W sumie Narodowy Bank Polski zamierza powiększyć flotę swoich samochodów o 38 pojazdów. Zostaną one wynajęte na cztery lata i trafią do oddziałów w całym kraju. Oprócz konkretnych wymagań dotyczących danych technicznych i wyposażenia aut poznaliśmy także szczegóły polisy ubezpieczeniowej. Ta ma obejmować nie tylko zdarzenia losowe, ale także zapewniać dodatkową ochronę w przypadku wypłaty odszkodowań.
Co więcej, NBP zapewnia sobie wypłatę odszkodowania w każdej sytuacji. Nawet, kiedy do szkody dojdzie, kiedy kierowca będzie rażąco łamał przepisy ruchu drogowego. Przykłady?
Przetarg NBP zdążył już wzbudzić ogromne kontrowersje, bo na liście samochodów, które mają zostać wynajęte znalazł się m.in. jeden duży luksusowy SUV, który trafi na służbę w centrali Narodowego Banku Polskiego w Warszawie. Możemy być więc prawie pewni, że będzie nim jeździł prezes.
W tym przypadku nie będzie przesadą napisanie, że NBP szuka SUV-a ultraluksusowego. Co auto musi mieć? Silnik Diesla o mocy powyżej 330 KM, tylne podgrzewane fotele, czterostrefową klimatyzację, fabryczny tuner TV czy nagłośnienie przestrzenne. Tak bogate wyposażenie oraz wymagane wymiary (m.in. 3,1 m rozstawu osi) sprawiają, że tak naprawdę NBP będzie wybierać między bmw X7 oraz mercedesem GLS. To największe i najdroższe SUV-y w gamie niemieckich producentów premium. GLS 400 d 4MATIC kosztuje wyjściowo 425 900 zł, a X7 M50d xDrive - 499 700 zł.
Nie niestosowność takiego zamówienia w aktualnych czasach zdążyli już zwrócić uwagę politycy opozycji, ale NBP na razie nie wycofuje się z przetargu. W przeciwieństwie do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, która unieważniła jakiś czas temu przetarg na 280 samochodów.
Oczywiście największe kontrowersje, zwłaszcza w czasach kryzysu, wzbudza luksusowy SUV, ale przetarg obejmuje jeszcze inne pojazdy: