Nowy Hyundai i10 wzbudza zainteresowanie nową, znacznie świeższą i weselszą stylistyką. Od razu widać, że to auto kierowane do młodszych kierowców, o czym świadczą też odważne kolory nadwozia, jakie znajdziemy w konfiguratorze. W sumie będzie ich 10.
Zaskakuje jednak wnętrze, które jest wyjątkowo przestronne, a za kierownicą i10 wcale nie czujemy, że siedzimy w tak małym samochodzie. Jest wyjątkowo przestronne, a na pokładzie wygospodarowano sporo schowków i wygodnych półeczek. Usiadłem też sam za sobą i spokojnie mógłbym na tylnej kanapie jechać w dłuższą podróż (mam 180 cm). Bagażnik? Aż 252 l pojemności. Co więcej, dla większej wygody próg załadunkowy znajduje się teraz o 29 mm niżej.
Po aucie segmentu A nie spodziewamy się także tak bogatego wyposażenia. Hyundai i10 ma choćby 10-calowy ekran nowego systemu multimedialnego z obsługą Apple CarPlay i Android Auto, łączy się z aplikacją na telefonie, nawigacja informuje o korkach w czasie rzeczywistym, a na liście systemów bezpieczeństwa znajdziemy np.: asystenta świateł drogowych, asystenta utrzymywania pasa ruchu, układ monitorujący zmęczenie kierowcy, system wspomagający unikanie kolizji oraz rozpoznawanie znaków drogowych.
Na początku do oferty trafią dwa silniki benzynowe. Obie propozycje pozbawiono popularnego w tym segmencie turbodoładowania. Gama zaoferuje wolnossące silniki - trzycylindrowy o objętości skokowej 1 litra i mocy 67 KM, oraz czterocylindrowy 1.2 o mocy 83 KM. Bazowo silniki będą zestawione z manualną skrzynią o pięciu przełożeniach, ale opcjonalnie będzie można wyposażyć samochód w przekładnie automatyczną o takiej samej liczbie przełożeń.
Teraz pozostaje kwestia ceny. We Frankfurcie nowe i10 robiło znakomite pierwsze wrażenie.
Nowy Hyundai i10 to nie jedyne auta, jakie zobaczycie u Koreańczyków w tym roku: