Polskie przepisy dość precyzyjnie określają dozwolone sposoby poruszania się na rowerze w przestrzeni publicznej. W większości sytuacji cykliści są zobowiązani do jazdy drogą dla rowerów (również po pasie rowerowym lub ścieżce rowerowo-pieszej), a gdy tej nie ma - muszą dzielić jezdnię wraz z kierowcami samochodów.
Są jednak trzy wyjątki od tej zasady. W miejscach, w których brakuje infrastruktury rowerowej możemy zjechać na chodnik tylko, gdy:
W pozostałych przypadkach konieczne jest poruszanie się jezdnią. Oczywiście przepisy te dotyczą wszystkich dorosłych rowerzystów, niezależnie od tego, czy posiadają prawo jazdy (lub inny dokument potwierdzający znajomość przepisów) czy nie. Osoby między 10 a 18 rokiem życia są zobowiązane do posiadania karty rowerowej, a młodsze dzieci nie mogą jeździć o po ścieżce rowerowej i jedni.
Poruszając się po chodniku cykliści muszą jednak pamiętać, że to przestrzeń pieszych - konieczne jest zatem ustępowanie im pierwszeństwa, a także powolna jazda z zachowaniem szczególnej ostrożności. Przepisy nie określały jednak precyzyjnie, co oznacza jechać wolno, choć w jednym z projektów nowelizacji ustawy prawo o ruchu drogowym pojawił się zapis mówiący o "jeździe z prędkością pieszego" (ostatecznie nie wszedł w życie).
Okazuje się jednak, że wspomniana ustawa zostanie wzbogacona o zapis precyzujący prędkość, jaką rowerzyści będą mogli rozwinąć na chodniku. W kolejnym już projekcie nowelizacji ustawy prawo o ruchu drogowym, przygotowywanym tym razem przez resort sprawiedliwości (za wcześniejsze projekty odpowiedzialne było Ministerstwo Infrastruktury) znalazł się przepis pozwalający na jazdę po chodniku z prędkością maksymalną wynoszącą 8 km/h.
Co ciekawe, identyczny zapis znalazł się również w odniesieniu do urządzeń transportu osobistego, które wkrótce mają zostać ujęte w przepisach. Ich użytkownicy też w niektórych sytuacjach będą mogli korzystać z chodnika, ale maksymalna prędkość na nim będzie wynosić 8 km/h. Rząd chciał zapewne ujednolicić nieco przepisy dla rowerzystów i użytkowników m.in. hulajnóg elektrycznych.
Niestety, ich stosowanie może okazać się dość utrudnione. Spora część rowerzystów (a także niektóre hulajnogi elektryczne czy większość pojazdów samobalansujących) nie ma liczników prędkości. Co więcej, przepisy nie nakazują posiadania takiego urządzenia w rowerze, mówiąc jedynie o konieczności posiadania zestawu czterech świateł (dwóch odblaskowych i dwóch świecących światłem stałym lub migającym), sygnału dźwiękowego i przynajmniej jednego sprawnego hamulca.
Jak zatem rowerzyści mają przestrzegać dozwolonej prędkości nie wiedząc, z jaką aktualnie się poruszają? Nie wiadomo. Nie jest też jasne, w jaki sposób policja będzie mierzyć prędkość rowerzystów na chodnikach.
Ciężko uwierzyć, aby funkcjonariusze ustawiali się na nich ze znienawidzonymi przez kierowców "suszarkami" mierząc szybkość jednośladów. Można założyć też, że "na oko" policjanci nie będą w stanie dokonać odpowiednich pomiarów i w konsekwencji wlepić mandatu za nadmierną prędkość.
Oby jednak nowy przepis nie okazał się zupełnie martwy, a policja faktycznie znalazła sposób na karanie tych cyklistów, którzy rażąco naruszają przepisy. Już dziś (gdy w przepisach jest mowa o powolnej jeździe po chodniku) wielu rowerzystów traktuje chodniki, jak tor wyścigowy, a pieszych jako szykany, które można wymijać "na centymetry".