Mówi się, że lepsze jest wrogiem dobrego. Dlatego nadciągający wielkimi krokami lifting Kii Stinger nieco mnie martwi. Ten samochód (o dziwo niezależnie od źródła napędowego), jest po prostu świetny. Więcej ma w sobie charakteru czterodrzwiowego sportowego coupe, aniżeli typowego sedana. Jest też jednym z ostatnich przedstawicieli aut napędzanych na tylną oś (bo poza napędem na cztery koła, Stinger występuje też w odmianie RWD).
Nadchodzący lifting delikatnie zmieni przód i tył Stingera. Możemy spodziewać się ostrzejszych linii, nieco przeprojektowanych zderzaków i tak modnego ostatnio pasa świetlnego poprowadzonego przez cały tył auta.
We wnętrzu pojawią się cyfrowe zegary, które zastąpią dotychczasowe analogowe wskaźniki. Mówi się też o większym ekranie centrum multimedialnego - tym razem ma mieć przekątną 10,25 cala.
>>> Testowaliśmy Kię Stinger GT:
Do silników 2.0 i 3.3 dołączy motor o pojemności 2,5 litra. Niestety nowy 300-konny silnik prawdopodobnie nie dotrze do Europy. Są jednak spore szanse, że jednostka 2.0 T-GDI zostanie wzmocniona do około 250 KM.