Kontrola wzroku kierowców przez policję? Mamy lepszy pomysł

Portal zajmujący się bezpieczeństwem ruchu drogowego BRD24.pl zwrócił uwagę na problem kierowców o słabym wzroku. W Wielkiej Brytanii policja może sprawdzić stan wzroku kierowcy i zakazać mu dalszej jazdy. Czy to jest dobry pomysł?

Na pierwszy rzut oka tak się wydaje. Dobry wzrok jest potrzebny do bezpiecznego poruszania się samochodem, a w Polsce po przyznaniu prawa jazdy bezterminowo, nikt go już nie kontroluje.

Jak wygląda stan prawny i praktyka w tej chwili? Teoretycznie każdy kandydat na kierowcę musi przed egzaminem przedstawić orzeczenie lekarskie świadczące o dobrym stanie zdrowia, w tym również wzroku. Ci którzy nie mają wady, otrzymują uprawnienia bezterminowo. Osoby ze wzrokiem dalekim od ideału muszą regularnie przechodzić badania lekarskie, bo uprawnienia są przyznawane im czasowo. Okres wynosi od 1 roku do 10 lat, a decyduje o nim lekarz.

W praktyce wizyta u lekarza często jest fikcją, a badania przeprowadzane pobieżnie, zarówno wśród kandydatów, jak i aktywnych kierowców z wadą wzroku, którzy muszą przechodzić badania okresowe. Nie jest to bezwzględna reguła, ale z wiekiem u większości osób wzrok ulega pogorszeniu. Dlatego okresowa kontrola wzroku miałaby uzasadnienie.

Zobacz wideo

Jaka jest propozycja?

Policja w Wielkiej Brytanii może skontrolować wzrok u zatrzymanego kierowcy. Badanie jest pobieżne i polega na próbie odczytania tablic rejestracyjnych samochodu znajdującego się w odległości 20 m. Gdy funkcjonariusz oceni, że kierujący nie jest w stanie tego zrobić, może mu zakazać dalszej jazdy i skierować na badanie lekarskie.

Naszym zdaniem przeszczepianie przepisów z jednego kraju do innego niekoniecznie ma sens. W Wielkiej Brytanii zaufanie do zawodu policjanta jest o wiele większe niż u nas, a społeczeństwo obywatelskie jest mocno rozwinięte. W Polsce jedno i drugie jest na niższym poziomie.

Nawet gdyby w naszym kraju został wprowadzony przepis o możliwości policyjnej kontroli wzroku, tak jak w wielu innych przypadkach, badanie pozostałoby narzędziem teoretycznym, bo trudno wyobrazić sobie jego realizację w praktyce. Z drugiej strony mogłoby być się przyczyną wielu nadużyć.

W 2018 r. już pojawił się podobny pomysł. Propozycję corocznego badania wzroku u wszystkich kierowców, ale w gabinecie okulistycznym, przedstawiła posłanka PO i wzbudziła tym wiele kontrowersji.

W praktyce badanie wzroku przez policję byłoby mało skuteczne i ograniczało się najwyżej do sprawdzenia, czy kierowca nie jest krótkowidzem. Sprawdzenie zdolności do widzenia przestrzennego albo wykrycie dalekowidztwa jest znacznie trudniejsze. A większość ludzi z wiekiem widzi coraz gorzej z bliska, zamiast z daleka.

Poza tym w razie wątpliwości policja już teraz może skierować prowadzącego na obowiązkowe badania lekarskie. Nie musi w tym celu samodzielnie oceniać zdolności widzenia. Wystarczy uzasadnione podejrzenie co do stanu zdrowia kierowcy.

Kontrola policjiKontrola policji Fot. PRZEMYSŁAW SKRZYDŁO/ Agencja Wyborcza.pl

Lepiej wprowadzić obowiązkowe badania stanu zdrowia

Po drugie, statystyki nie potwierdzają takiego problemu. Stan zdrowia i wzroku pogarsza się z wiekiem, ale starsi kierowcy powodują znacznie mniej wypadków. Po latach spędzonych za kierownicą, statystycznie mają znacznie większe doświadczenie w jeździe samochodem, a to ono ma kluczowy wpływ na bezpieczną jazdę.

Większy sens ma inny postulat pojawiający się od lat w dyskusjach na temat bezpieczeństwa drogowego. Dotyczy obowiązkowego badania stanu zdrowia powyżej określonego wieku. Starzejący się kierowca, aby utrzymać uprawnienia, musiałby regularnie sprawdzać swój stan zdrowia. Nie tylko słabnący wzrok może być przyczyną wypadku, ale również coraz gorszy refleks, kłopoty ze skupieniem i podzielnością uwagi oraz wiele innych.

Poza tym w Polsce musimy borykać się ze znacznie większymi problemami dotyczącymi bezpieczeństwa na drogach, a fundusze na ich rozwiązywanie są ograniczone. Nawet nie wiadomo od czego je zacząć wymieniać.

Najważniejsze to: zła infrastruktura drogowa, wadliwy proces szkolenia kierowców, a w konsekwencji ich niska wiedza i umiejętności, brak szacunku dla słabszych uczestników ruchu, zwłaszcza pieszych, nieprzestrzeganie przepisów, a przede wszystkim nagminne przekraczanie dozwolonej prędkości, powszechne używanie telefonów komórkowych w czasie jazdy i wiele innych.

Pieniądze przeznaczone na poprawę bezpieczeństwa powinniśmy wydawać rozsądnie. Badanie wzroku kierowców miałoby znikomy wpływ na jego wzrost i przynajmniej w Polsce powinno zaczekać w długiej kolejce.

Więcej o:
Copyright © Agora SA