Czy mandaty w Polsce są naprawdę "śmiesznie niskie"? Sprawdzamy, jak wypadamy na tle Europy

Temat podwyżki polskich mandatów za prędkość znowu powrócił za sprawą zapytania posłanki. Nieoficjalnie mówiono, że maksymalny mandat za przekroczenie prędkości wzrośnie z 500 zł do nawet 1500 zł. Niektórzy mówią o zamachu na portfele kierowców, ale większość popiera zaostrzenie taryfikatora, zwracając uwagę, że polskie mandaty są śmiesznie niskie.

Z 500 do 1500 zł. Czas na znacznie ostrzejsze mandaty?

Mandaty za prędkość mają wzrosnąć nawet trzykrotnie. Maksymalny mandat za przekroczenie prędkości może zostać podniesiony do 1500 złotych. Nowy taryfikator mandatów będzie jedną z pierwszych spraw, którymi zajmie się nowy rząd

- tak podsumować można artykuł, który pojawił się m.in. na RMF FM i z miejsca wywołał prawdziwą burzę w polskim internecie. Również wielu z naszych czytelników zwracało uwagę, że maksymalny, 500-złotowy mandat nie jest wystarczająco wysoką karą. A brak odpowiedniego "bata" na piratów skutkuje tragicznymi wypadkami, o których ostatnio było bardzo głośno. W najwyżej ocenionym przez was komentarzu czytelnik proponuje o wiele wyższe mandaty (nawet do 5000 zł).

Dlaczego politycy chcą podwyższyć mandaty w Polsce?

O konieczności wprowadzenia wyższych mandatów politycy i policjanci mówią od dawna, podkreślając, że aktualny taryfikator już dawno przestał pełnić swoją funkcję. Początek nowej kadencji, po pewnie wygranych wyborach, może się okazać dobrym momentem dla rządu do wprowadzania niepopularnych zmian w prawie.

500 zł to najwyższy mandat, jaki można w Polsce dostać za przekroczenie prędkości. Na tle innych europejskich krajów to bardzo mało. Co więcej, wiele osób zwraca uwagę, że tę kwotę ustalono 16 lat temu i przez te kilkanaście lat ani razu jej nie podniesiono. Wtedy 500 zł stanowiło 1/4 średniej krajowej pensji. Dzisiaj? To 1/10, a więc kara jest znacznie mniej dotkliwa dla przeciętnego kierowcy. Nowy ostrzejszy taryfikator ma być batem na polskich kierowców.

Nasze mandaty są "śmiesznie niskie"? Sprawdzamy, jak wypadamy na tle kilku europejskich krajów

Najwyższy mandat w Polsce za przekroczenie prędkości to 500 zł. Jeżeli w terenie zabudowanym przekroczymy prędkość o ponad 50 km/h to policjant może nam jeszcze zabrać prawo jazdy na trzy miesiące.

Sprawdźmy, jak wysokie są mandaty za prędkość w wybranych europejskich krajach. Skupiliśmy się głównie na najwyższych karach, żeby pokazać, jak nasze 500 zł wypada na tym tle. Wszystkie kwoty przeliczyliśmy na złotówki po kursie z dnia 7 listopada 2019 r.

  • Niemcy - 600 euro (ok. 2 500 zł) za przekroczenie prędkości o ponad 70 km/h poza terenem zabudowanym i 680 euro (ok. 2 800 zł), jeżeli kierowca zrobi to w terenie zabudowanym. W obu przypadkach traci prawo jazdy na trzy miesiące.
  • Czechy - 10 000 koron czeskich (ok. 1 673 zł) za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 40 km/h. Sprawa trafia do sądu, który może nałożyć na kierowcę zakaz prowadzenia pojazdów przez 12 miesięcy. Równie wysoki mandat można otrzymać za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h poza terenem zabudowanym.
  • Słowacja - za przekroczenie prędkości o 50 km/h grozi mandat od 250 do nawet 800 euro (1 060 - 3 415 zł). W skrajnych sytuacjach sprawa trafia do sądu, który może nałożyć na kierowcę 1000 euro kary (4269 zł).
  • Litwa - od 450 do 550 euro (1 920-2 350 zł)
  • Chorwacja - w ostatnie wakacje podwyższono mandat za prędkość do około 11 tysięcy złotych.
  • Bułgaria - za ponad 50 km/h mandat zaczyna się od 120 euro (ok. 512 zł), czyli podobnie jak w Polsce,
  • Rumunia - znacznie ostrzejsi są Rumuni, bo u nich mandat zaczyna się od 215 euro (ok. 917 zł),
  • Węgry - od 195 euro (ok. 832 zł)
  • Francja - przekroczenie prędkości o 50 km/h to mandat w wysokości 1500 euro (ok. 6 400 zł). Ponowne złapanie na tym wykroczeniu traktowane jest jak przestępstwo,
  • Hiszpania - na południu Europy również mandaty są znacznie wyższe. Maksymalny w Hiszpanii wynosi 600 euro (ok. 2 500 zł),
  • Włochy - za nadmierną prędkość można tu dostać nawet 3 199 euro mandatu (13 659 zł).
Zobacz wideo

Zarabiamy mało, to płacimy mało. Mandat uzależniony od zarobków to lepsze rozwiązanie?

Porównywanie wysokości naszych mandatów do bogatych, europejskich krajów jest nie do końca sprawiedliwe - Niemcy czy Francuzi zarabiają od nas znacznie więcej, więc kary nie są dla nich aż tak dotkliwe. Powyższe przykłady pokazują jednak, że kiedy polski taryfikator zatrzymał się na 500 zł, to w krajach o podobnych zarobkach do nas skrajne wykroczenia karane są znacznie ostrzej. Wyraźnie widać to po stawkach mandatów w Czechach, na Słowacji, Litwie czy Rumunii.

Mandaty powinny być uzależnione od dochodu

- to jeden z najczęstszych waszych komentarzy, jakie pojawiają się pod tekstami o mandatach na Moto.pl. Zwracacie uwagę, że byłby to system, który w identycznym stopniu uderzałby i w bogatych, i biednych kierowców. Są europejskie kraje, gdzie wprowadzono właśnie taki system. Przykładem może być Zjednoczone Królestwo. I tak na przykład za przekroczenie prędkości na Wyspach o 21 mil/h policjant może ukarać kierowcę mandatem w wysokości 150 proc. tygodniowych zarobków. Również Norwegia uzależnia wysokość kary od zarobków.

Najgłośniej jednak jest o Finlandii za sprawą niedawnej kontroli słynnego hokeisty. Policja złapała go na przekroczeniu dozwolonej prędkości o 41 km/h na drodze z limitem 40 km/h. Sprawa trafiła do sądu, który wyznaczył karę: utrata prawa jazdy na 3 miesiące i mandat w wysokości 120 680 euro. Tak ogromną karę Fin "zawdzięcza" swoim zarobkom - w ubiegłym roku na jego konto wpłynęło 5 mln euro (515 267 zł). W Polsce ukarano by go mandatem w wysokości 400 zł.

Temat wrócił. Posłanka pyta, kiedy mandaty będą w końcu droższe. Ministerstwo odpowiada tak, żeby nie udzielić odpowiedzi 

 

Beata Maciejewska z Lewicy pyta wprost: Kiedy mandaty w Polsce będą w końcu droższe? Posłanka jest przekonana, że podniesienie kar przełoży się na bezpieczeństwo na drogach. Taryfikator mandatów nie zależy od ministra infrastruktury, który zapowiadał podwyżki, a MSWiA. To do tego resortu posłanka Maciejewska skierowała swoje pytanie dotyczące podwyższenia stawek mandatowych. MSWiA odpowiedziało w bardzo wymijający sposób.

Należy podkreślić, że bezpieczeństwo obywateli uczestniczących w ruchu drogowym jest jednym z priorytetowych obszarów działania MSWiA oraz policji. Dlatego też zostały podjęte prace w zakresie systemowych zmian regulacji dotyczących ruchu drogowego, w tym odnoszących się do tzw. taryfikatora wysokości grzywien nakładanych w postępowaniu mandatowym za poszczególne wykroczenia drogowe. Aktualnie te oraz inne rozważane propozycje zmian w przepisach prawa są poddawane szerokim analizom

- czytamy w odpowiedzi. Co z niej wynika? Absolutnie nic. Resort wie, że kwestia wysokości mandatów wzbudza wiele emocji i ma wielu przeciwników, którzy twierdzą, że droższe mandaty to skok na kasę kierowców.

Więcej o: