Nie wiadomo, czy kwota dofinansowania wyniesie do 37,5 tys. zł. Nie wiadomo, czy limit cenowy samochodu pozostanie bez zmian i wyniesie 125 tys. zł brutto. Nie wiadomo, jak będzie wyglądała procedura przyjmowania wniosków. Wiadomo tylko, że nabór rozpocznie się w pierwszym kwartale przyszłego roku. Ale po kolei.
Minister Kurtyka zaraz po przejęciu teki ministra klimatu zlecił inwentaryzację wszystkich programów rozwojowych i pomocowych prowadzonych w ramach Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Jednym z takich programów był program dopłat do samochodów elektrycznych.
To przez inwentaryzację program dopłat do samochodów elektrycznych musiał zostać przełożony na pierwszy kwartał przyszłego roku. Dlaczego? Uznano, że procedura dopłat jest zbyt skomplikowana. Chodziło o podatek dochodowy, który musiałby odprowadzić każdy, kto uzyskałby dofinansowanie. A to znacząco zmniejszyłoby kwotę dofinansowania i nałożyło na ministerstwo dodatkowe obowiązki
- mówi w rozmowie z Moto.pl osoba blisko powiązana z NFOŚiGW.
Program dopłat miał ruszyć w tym tygodniu. Oficjalnie nie ruszył z przyczyn losowych. Ale nasz rozmówca nie ukrywa, że była to decyzja polityczna.
To wygląda tak, jakby ktoś zapomniał o podatku dochodowym. A to nie spotkałoby się z dobrą prasą. No bo jak można najpierw coś dać, a później żądać zwrotu nawet 1/3 tego, co się dało?
- pyta retorycznie nasz rozmówca.
W tym momencie pewne jest tylko to, że program na pewno ruszy w pierwszym kwartale 2020 roku, o czym można przeczytać na stronie Ministerstwa Klimatu. To nasz rozmówca potwierdza. Nie potwierdza jednak innych bardzo ważnych informacji. Czego w tej chwili nie wiadomo?
W sporym uproszczeniu, chcący kupić samochód elektryczny miał ubiegać się o dofinansowanie dopiero po zakupie auta za pełną cenę. Oczywiście wcześniej otrzymywałby gwarancję wypłacenia środków z NFOŚiGW. Ale ta procedura też może wyglądać inaczej. Ministerstwo rozważa sytuację, w której kierowca kupowałby samochód w cenie obniżonej o kwotę dofinansowania. Może być z tym jednak problem.
Kilka tygodni temu pytaliśmy Ministerstwo Energii (wówczas wciąż istniało), dlaczego zdecydowano się na formułę, w której klient dostaje zwrot, a nie kupuje samochód po obniżonej cenie.
Proponowana procedura oznaczałaby udzielanie wsparcia przedsiębiorcom, czyli pomocy publicznej, która podlegałaby procedurze notyfikacji w Komisji Europejskiej. Wsparcie udzielane osobom fizycznym nie stanowi pomocy publicznej i dlatego została wybrana ta droga postępowania
- czytamy w odpowiedzi.
Innymi słowy, jedyną pewną informacją dotyczącą dopłat do samochodów elektrycznych jest w tej chwili to, że ruszą w przyszłym roku. Ale mogą zupełnie nie przypominać tych, które tak szczegółowo były opisywane przez przedstawicieli rządu.
Więcej pewnych informacji będę mógł przekazać na początku przyszłego roku
- usłyszeliśmy.