Teraz Tesla sama podjedzie po kierowcę. Funkcja działa, choć wypadki nie są rzadkością

Bartłomiej Pawlak
Tesla wprowadziła w samochodach funkcję Smart Summon. Dzięki niej, zamiast szukać auta na parkingu, można przywołać je do siebie. Technologia niby działa, jednak samochody Tesli od czasu do czasu wpadają na inne pojazdy.
Zobacz wideo

Tesla od lat zapowiada wprowadzenie całkowicie autonomicznych samochodów. Docelowo pojazdy mają poruszać się zupełnie same, a nawet przyjeżdżać puste po pasażerów. To jeden z kluczowych warunków wprowadzenia do życia Robotaxi - usługi wypożyczania samochodu Tesli na potrzeby przewozu osób.

Samochody Tesli już teraz jeżdżą same

Na wprowadzenie Robotaxi będzie trzeba trochę poczekać, ale już dziś można zobaczyć na ulicach samochody jeżdżące bez kierowcy.

W ostatnich dniach Tesla wydała bowiem dla swoich aut aktualizację oprogramowania do wersji 10. Wraz z nią pojawił się Smart Summon, czyli funkcja przywoływania samochodu, dzięki której właściciel pojazdu od Elona Muska nie musi już iść do auta zaparkowanego na drugim końcu wielkiego parkingu, ale czeka aż samo przyjedzie do niego.

Oczywiście cały ten proces odbywa się poprzez aplikację na smartfonie, która łączy się zdalnie z autem. Tesla zaznacza, jednak że nie mamy do czynienia z trybem w pełni autonomicznym, a kierowca jest zobowiązany obserwować samochód i w razie potrzeby zareagować. Co więcej, aby samochód się poruszał, użytkownik przez cały czas musi dotykać odpowiedniej ikony w aplikacji.

Smart Summon powoduje problemy na parkingach

Mimo wszystko tryb jest już dostępny i amerykańscy posiadacze aut Tesli bardzo chętnie z niego korzystają, dzieląc się następnie filmami na serwisach społecznościowych. Dzięki temu możemy przekonać się, jak Smart Summon działa w praktyce, a tu niestety nie jest tak różowo.

W większości przypadków funkcja działa bez zarzutów, ale nie można powiedzieć, że jest dopracowana. Puste tesle blokują wyjazdy w bardziej zatłoczonych miejscach, bo gdy trasa przejazdu nie jest oczywista, komputer pokładowy nieco się gubi. Tesla przepuszcza wtedy inne samochody i na końcu sama kontynuuje swoją trasę:

Znacznie większym problemem są jednak groźniejsze sytuacje i stłuczki, które powodują samochody Tesli. Niestety nie zawsze elektronika poprawnie wykrywa wszystkie zagrożenia i od czasu do czasu potrafi wjechać tuż pod koła innego samochodu. Co więcej, oprogramowanie Tesli nie potrafi przewidywać zachowania innych kierowców, którzy znajdują się na parkingu.

W poniższym przypadku skończyło się tylko na ostrym hamowaniu, choć wielu użytkowników donosi, że przez nową funkcję już uszkodzili swoje samochody.

Na obronę Tesli trzeba dodać, że firma zaznacza, że Smart Summon nie jest trybem autonomicznej jazdy i to kierowca ma obowiązek zadbać, aby auto dotarło do niego bezpiecznie. Co więcej, to on ponosi odpowiedzialność za ewentualne szkody. Tesla przypomina o tym w instruktażowym filmie:

(...) Upewnij się, że masz bezpośredni widok na swój samochód i sprawdziłeś jego otoczenie. Twoja Tesla ominie lub zatrzyma się przed obiektami oraz powiadomi cie, kiedy je wykryje. Pamiętaj, że to na kierowcy spoczywa odpowiedzialność, aby używać Smart Summon bezpiecznie. Bądź przygotowany do szybkiego zatrzymania samochodu. (...)

Pomimo tych komunikatów kierowcy zbytnio zaufali nowej funkcji, czego efektem są właśnie stłuczki. Z drugiej strony Tesla pośpieszyła się jednak nieco z wprowadzeniem Smart Summon do swoich samochodów. Firma mogła przewidzieć problemy i zaczekać nieco, aż funkcja zostanie lepiej dopracowana.

Zupełnie inny aspekt to zachowanie osób widzących samochody jeżdżące bez kierowcy. Użytkownicy Twittera donoszą o pieszych, którzy zatrzymują samodzielnie poruszające się auta myśląc, że są pozostawione bez opieki:

Tesla Model 3 w trybie parkingowym. Dobry samarytanin biegnie za samochodem krzycząc "Nie ma nikogo w środku!!". Ma rację.

Po co powstał tryb Smart Summon?

W teorii po to, aby ułatwić kierowcom życie. Nie muszą już pieszo iść do swojego auta, jednak przydatność tego rozwiązania jest mocno ograniczona zasięgiem wynoszącym kilkadziesiąt metrów. Przywoływanie może przydać się zatem np. pod sklepem, gdy kierowca czeka z ciężkimi zakupami lub w trakcie deszczu.

W praktyce niektórzy postanowili wykorzystać Smart Summon w nieco bardziej humorystyczny sposób:

Godne pochwały jest jednak to, że Elon Musk wprowadza kolejne funkcje i tryby do samochodów Tesli. Pomimo, że Smart Summon nie jest doskonały, stanowi ciekawy krok w drodze do pełnej autonomii.

Więcej o:
Copyright © Agora SA