Salon Samochodowy w Los Angeles od razu informuje cię, że znalazłeś się na amerykańskiej ziemi. Jeżeli na samym wejściu, jeszcze przed właściwymi halami wystawowymi, wita cię taki samochód:
a po krótkim spacerze w pamięci aparatu masz kilka takich zdjęć:
Doskonale wiesz, że znalazłeś się w wyjątkowym motoryzacyjnym miejscu. W Europie tak gigantycznych samochodów nie ma i jeżeli, tak jak mnie, fascynują was tego typu pojazdy, to będziecie zachwyceni. Wizytę na jednej z wielkich amerykańskich motoimprez polecam też każdemu, kto ma słabość do muscle carów. Do Los Angeles producenci przywieźli je w przeróżnych, często absurdalnie mocnych wersjach.
FCA przygotowało nawet sanie dla Świętego Mikołaja na bazie ponad 700-konnego Demona.
Byłem na tegorocznych targach w Genewie i Frankfurcie i tak naprawdę, gdyby nie tych kilka typowo amerykańskich potworów, to niekoniecznie zorientowałbym się, że chodzę po halach akurat w Stanach Zjednoczonych. W Los Angeles również czuć, że salony samochodowe mają najlepsze lata za sobą. Stoiska są skromne, a prawdziwych premier na nich jak na lekarstwo. Z europejskiego punktu widzenia, w Los Angeles zobaczyliśmy tylko jeden zupełnie nowy model, którego premiera rzeczywiście odbije się szerokim echem. To oczywiście Ford Mustang Mach-E, ale o nim więcej za chwilę.
No dobrze, Audi pokazało jeszcze e-trona Sportback, ale zmiany w nim w stosunku do zwykłego e-trona to tylko ścięty modnie tył. Technicznie to identyczne samochody. Reszta nowości to nowe wersje silnikowe dobrze już znanych nam aut.
Rok 2019 w Los Angeles, dokładnie tak samo jak w Genewie i Frankfurcie, został naznaczony przez silniki elektryczne. Zabrakło może tak głośnej i istotnej premiery jak VW ID.3, ale każdy producent przywiózł coś elektrycznego i to o swoich planach elektryfikacji mówił najdłużej. Wiele marek postanowiło zadowolić fanów z dwóch obozów - zadeklarowanych obrońców jednostek spalinowych oraz tych, którzy nie mogą się już doczekać elektrycznej przyszłości. Przykłady?
I tak wymieniać można by długo. Znamy to doskonale z europejskich targów - branża z pełną mocą postawiła na silniki elektryczne. Cieszyć może jednak fakt, że producenci nie zapominają jeszcze o spalinowych jednostkach i przyszykowali kilka wspaniałych aut.
BMW nazywa tę filozofię "Power of Choice".
Fordowi Mustangowi Mach-E trzeba poświęcić oddzielny akapit. Bo to najgłośniejsza, najważniejsza i wzbudzająca najwięcej kontrowersji premiera Los Angeles. Przeczytałem wasze komentarze pod tekstami o Mach-E i większość z was nie może darować Fordowi nazwania elektrycznego SUV-a Mustangiem. Czy nowy model zasłużył na imię legendy, zobaczymy, kiedy wyjedzie na drogi. Ja mogę was tylko uspokoić - Mach-E na żywo prezentuje się bardzo dobrze, o wiele lepiej niż na zdjęciach prasowych.
Na Moto.pl pojawiła się także relacja z krótkich pierwszych jazd e-SUV-em Forda i Maciej Ziemek również uspokaja:
To już oczywiście kwestia gustu, ale ja stawiam na BMW M8. Do Los Angeles przyjechała cała rodzina tego modelu, ale to chyba M8 Gran Coupe prezentuje się zdecydowanie najlepiej. M8 zbliżyło się do supersamochodów nie tylko mocą i osiągami - ten projekt jest tak spektakularny, że dopchnięcie się do Gran Coupe, żeby zrobić mu dobre zdjęcie graniczyło z cudem.
Na premię z pewnością zasłużyła też osoba, która zdecydowała się pomalować Audi RS Q8 wściekle zielonym lakierem. Mało które auto aż tak przyciągało spojrzenia zwiedzających.
Moje serce skradło to olbrzymie GMC. Ogromny pickup zebrał też najwięcej kciuków w górę i komentarzy od was na naszym Facebooku, a z Los Angeles wrzuciliśmy kilka postów.
Do galerii dodajemy bardzo dużo zdjęć z tegorocznych targów w Los Angeles. Znajdziecie tam wszystkie najważniejsze premiery tej edycji. Zachęcamy do wybierania w komentarzach swojego faworyta. I wszystkich uczulonych na klikanie możemy uspokoić - nie trzeba klikać, nasze galerie otwierają się na jednej stronie.
I tak, i nie. Tak, jeśli chcecie z bliska obejrzeć te typowo amerykańskie samochody, jakie w Europie oglądać możemy przede wszystkim w serialach i filmach. Jednak, jeżeli liczycie na motoryzacyjną imprezę w starym stylu, z mnóstwem premier i rozmachem, to będziecie rozczarowani. Genewa, Frankfurt czy Los Angeles - nie ma większej różnicy. Motoryzacja po obu stronach oceanu jest do siebie coraz bardziej podobna.
>>> W tym tygodniu byliśmy w Los Angeles, ale w zeszłym miesiącu sprawdzaliśmy także, co słychać na targach w Tokio: