DS 3 Crossback gra trochę w swojej własnej lidze. To małe miejskie auto o długości 4118 mm z wysokim prześwitem, wyraźnie inspirowane crossoverami. Podobne rozmiary i absurdalnie wysoka cena przy porównaniu kazałyby spojrzeć na Audi Q2 oraz Mini Countrymana. Jednak obydwa te auta są przestronniejsze, mają większe bagażniki, mogą zostać wyposażone w napęd 4x4, a w topowych wersjach pod maską pracuje jednostka 2.0 o mocy około 190 KM. W DS-ie najmocniejszym silnikiem jest trzycylindrowe 1.2 o mocy 156 KM. My jeździliśmy Crossbackiem ze 130-konnym PureTechiem.
Ze stajni Audi najbliższym konkurentem DS 3 Crossbacka może się okazać nie typowy crossover Q2, a podniesione A1 o imieniu Citycarver.
Marka DS od niedawna działa samodzielnie i konsekwentnie chce wkroczyć do tzw. klasy premium. I DS 3 Crossback z pewnością premium jest, kiedy spojrzymy do cennika. Testowana przez nas wersja PureTech 130 z automatem EAT8 kosztuje wyjściowo 109 900 zł. Autko ze zdjęć, w wyższej wersji wyposażenia, z dodatkami i stylizacją Opera, to ok. 170 tysięcy zł.
Bardzo dużo. 192-konny Coutryman Cooper S z napędem ALL4 kosztuje 145 tysięcy zł.
Koncern PSA postradał zmysły? Niekoniecznie. Mocną stroną DS-a ma być ekskluzywność. Niektórzy chcą zapłacić tak dużo za miejskie auto, bo wysoka cena w klasie premium nie musi być wadą. Podkreśla status i prestiż kierowcy. Crossback wyraźnie kierowany jest do ludzi, którzy uważają się za indywidualistów i nie chcą widzieć samochodów podobnych do swojego.
A auta podobnego do DS 3 na ulicy po prostu nie znajdziemy. Francuzi pozwolili swoim stylistom chyba na wszystkie zachcianki i tak powstał naprawdę wyjątkowy projekt. Mały DS ma nawet wysuwane klamki. Jazdę DS-em można porównać do jazdy supersamochodem - wszyscy się za tobą oglądają, a na parkingu zdarza się, że ktoś podejdzie i zada kilka pytań. DS na pewno nie pozostawia nikogo obojętnym. Niektórzy twierdzą, że jest piękny (głównie kobiety), inni wytykają mu wątpliwą urodę.
Jeżeli lubicie znajdować się w centrum uwagi, to może być autko właśnie dla was. Mnie jego przedziwna stylistyka raczej nie przekonała, a ciągłe spojrzenia przechodniów i kierowców - zaczynały irytować.
Awangardowe wnętrze z początku przytłacza. DS z premedytacją, także w kabinie, został narysowany zupełnie inaczej niż pozostałe auta. Dlatego przyciski do sterowania oknami umieszczono w tunelu środkowym, wymyślne nawiewy znalazły się w dziwnych miejscach, a pod ekranem znajdziemy całą masę płytek dotykowych.
Jakość wykorzystanych materiałów zachwyca. Fotele są wygodne, a kabinę wykończono w sposób, o jakim Audi czy Mini mogą pomarzyć. W miejscach, gdzie prawdziwe marki premium w tym segmencie korzystają z twardego plastiku, w DS-ie mamy miękkie i przyjemne w dotyku materiały. Za to ogromny plus - na pokładzie mamy poczucie obcowania z produktem luksusowym. Imponuje też lista wyposażenia: świetne audio Focal, masaż w fotelu kierowcy, piękne wirtualne zegary, inteligentne reflektory LED, wyświetlacz head-up (na płytce), ładowarka indukcyjna czy cała armia systemów bezpieczeństwa.
Przy wysokich prędkościach trzeba też pochwalić wyciszenie.
Ideał? Niestety, nie. Znakomite wrażenie psują miejsca, gdzie natkniemy się na plastiki rodem z Citroena. I nie czepiałbym się, bo są nieźle ukryte na dole kabiny, gdyby nie fakt, że Crossback jest dość ciasny, siedzimy w nim mocno opatuleni, a ja nie mogłem znaleźć takiej pozycji za kierownicą, żeby nie uderzać kolanem w okropnie twardy plastik, który mi o sobie przypominał przy każdej przejażdżce.
Na pewno nie pochwalę też systemu multimedialnego. Szata graficzna jest imponująca, obsługa intuicyjna, a lista funkcji długa, ale podzespoły sobie z nim nie radzą. Nie zawsze działa płynnie i zdarza mu się przyciąć. Potrzebuje też czasu, żeby się "rozgrzać". Złapałem się na tym, że Start/Stop wyłączałem po minucie jazdy, bo nie chciało mi się walczyć z systemem. To nie jest doświadczenie premium. Tak samo jak od mających humory płytek dotykowych znacznie wygodniejsze byłyby zwykłe przyciski.
Jednostkę 1.2 PureTech znamy od dłuższego czasu i niezmiennie ją chwalimy (oczywiście w segmencie B). Tak samo na pochwały zasługuje nowe skrzynia automatyczna EAT8. Zgrany duet, który w małym, miejskim aucie sprawuje się więcej niż dobrze. Dzięki 130 KM do setki rozpędzimy się w 9,2 s, a silnik potrafi być przy tym oszczędny - producent mówi o 6,0 l/100 km. W cyklu mieszanym wyszło mi lekko ponad 7.
Jako że DS chce siedzieć przy stole z markami premium, to wiele osób wytyka mu, że pod maską ma silnik R3. Pamiętajmy jednak, że Mini i Audi też autach segmentu B korzystają z małych silniczków. Niemieckie koncerny przewidziały jednak dla najbardziej wymagających mocne jednostki 2.0. DS-owi tego brakuje. Także z czysto wizerunkowego punktu widzenia.
A jak DS 3 Crossback jeździ? Bardzo poprawnie. Prowadzi się przyjemnie, choć przez lekkość prowadzenia i bujanie się w zakrętach z pewnością nie zachęca do ostrzejszych manewrów. Najlepiej czuje się podczas spokojnej, miejskiej jazdy. Nieźle radzi sobie z nierównościami, choć zdarzają mu się nerwowe zachowania. Największe wrażenie robi jednak na naprawdę złych drogach, tam wydaje się pewniejszy.
Dawno nie jeździłem tak niezwykłym samochodem. DS 3 Crossback jest pełen sprzeczności. Ekskluzywność, nietuzinkowy wygląd, awangardowa i bardzo dobrze wykonana kabina, bogate wyposażenie i cena - wszystko to sprawia, że bez zawahania chcemy go zaliczyć do klasy premium. Z drugiej strony mamy jednak mały silnik, neutralne prowadzenie i męczący system multimedialny, co każe nam się nad tym zastanowić. DS 3 Crossback na polskim rynku będzie ciekawostką. I o to chyba Francuzom chodziło. DS ma wzbudzać zainteresowanie, przyciągać wzrok i wzbudzać małą sensację na drodze.
Przyznam, że się z małym DS-em nie polubiliśmy. Mimo to będę za niego trzymał kciuki, a kiedy zobaczę go na ulicy - uśmiechnę się. W tej klasie nie było jeszcze tak świeżego i ciekawego autka. Choć kierowanego do bardzo, bardzo wąskiego grona kierowców.