów na kilometr.
Wyniki badań faktycznie pokazują, że produkcja tesli była bardziej kosztowna dla klimatu. Naukowcy podzielili je na kilka elementów. Produkcja samego samochodu kosztowała klimat 32 g w przypadku mercedesa i 28 g w tesli, ale drugie z aut dostało jeszcze baterie, których wytworzenie to kolejne 23 g. Razem mamy zatem wynik 51 do 32 g na niekorzyść tesli.
Zupełnie odmiennie wygląda jednak eksploatacja obu aut. Zdaniem badaczy, Tesla Model 3 zużywa prąd, którego wyprodukowanie kosztowało środowisko 40 g/km, ale w przypadku Mercedesa klasy C każdy kilometr to aż 228 g wytworzonego CO2. Kolosalna różnica.
Ostateczny wynik to 260 g/km w przypadku mercedesa i 91 g/km u tesli wliczając wyprodukowanie i cały okres eksploatacji auta. To aż o 65 proc. mniej w przypadku samochodu elektrycznego.
Badacze z Eindhoven porównali też kolejne dwie pary aut. Zestawiono ze sobą spalinową Toyotę Prius 1,8 l 2020 i elektrycznego Volkswagena e-Golf oraz... piekielnie mocnego Bugatti Veyrona i Porsche Taycan S.
W każdym przypadku wyniki eksperymentu okazywały się bardzo zbliżone do pary Tesla Model 3 i Mercedes C 220 d. W porównaniu toyoty i volkswagena zwyciężył ten drugi z wynikiem 78 g/km, podczas gdy japońskie auto wytworzyło ekwiwalent CO2 wynoszący 168 g/km (o 54 proc. więcej).
Najbardziej znaczące różnice zanotowano oczywiście w ostatniej, sportowej parze. W przypadku Bugatti Veyrona produkcja i cały okres eksploatacji kosztował planetę 778 g/km, podczas gdy porsche wytworzyło tylko 140 g CO2 na kilometr jazdy. To aż o 82 proc. mniej.
Z badań jasno wynika zatem, że na starcie górą są samochody spalinowe, bo podczas ich produkcji wytwarzanego jest mniej dwutlenku węgla. Z każdym pokonanym kilometrem to jednak auta elektryczne stają się coraz mniej uciążliwe dla klimatu.
Naukowcy pokusili się też o policzenie, kiedy ślad węglowy samochodu elektrycznego i spalinowego zrówna się ze sobą to pojazdy zasilane na prąd wyjdą na prowadzenie. Dla pary mercedes / tesla stanie się to po 30 tys. km, w przypadku pary toyota / volkswagen potrzeba 28 tys. km, a ujęte w badaniu porsche wychodzi na prowadzenie względem bugatti już po... 11 tys. km.