Polacy rejestrują coraz więcej samochodów elektrycznych. Ale to i tak kropla w morzu spalinówek

Bartłomiej Pawlak
Jak wynika z nowego "licznika elektromobilności", Polacy rejestrują coraz więcej samochodów elektrycznych. Od stycznia - pomimo trudnej sytuacji - przybyło ich o ponad 50 proc. więcej niż rok wcześniej. Niestety elektryki giną w morzu spalinówek w Polsce.
Zobacz wideo Samochód Jasia Fasoli i symbol Zjednoczonego Królestwa - recenzja elektrycznego modelu Mini

Liczby nie kłamią. Polacy rejestrują coraz więcej aut zasilanych energią elektryczną i nie przeszkadza im w tym trwający obecnie kryzys. Świetnie pokazują to dane opublikowane w najnowszym (obejmującym maj 2020) raporcie "Licznik elektromobilności" przygotowanym przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) i Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM). 

W Polsce mamy coraz więcej elektryków

W okresie od początku stycznia do końca maja 2020 roku pojawiło się nad Wisłą aż o 53 proc. więcej samochodów elektrycznych, niż w analogicznym okresie 2020 roku. Daje to dokładnie 2 662 szt., a więc całkiem sporo.

Niestety całkowita liczba samochodów zasilanych energią elektryczną w Polsce wciąż nie imponuje. Jest ich obecnie (maj 2020) 11 658 egzemplarzy. Możemy tutaj wyróżnić, że 56 proc. z nich to pojazdy w pełni elektryczne (BEV), co daje 6 551 sztuk, a pozostałe 5 107 samochodów to hybrydy typu plug-in (PHEV).

Poza osobówkami mamy też w polsce 593 elektryczne samochody dostawcze i ciężarowe, 260 elektrycznych autobusów, 340 mikro pojazdy elektryczne i 6964 jednoślady (w tym motorowery i motocykle) zasilane energią elektryczną.

Licznik elektromobilności infografika - maj 2020Licznik elektromobilności infografika - maj 2020 fot. Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych / Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego

Elektryków wciąż jest mało

Liczba samochodów elektrycznych stale się więc powiększa, jednak to wciąż kropla w morzu potrzeb. Dane dotyczące elektryków zupełnie bledną po zestawieniu ich z pozostałymi pojazdami. Z danych PZPM wynika, że od początku 2020 roku zarejestrowano 144 024 nowe samochody osobowe. Jak wynika z "Licznika elektromobilności" w tej liczbie kryją się zaledwie 2 662 auta typu BEV i PHEV.

Zmiany na dobre widać jednak nawet w raporcie PZPM. W 2020 roku z powodu kryzysu zanotowaliśmy potężny spadek nowych rejestracji (o prawie 40 proc.), ale elektryków przybyło więcej niż przez pierwsze 5 miesięcy poprzedniego roku. Dla porównania samochodów benzynowych pojawiło się o 42,7 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 roku, a Diesli o 44,2 proc. mniej.

Brakuje dopłat i punktów ładowania

Jedną z najważniejszych przeszkód na drodze do szybkiej popularyzacji elektryków w Polsce jest oczywiście ich cena. Polacy w porównaniu do Niemców, Francuzów czy Norwegów do najbogatszych nie należą, dlatego na zakup droższych samochodów zasilanych prądem decydują się rzadziej. Nie pomaga również brak rządowego programu dopłat dla elektryków, który - choć szumnie zapowiadany - wciąż nie działa. Zresztą wiemy już na pewno, że nie będzie tak atrakcyjny, jak początkowo planowano.

Kolejny, problemem jest z pewnością niewystarczająca liczba punktów, gdzie samochód elektryczny możemy naładować. Nie każdy mieszka w domu z garażem i dostępem do gniazdka. Tymczasem ładowarek publicznych, szczególnie w mniejszych miastach wciąż jest niewiele. Liczba ogólnodostępnych punktów w całej Polsce wynosi obecnie 2 208 (wzrost o 5 proc. miesiąc do miesiąca). Zdecydowanie najwięcej (prawie 150 sztuk) znajduje się w Warszawie. W drugim najbardziej przyjaznym eklektykom mieście (Katowice) jest ich dwa razy mniej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.