MINI często zarzuca się wysoką cenę. Nowe Audi A1 będzie więc krytykowane dokładnie za to samo. To po prostu drogie auto. Wyjściowo 30 TFSI z silnikiem 1.0 TSI 116 KM w wersji S line kosztuje 100 500 zł, my jeździliśmy droższą o prawie 8 tysięcy wersją z DSG. Znaczy taka kwota wyjściowa widnieje w cenniku. Po doposażeniu testowy egzemplarz wyceniono na ok. 175 000 zł.
Nowe Audi A1 bez cienia zawahania bierze na celownik MINI. Stylistyka jest odważna i ostra, a nadwozie przyciąga wzrok wieloma ciekawymi akcentami. A1 wyróżnia się m.in. segmentowymi światłami LED z przodu i z tyłu, charakterystycznym grillem i przednimi wlotami powietrza, nawiązującymi do legendarnego Audi Quattro.
Inspiracje MINI dostrzeżemy także w szerokich możliwościach personalizacji. To już nie tylko kontrastowe lusterka i dach, jak u tańszych konkurentów. Konfigurator naprawdę pozwala na stworzenie A1 skrojonego pod swoje gusta. Córki i synowie bogatych panów z Klasą S w garażu będą zachwyceni. Oto kilka przykładowych konfiguracji:
W tytule napisałem, że A1 to samochodowa Liga Mistrzów i najlepiej widać to we wnętrzu, które po prostu zachwyca. Tak piękny i elegancki kokpit pasowałby do auta ze znacznie wyższego segmentu. Miejskie Audi przeszło rewolucję technologiczną. Każda wersja jest wyposażona w cyfrowy wyświetlacz zegarów (dostępny w trzech opcjach). Nie zabrakło też dużego wyświetlacza centralnego skupionego na kierowcy z ultranowoczesnym systemem multimedialnym. Nie dość, że wszystko zostało wyjątkowo ładnie narysowane, to Audi cieszy oko ciekawymi akcentami wykończeniowymi.
Podobnie, jak w większych modelach po stronie plusów zapisujemy też dbałość o najdrobniejsze szczegóły i nienaganną ergonomię.
Tylko, że te zachwyty szybko tonuje plastik wykorzystany do wykończenia. To samo rozczarowanie poczułem w T-Rocu, a w drogim, grającym przecież w klasie premium Audi jest jeszcze większe. Najlepszym tego przykładem są twarde boczki drzwi.
Audi A1 to oczywiście bliźniak nowej Ibizy oraz Polo, auto zbudowane na MQB A0, a to oznacza, że mamy do czynienia z segmentowym prymusem, jeżeli chodzi o przestronność.
Tylna kanapa jest wygodna, a bagażnik pomieści 335 l, to trochę mniej od bliźniaków, ale i tak bardzo dużo.
Z tyłu zastosowano belkę skrętną. Producent z Ingolstadt przewidział dla swoich klientów trzy warianty amortyzatorów: zwykłe, sportowe oraz adaptacyjne. Usportowione zawieszenie potrafi dostarczyć sporo emocji z jazdy. Znowu można puścić oko do MINI i napisać, że A1 prowadzi się prawie jak gokart. Dodatkowo bezpośredni układ kierowniczy pozwala świetnie wyczuć samochód. Na krętych drogach miejskich jest to przydatny zestaw, który wywołuje uśmiech na twarzy.
Nowe A1 zaskakuje także rasowym brzmieniem silnika. To oczywiście zasługa specjalnego systemu, który puszcza przyjemny warkot z głośników. Brzmi ciekawie, ale szkoda, że nie można go wyłączyć, bo nie każdy lubi takie elektroniczne bajery. Sam wolałbym jeździć bez sztucznego dźwięku, A1 za kierownicą sprawia wystarczająco dużo frajdy, nie potrzebuje niczego udawać. Zwłaszcza w wersji 1.0.
Jak litrowy silnik daje sobie radę z małym Audi? Zaskakująco dobrze. Osiągi może nie powalają (9,4 s do setki), ale A1 jest przyjemnie dynamiczne. 1.0 TSI w aucie o tej wadze potrafi pokazać pazur. Choć i tutaj postawiłbym gwiazdkę.
Bo duet 116-konne TSI i skrzynia DSG nie zawsze dobrze ze sobą współpracuje. Jeździłem już kilkukrotnie taką konfiguracją, oprócz A1 jeszcze Karoqiem i Ibizą. Za każdym razem zdarzały mi się sytuacje, że samochód nagle zapominał, że potrafi być dynamiczny i nieprzyjemnie zaskakiwał spóźnioną reakcją. Zauważymy to zwłaszcza przy dynamiczniejszym ruszeniu albo nagłym wciśnięciu gazu - jeżeli nie mamy włączonego trybu Sport, to czeka nas spora zwłoka. Każdą jazdą A1 30 TFSI zaczynałem też od wyłączenia systemu StartStop - z nim szybkie włączenie się do ruchu z podporządkowanej drogi ociera się już o manewr niebezpieczny.
Do wersji 116 KM wybrałbym ręczną skrzynię.
Nie będę ukrywał, że bardzo dobrze jeździ mi się Ibizą oraz Polo. W starciu z nowym A1 byłem więc na straconej pozycji - polubiłem je jeszcze zanim wsiadłem do przepięknego wnętrza. I nowe A1 mnie nie rozczarowało. Świetnie wygląda, jeszcze lepiej jeździ, ma najlepszy system multimedialny w klasie, a przy tym nie zapomina, że w segmencie B liczą się także walory praktyczne. To kompletne mało auto. Szkoda tylko, że jest tak drogie, a niektóre plastiki nie przystają do klasy premium.
Razem z MINI nowe Audi A1 gra w finale miejskiej Ligi Mistrzów. Jestem bardzo ciekawy wersji 2.0 TSI 200 KM, bo może się okazać, że tak lubiane przeze mnie MINI Cooper S, by w tym finale przegrało.