Nie zdarza się nigdy, aby jakiś szaleniec na tor Brands Hatch przyjechał nowiutkim rolls-royce'm. Raz jeden się zdarzyło, a tym szaleńcem byłem ja

W Wielkiej Brytanii ogromną popularność mają treningi dla kierowców na torach wyścigowych. Na tzw. track day może przyjechać każdy i praktycznie dowolnym samochodem. Dzięki imprezom tego typu, na licznych w UK torach, tysiące ludzi doskonalą swoje umiejętności, a zawodnicy mają możliwość treningu. Typowy track day przyciąga różnorodne pojazdy, od leciutkich caterhamów i westfieldów aż po kosztujące miliony funtów zabytkowe samochody wyczynowe. Można spotkać dziwnych ludzi, dziwne auta i absurdalne sytuacje.

Nie zdarza się natomiast nigdy, aby jakiś szaleniec na tor Brands Hatch przyjechał nowiutkim rolls-royce'm. Raz jeden się zdarzyło - a tym szaleńcem byłem ja.

Piszę o samochodach już od 30 lat i zawsze pociągały mnie materiały, przy realizacji których zmuszałem pojazdy, by robiły to, do czego nie były stworzone, lubiłem też umieszczać ciekawe samochody w "nieodpowiednich" miejscach.

Dobrze znam aktualną gamę produktów rollsa, byłem więc pewien, że każdy z nich jest w stanie pokonywać okrążenia toru wyścigowego w przyzwoitym tempie, jeśli kierowca powstrzyma się przed przesadną agresją i zadba o płynny transfer masy podczas jazdy.

Stanowczo zbyt wielu właścicieli rollsów używa ich jak bardzo drogich taksówek: tylko w mieście, pokonując zakręty z prędkością zmęczonego ślimaka, defilując przed przechodniami. Bardzo chciałem pokazać posiadaczom tych aut, co one naprawdę potrafią, ale stanąłem oto przed znaczną przeszkodą: było nią ubezpieczenie.

>>>> zobacz wideo: Policjanci pojechali do wypadku na A4, nagrali drugi. Auto zrobiło obrót w powietrzu:

Zobacz wideo

Choć rolls sprzedał w ostatnim roku absolutnie rekordową liczbę samochodów, to z oczywistych powodów flota prasowa nie jest tak liczna jak Forda czy Toyoty. Zasady ubezpieczenia przerażają przy wnikliwej lekturze: wynika z nich, że jeśli wjedzie się rollsem na tor, ochrona ubezpieczeniowa przestanie działać i w przypadku zakończenia jazd w taki sposób, że wrak auta dopali się gdzieś w pułapce żwirowej, dymiąc obficie, będę musiał długi z tego tytułu scedować na swoje prawnuki, bo wnuki jeszcze nie zdołają ich spłacić. Sprawa wyglądała na przegraną, ale się nie poddawałem.

Potem zdarzyło się, że trafiłem na prywatny track day na torze Goodwood. Jeździłem tam masą rozmaitych ciekawych aut, a wśród nich znajdował się rolls-royce dawn. Na końcu prostej startowej zaliczyłem prawie 180 km/h i udało mi się wystraszyć kierowcę fabrycznego - wiedziałem już, że rollsem da się pojechać po każdym torze.

Zwielokrotniłem wysiłki wobec dyrekcji marki (która notabene znajduje się na terenie fabryki rollsa w Goodwood, minutę jazdy od toru wyścigowego) i wygrałem! Dostałem specjalną umowę, szczegółowo określającą warunki, po spełnieniu których mogłem wjechać na tor.

Nie byłbym sobą, gdybym nie zarezerwował miejsca na track dayu odbywającym się na jedynym torze, który mógł stanowić wyzwanie dla ciężkiej maszyny: na moim ulubionym Brands Hatch. Dyrekcja toru kilkakrotnie upewniała się mailowo, czy na pewno przyjadę rollsem i czy nie wymagam specjalistycznej opieki medycznej.

Odebrałem matowoczarny kabriolet w fabryce i ostrożnie pojechałem nim do hrabstwa Kent na tor Brands Hatch (właściwie do hotelu tuż przy torze), przebijając się przez monstrualne korki, które na niektórych drogach Wielkiej Brytanii kierowcy chyba tworzą z nudów.

Z kabiną wypełnioną muzyką symfoniczną i opadającą powoli wskazówką paliwomierza, dojechałem mniej zmęczony niż gdybym przemieszczał się jakimś histerycznym wozem sportowym. Nie wszyscy chętnie ustępowali mi drogi przy zwężeniach wywołanych robotami drogowymi, trochę zawiści było widać, ale generalnie sprawdziła się teza, iż samochody rolls-royce nie podnoszą u innych użytkowników dróg poziomu agresji.

Następnego ranka kilkadziesiąt par oczu śledziło mnie, gdy wilgotnym od deszczu rollsem wtaczałem się na teren padoku. Tak na marginesie, kolor Iced Black Diamond Dawn nieźle wygląda, gdy lakier pokryty jest lśniącymi kropelkami wody. Większość zebranych na torze ludzi pewnie myślała, że jestem jakimś plutokratą, kolonialnym wyzyskiwaczem, który przyjechał swoim luksusowym autem na tor, by pojeździć czymś innym, bardziej odpowiednim.

'Następnego ranka kilkadziesiąt par oczu śledziło mnie, gdy wilgotnym od deszczu Rollsem wtaczałem się na teren padoku. Tak na marginesie, kolor Iced Black Diamond Dawn nieźle wygląda, gdy lakier pokryty jest lśniącymi kropelkami wody.' - Piotr R. Frankowski'Następnego ranka kilkadziesiąt par oczu śledziło mnie, gdy wilgotnym od deszczu Rollsem wtaczałem się na teren padoku. Tak na marginesie, kolor Iced Black Diamond Dawn nieźle wygląda, gdy lakier pokryty jest lśniącymi kropelkami wody.' - Piotr R. Frankowski fot. Graeme Franklin (gfrankfotos.com)

Jakże zabawny był widok otwartych z wrażenia ust, gdy czarnym rollsem zameldowałem się w kolejkę do obowiązkowego badania poziomu hałasu. Na biegu jałowym dawn jest bardzo cichy, nie wiedzieli więc, że słyszę ich komentarze. Dwóch odzianych na pomarańczowo pracowników toru, śmiejąc się do rozpuku, przeprowadzili badanie i stosowną naklejkę umieścili na przedniej szybie. Byłem gotowy do wjazdu na tor. Teoretycznie.

Rolls Royce Dawn Black Badge podczas obowiązkowego badania poziomu hałasu przed wyjazdem na tor Brands HatchRolls Royce Dawn Black Badge podczas obowiązkowego badania poziomu hałasu przed wyjazdem na tor Brands Hatch fot. Graeme Franklin (gfrankfotos.com)

Nadal nie miałem pojęcia, jak ciężkie auto zachowa się na myląco prostej pętli toru Indy. 2,6 tony, ponad 600 koni mechanicznych i dokładnie 840 Nm momentu obrotowego, 4,9 sekundy do setki - o cenie, wynoszącej ponad 400 tysięcy funtów, też lepiej nie pamiętać: to dekoncentruje.

Podczas okrążeń zapoznawczych jadący przede mną zabytkowy mustang nagle zatrzymał się na wejściu w zakręt Clearways - awaria silnika - i nagle znalazłem się za lotusem elise i mg tf, jadącymi bardzo żwawo. Pomyślałem, że nie jest źle.

Gdy wyjechałem ponownie na tor, wśród ciżby brzęczących wysokoobrotowych silników caterhamów, hond i lotusów, szybko poczułem, że potężna maszyna wcale się źle nie czuje na tym pozornie prostym torze. Na przykład, stromo idący w dół zakręt Paddock Hill Bend wymaga spokoju i precyzji - zakres ruchów nadwozia rollsa jest spory, ale odbywają się one w sposób harmonijny.

