Przedstawiciele przemysłu motoryzacyjnego proszą o wsparcie. Czy premier pomoże?

W liście skierowanym do Prezesa Rady Ministrów przedstawiciele polskiej branży motoryzacyjnej twierdzą, że tonie - straty wywołane gospodarczym przestojem są nie do odrobienia. Mają propozycje sposobów, które mogą im pomóc wypłynąć na powierzchnię.

Autorem listu jest Konfederacja Lewiatan i jeden z jej członków - Związek Pracodawców Motoryzacji i Artykułów Przemysłowych. Z jego treści wynika to, co podejrzewamy wszyscy: polski przemysł motoryzacyjny znalazł się "pod wodą" i nie może wypłynąć.

Przestój gospodarczy trwający od marca wywarł straszne spustoszenie. Po pierwsze stanęły fabryki. Po drugie spadł popyt na nowe samochody. Oprócz załamania sprzedaży działalność uniemożliwiła ograniczona działalność służb technicznych i organów udzielających homologacji.

Przypomnijmy, że wszystkie nowe samochody rejestrowane od 1 stycznia 2021 roku będą musiały spełniać wymogi normy emisji Euro 6d, a w przypadku nowych modeli ta norma obowiązuje już w 2020 r.

Prognozowany spadek sprzedaży nowych samochodów w Polsce w 2020 roku wyniesie co najmniej 20 procent, a liczba nowych zarejestrowanych nowych samochodów osobowych i dostawczych w kwietniu 2020 r. spadła aż o 66 procent.

W jego wyniku ucierpiały też branże zarabiające na produktach przemysłu motoryzacyjnego - salony oraz serwisy, ale także sektor finansowy: banki, firmy leasingowe oraz ubezpieczeniowe. Wpływy z sektora motoryzacyjnego w Polsce to prawie 11 miliardów złotych rocznie.

Oprócz wołania o ratunek są też propozycje zmian

Konfederacja Lewiatan uważa, że pomoc powinna być realizowana dwutorowo. Przede wszystkim oczekuje pomocy ze strony polskiego rządu, polegającej na wdrożeniu jakiegoś programu wspierającego popyt na nowe pojazdy. Takim mogłoby być obniżenie stawki VAT.

Fabryka MBMP
Fabryka MBMP fot. Mercedes

Poza tym zdaniem autorów listu powinny być prowadzone skoordynowane działania wspierające producentów nowych samochodów na poziomie Unii Europejskiej. Pozwoliłoby to odmłodzić park pojazdów na polskich drogach i zmniejszyć emisję CO2, a także utrzymać zatrudnienie pracowników w sektorze motoryzacyjnym.

Problem w tym, że rząd ma w tej chwili ważniejsze sprawy na głowie, a koordynacja działań w ramach Unii Europejskiej może się nie udać. Oprócz tego wzrost popytu na nowoczesne zelektryfikowane samochody za naszą zachodnią granicą może się skończyć kolejną falą importu starszych używanych do Polski. Wtedy skutek działań będzie odwrotny od intencji autorów listu.

Na szczęście oprócz próśb o pomoc, branża motoryzacyjna w Polsce próbuje podźwignąć się samodzielnie. W samym środku kryzysu Mercedes-Benz Manufacturing Poland uruchomił produkcję w ekologicznej polskiej fabryce w Jaworze, a Toyota Motor Manufacturing Poland skróciła przestoje w dwóch zakładach - Jelczu-Laskowicach i Wałbrzychu - do absolutnego minimum. Jakiś czas temu oba wróciły do pracy pełną parą.

Jest więc szansa, że przemysł motoryzacyjny w Polsce sam poradzi sobie z kryzysem, nawet jeśli nie otrzyma rządowej pomocy. Przynajmniej jeśli chodzi o najmocniejszych graczy.

Więcej o: