Kupujemy używane: Małe coupe po latach. Nissan 350Z i Audi TT I

Kilkanaście lat temu każdy z nich uchodził za szczyt marzeń kierowców ze sportową żyłką. W czasach swojej świetności ich cena oscylowała wokół 200-250 tysięcy złotych. Dziś zarówno Audi TT pierwszej generacji, jak i Nissana 350Z stały się przystępne cenowo. Obydwie sportowe propozycje są wyjątkowo przyjazne w codziennej eksploatacji, wymagając niezbyt wysokich nakładów serwisowych. Czy warto zatem postawić na pełnoletnie, pełne emocji auta?

Audi TT I – Nowa jakość

Historia najmniejszego sportowego Audi rozpoczęła się w 1998 roku (produkcję zakończono w roku 2006) wraz z uruchomieniem linii montażowej w węgierskich zakładach. TT osadzono na płycie podłogowej wspólnej między innymi z Volkswagenem Golfem IV, czy Skodą Octavią I. Obłe nadwozie nawet pod dwóch dekadach prezentuje się świeżo i dynamicznie. Co ważniejsze jednak, bezwypadkowe egzemplarze nie borykają się z rdzawym problemem. W 1999 roku ofertę uzupełniono otwartą odmianą Roadster z brezentowym, składanym dachem. W przeciwieństwie do coupe dysponuje jedynie dwoma miejscami. Rozmiarami nie dorównuje obecnym przedstawicielom segmentu B – Oplu Corsie, Peugeotowi 208, czy Renault Clio. Coupe ma 404 cm długości, 176 szerokości i zaledwie 135 wysokości. Rozstaw osi wynosi 243 cm.

Bez względu na rodzaj nadwozia, wnętrze TT istotnie wyróżnia się względem innych, bardziej cywilizowanych modeli marki. Do dyspozycji dostajemy dobrze wyprofilowane fotele gwarantujące pewne podparcie ciała w zakrętach. Usytuowane zostały wręcz na samej podłodze pozwalając wymagającemu kierowcy na zajęcie idealnej pozycji za kierownicą. Ascetyczna deska rozdzielcza to wzór ergonomii i wytrzymałości. Bez względu na rok produkcji, plastikowe elementy nie wydają z siebie niepokojących odgłosów. Teoretycznie wersja coupe gwarantuje dodatkowe dwa miejsca w drugim rzędzie. W praktyce nie zmieszczą się tam nawet dzieci. Na liście dodatkowego wyposażenia TT widnieje między innymi skórzana tapicerka, automatyczna klimatyzacja, rozbudowane nagłośnienie, komputer pokładowy i napęd na cztery koła wyraźnie poprawiający trakcję. Całkiem pakowany okazuje się natomiast bagażnik. W standardowej konfiguracji ma 220, a po złożeniu oparcia kanapy 540 litrów. Tym samym, weekendowy wyjazd dla pary jest jak najbardziej możliwy.

Zobacz wideo Audi RS Q3 i RS Q3 na północy Szwecji

Wydajne 1.8 Turbo

W palecie silnikowej Audi TT pierwszej generacji mamy dwa silniki: czterocylindrowy, kultowy wręcz 1.8 Turbo 150, 163, 180, 190, 225 i 240 KM i sześciocylindrowy 3.2 VR6 o mocy 250 KM. Każdy z nich wyposażono w wielopunktowy wtrysk paliwa. Mniejsza jednostka słynie z wysokiej odporności i podatności na modyfikacje mechaniczne. Ewentualna regeneracja turbosprężarki to wydatek około 1500 złotych. Standardowo moc trafia na przednie koła, co bardzo negatywnie wpływa na trakcję w przypadku TT. W egzemplarzach z początku produkcji przeprowadzono akcję serwisową mającą na celu dołożenie tylnego spojlera poprawiającego właściwości jezdne. Napęd na cztery koła sygnowany jako quattro dostępny jest w mocniejszych odmianach. W słabszych pozostawał opcją. Niestety, nie mamy tu do czynienia ze stałym mechanizmem. TT wyposażono w dołączany napęd osi tylnej ze sprzęgłem typu Haldex, które w razie konieczności przekazuje część mocy na tylne koła. W praktyce tak budżetowe rozwiązanie sprawdza się nad wyraz dobrze. Ogromne różnice cenowe spotkamy wybierając elementy zawieszenia i układu hamulcowego. W tej kwestii użytkownicy mają ogromny wybór podzespołów renomowanych producentów. Wybierać możemy między seryjnymi i usportowionymi nastawami i charakterystyką działania.

Standardowo producent stosował pięcio lub sześciobiegowe ręczne przekładnie, nie sprawiające żadnych problemów. Koszty wymiany sprzęgła to około 800-1800 złotych zależnie od wersji. Opcjonalnie oferowano automatyczną przekładnię parowaną z 6-cylindrową jednostką. Topowy motor ma niestety tendencję do przegrzewania się w mieście. Cechuje się też niższą trwałością napędu rozrządu. We wszystkich wersjach potrafią czasem pojawić problemy wynikające ze starzejących się układów elektrycznych – niedomykające się szyby, awarie czujników ABS i ESP. Większość z nich wyeliminujemy niewielkim kosztem.