'Gdy wyjechałem ponownie na tor, wśród ciżby brzęczących wysokoobrotowych silników Caterhamów, Hond i Lotusów, szybko poczułem, że potężna maszyna wcale się źle nie czuje na tym pozornie prostym torze.' - Piotr R. Frankowski'Gdy wyjechałem ponownie na tor, wśród ciżby brzęczących wysokoobrotowych silników Caterhamów, Hond i Lotusów, szybko poczułem, że potężna maszyna wcale się źle nie czuje na tym pozornie prostym torze.' - Piotr R. Frankowski fot. Graeme Franklin (gfrankfotos.com)

Wystarczy wstrzemięźliwie posługiwać się kierownicą i cierpliwie zarządzać transferem mas, by poruszać się po torze bez kompleksów, słuchając marszy Sousy, odtwarzanych przez genialny zestaw audio.

Przywykłem do jazdy po Brands hatch samochodami wyścigowymi, w których moje pole widzenia jest poważnie ograniczone. Tutaj widziałem wszystko, co znacznie ułatwiało przepuszczanie radicali, ginett gg55 i innych bardzo szybkich maszyn, którym czarna sylweta rolls-royce'a chwilowo przesłaniała świat.

Za każdym razem ograniczałem wyjazd na tor do 3-5 szybkich okrążeń, dbając o stan hamulców i opon, musiałem bowiem wrócić autem jeszcze do fabryki rollsa w Goodwood, wrócić o własnych siłach, naturalnie.

Obsługa toru, której członkowie pojawienie się "mojego" auta w alei serwisowej kwitowali szerokimi uśmiechami, na początku wyglądała na zaskoczoną sposobem, w jaki rolls, spuszczony ze smyczy, gwałtownie przyspiesza: unosząc dziób, niczym rasowa motorówka Riva Aquarama.

Przy wyższych prędkościach też nigdy nie brakuje mu tchu przy wyprzedzaniu, o czym mogą zaświadczyć kierowcy dwóch caterhamów, którzy patrzyli na mnie z wyrzutem, mając kaski poniżej klamek rolls-royce'a.

Cóż, lotus to nie jest i nie należy go tak traktować. Zamiast szarpać się z autem, trzeba z szacunkiem dla masy jechać płynnie i czysto. Układ kierowniczy wcale nie pracuje za lekko i daje tyle czucia, że stale wiadomo, jakie siły działają na przednie koła.

Pedał hamulca nieznacznie mięknie dopiero po 4-5 szybkich okrążeniach tego wymagającego toru. Mocy i momentu obrotowego silnika nigdy nie brakuje - 220 km/h na końcu prostej startowej, przy nadal bardzo ostrożnej jeździe, to godziwy wynik.

Na zakończenie track daya parkuję auto w garażu i zdejmuję kask. Została tylko droga z powrotem do fabryki. Samochód sprawdził się świetnie; z otworu w przednim zderzaku mogę wykręcić hak do holowania.

'Współcześni właściciele Rollsów stanowczo za mało nimi jeżdżą. Może niekoniecznie powinni probować swoich sił na torze wyścigowym, ale na pewno ich samochody zasługują na coś więcej, niż powolne czołganie się w miejskich korkach.' - Piotr R. frankowski'Współcześni właściciele Rollsów stanowczo za mało nimi jeżdżą. Może niekoniecznie powinni probować swoich sił na torze wyścigowym, ale na pewno ich samochody zasługują na coś więcej, niż powolne czołganie się w miejskich korkach.' - Piotr R. frankowski fot. Patrycja N. Frankowska

Pakując rzeczy, zastanawiam się, jaka właściwie powinna być konkluzja tej historii... Współcześni właściciele rollsów stanowczo za mało nimi jeżdżą. Może niekoniecznie powinni próbować swoich sił na torze wyścigowym, ale na pewno ich samochody zasługują na coś więcej, niż powolne czołganie się w miejskich korkach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.