Leclerc szaleje w Monako za kierownicą Ferrari SF90 Stradale

Kierowca Formuły 1 nie został ukarany mandatem, ani odebraniem prawa jazdy. Zrobił to w nowym filmie nakręconym przez Claude'a Leloucha na zlecenie Ferrari.

Niedawno informowaliśmy, że w księstwie-mieście Monako pewna ekipa filmowa jest w trakcie kręcenia nietypowej reklamówki. Za kamerą stanął słynny reżyser Claude Lelouch, a za kierownicą flagowego modelu Ferrari - SF90 Stradale - usiadł kierowca fabryczny tej marki i wschodząca gwiazda Formuły 1, Charles Leclerc.

Celem było nakręcenie współczesnej wersji filmu "C'était Un Rendez-Vous", czyli "To była randka" z 1976 r., który zdobył wiele nagród i wzbudził kontrowersje z powodu niebezpiecznej jazdy po ulicach Paryża, reżysera i głównego aktora jednocześnie. Nowa wersja nie jest takim arcydziełem jak oryginalna, ale mimo to ogląda się ją z dużą przyjemnością. W niemal każdej scenie widać rękę i oko mistrza srebrnego ekranu.

Tym razem było bezpiecznie. Ulice ekskluzywnej dzielnicy Monte-Carlo zostały zamknięte dla ruchu, a za kierownicą usiadł znacznie lepszy kierowca niż 44 lata wcześniej. Charles Leclerc pokonał trasę, którą zna na pamięć. Nie dość, że jeździ tam wyścigowym bolidem, to jest rodowitym monakijczykiem, który spędził w tym wyjątkowym mieście całe życie.

Na filmie możemy podziwiać ryczące, czerwone 1000-konne superauto na tle wyjątkowej architektury Monako w stylu Belle Epoque oraz grę kilku aktorów. Jeden z nich jest niespodzianką. Podpowiemy tylko, że to wielki fan motoryzacji, ale żeby przekonać się kto taki, trzeba obejrzeć film "Le Grand Rendez-Vous". I nic nie szkodzi, że jest reklamą.

 
Więcej o:
Copyright © Agora SA