W kwietniu ubiegłego roku dwóch mężczyzn ścigało się na ulicach miasta Moers. Jeden z nich, 22-latek zderzył się z samochodem prowadzonym przez 43-letnią kobietę. Siła uderzenia była ogromna - kobieta wypadła z samochodu. Ciężko ranna trafiła do szpitala. Po trzech dniach zmarła. Śledczy prowadzący tę sprawę oszacowali, że chwilę przed zderzeniem 22-latek pędził z prędkością 170 km/h.
Niemiecka prokuratura chciała, by sąd potraktował kierowcę jak mordercę. Pozwolił na to zebrany podczas dochodzenia materiał dowodowy. W poniedziałek 17 lutego sąd skazał 22-latka na dożywocie. Drugiego kierowcę biorącego udział w wyścigu skazano na 3 lata i 9 miesięcy więzienia za udział w nielegalnym wyścigu.
Polski kodeks karny również daje możliwość stawiania zarzutu zabójstwa kierowcom, którzy doprowadzili do wypadku ze skutkiem śmiertelnym (oczywiście przy spełnieniu szeregu warunków). Mowa o działaniu z zamiarem ewentualnym.
Tak potraktowano kierowcę, który nocą 21 lutego 2019 roku na autostradzie A1 spowodował wypadek, w którym zginęła 44-letnia kobieta. Sprawca jechał pod prąd. Jedynymi włączonymi światłami w jego oplu były światła awaryjne. Nie reagował na sygnały wysyłane przez innych kierowców. Na wysokości miejscowości Ropuchy zderzył się z mercedesem sprinterem. Jego pasażerka zginęła na miejscu. Obaj kierowcy trafili do szpitala. Jak się później okazało, kierowca jadący oplem pod prąd był kompletnie pijany - miał 3,34 promila alkoholu w organizmie.
Tę sprawę opisywaliśmy tutaj: Spowodował śmiertelny wypadek na A1 pod wpływem alkoholu. Odpowie jak za zabójstwo