Audi TT IAudi TT I fot. Audi

Nissan 350Z – Wymierający gatunek

Z nieco większą inwestycją wiąże się zakup japońskiej propozycji dla amatorów sportowych wrażeń i nieokiełznanej narowistości. Nissan 350Z jest zupełnie inną propozycją niż z natury przednionapędowe Audi TT. Otrzymujemy tutaj opracowany od podstaw sportowy model z sześciocylindrowym silnikiem umieszczonym z przodu i napędem na tylną oś. Agresywnie narysowane nadwozie nie ma żadnych problemów z korozją. Podobnie jak niemieckie auto, 350Z oferowano jako dwuosobowe coupe i roadstera z miękkim, składanym dachem. Kultowy model Nissana produkowany był od 2002 do 2009 roku wyłącznie w japońskich zakładach koncernu. Coupe przedstawia się nietuzinkowo i może pochwalić się sporymi rozmiarami. Ma 431 centymetrów długości, 181,5 szerokości i 131,5 wysokości. Rozstaw osi wynosi 2650 mm.

Kabina pasażerska w komfortowych warunkach mieści dwie osoby, choć oczywiście bardzo wysocy kierowcy narzekać mogą na pewne niedostatki przestrzeni. Jedną z ciekawostek są analogowe, ruchome zegary – ustawiamy ich położenie wraz z regulacją kolumny kierowniczej, tym samym zawsze mamy doskonałą widoczność na kluczowe parametry. Na liście wyposażenia dodatkowego 350Z znajdziemy chociażby skórzaną tapicerkę, nawigację, rozbudowane nagłośnienie, automatyczną klimatyzację, automatyczną skrzynię biegów i szereg systemów aktywnego bezpieczeństwa. We wnętrzu Nissana dominują twarde tworzywa. Bagażnik zmieści 235 litrów.

Nissan 350ZNissan 350Z fot. Nissan

Mocny, ale wymagający troski silnik

Nissan nie dawał żadnego wyboru w kwestii jednostki napędowej. Dostępna była tylko jedna wersja. Wolnossące 3.5 V6 początkowo generowało 280-291 KM, później moc wzrosła do 300-313 KM. Takie parametry w połączeniu z precyzyjnie zestopniowaną, ręczną sześciobiegową przekładnią daje dużo frajdy z każdego pokonanego kilometra (wymiana sprzęgła 2000 złotych). Alternatywą jest sześciobiegowy automat, leniwie żonglujący przełożeniami. W zamian odwdzięcza się wysoką trwałością. Zdaniem specjalistów, regularnie serwisowany silnik 350Z może uchodzić za wzór wytrzymałości. Wymiany oleju co 7-8 tysięcy kilometrów i rozrządu co 250-300 tysięcy (koszt 1500-2000 złotych) są gwarancją długowieczności. Oczywiście, jeśli nie wykorzystujemy pełni możliwości silnika przed rozgrzaniem. Trzeba też być przygotowanym na dość częste wymiany silentblocka wahacza (250-300 zł) oraz awarii synchronizatora piątego biegu w manualnej skrzyni. Tutaj z ratunkiem przychodzi ASO, a kwota na fakturze może przekroczyć 3 tysiące zł.

Kupując Nissana 350Z należy uważać na różnice między wersjami przeznaczonymi na rynek europejski i amerykański. Auta importowane zza oceanu mają przeważnie inne, mniej sztywne nastawy zawieszenia i słabszy układ hamulcowy.

Nissan 350Z i Audi TT I - ceny. Sytuacja cenowa

Audi TT jest jednym z najtańszych przedstawicieli gatunku. Egzemplarze z początku produkcji można kupić już za 12-13 tysięcy złotych. Polecamy jednak poszukać modelu za 20 tysięcy. Będzie wymagał mniej inwestycji na start. Dominują 180-konne warianty 1.8 Turbo.

Nissan to wymierający gatunek. Z każdym rokiem aut jest coraz mniej, a ceny jakiś czas temu wyhamowały. Możemy nawet pokusić się o stwierdzenie, że zaczęły delikatnie zwyżkować. Egzemplarz w znośnym stanie kosztuje około 30 tysięcy. Za taki zasługujący na 4+ trzeba przeznaczyć minimum 40 tys. złotych. Należy też uważać na powypadkowe egzemplarze.

Nissan 350Z i Audi TT I - opinia Moto.pl. Podsumowanie

Audi i Nissan zapewniają szeroki uśmiech na twarzy kierowcy. Każdy z nich ma zgoła odmienną charakterystykę prowadzenia, oddawania mocy i dynamikę. Kierowcy szukający iście sportowego auta na weekendowe eskapady sięgną po tylnonapędowego 350Z. Pozostali, oczekujący większej praktyczności w mieście winni przemyśleć zakup TT. Niemieckie auto jest łatwiejsze w prowadzeniu i bardziej uniwersalne. Zapewnia też niższe koszty eksploatacji. Do japońskiej propozycji niektóre części znajdziemy tylko w ASO, co odbije się na kosztach serwisu. Ponadto, Nissan wymaga więcej uwagi za kierownicą i refleksu, bowiem tylne koła nawet na suchej nawierzchni miewają problemy z trakcją

Więcej o:
Copyright © Agora SA