Jak przejść pozytywnie przegląd techniczny? Zanim pojedziesz samochodem na badanie, zwróć uwagę na kilka detali

Nawet 450 tys. pojazdów w Polsce, nie przechodzi z pozytywnym wynikiem corocznego badania technicznego. Część z nich jest odrzucana z powodu usterek, które łatwo można usunąć we własnym zakresie. Co w aucie sprawdzić, zanim udamy się na przegląd?

Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów ACEA, średni wiek samochodu w Polsce w 2018 r. wynosił nieco ponad 13 lat. Zaawansowany wiek konstrukcji przekłada się często na problemy z uzyskaniem pozytywnego wyniku okresowego badania technicznego, czyli tzw. przeglądu. Ale część usterek dyskwalifikujących auto na badaniu, można usunąć minimalnym kosztem we własnym zakresie.

Zobacz wideo

Nowe przepisy dotyczące przeglądów technicznych

W 2017 roku wprowadzono przepisy nakazujące kierowcy płacenie za przegląd przed wjazdem na ścieżkę diagnostyczną. Diagnosta musi zatem wpisać w systemie Centralnej Ewidencji Pojazdów datę i dane pojazdu, co ma przeciwdziałać „przepychaniu” pojazdów w kiepskim stanie technicznym.

Nie zdecydowano się natomiast na wdrożenie zaostrzonych zasad przeprowadzania rutynowych przeglądów. Mimo tego, wciąż dużo pojazdów nie przechodzi okresowego badania.

2 procent to nie jest mało

Pozornie, 2 procent to bardzo mała wartość. Tyle samochodów nie przechodzi każdego roku cyklicznych badań technicznych. Niemniej, według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego, w 2018 roku mieliśmy w Polsce około 22,5 miliona aut. W takiej sytuacji, 2 procent daje liczbę aż 450 tysięcy niesprawnych pojazdów.

Na szczęście, nie wszystkie przypadki negatywnego wyniku badania technicznego są wynikiem fatalnego stanu technicznego pojazdu. Spora część odrzuceń jest spowodowana usterkami, które łatwo usunąć we własnym zakresie.

Ustawodawca pogrupował defekty w kluczowe kategorie. Mało istotne usterki w postaci niskiego poziomu płynu hamulcowego lub niesprawnego oświetlenia tablicy rejestracyjnej nie spowodują niezaliczenia przeglądu, ale będą sygnałem ostrzegawczym dla użytkownika.

Bardziej należy obawiać się tych istotnych i stwarzających zagrożenie awarii. One dyskwalifikują pojazd. Mało tego. Diagnosta wypunktuje każdą poważną nieprawidłowość, na której usunięcie da 14 dni. W tym czasie trzeba wrócić do tego samego SKP na ponowne badanie i zapłacić 20 złotych za każdy wykryty defekt.

Na to zwróć uwagę zanim pojedziesz na badanie techniczne samochodu

By zaoszczędzić czasu sobie i uniknąć przykrych konsekwencji, należy przed przeglądem przeprowadzić weryfikację stanu technicznego samochodu we własnym zakresie. Do tego nie potrzeba garażu z kanałem. Wystarczy trochę czasu i motywacji.

Pierwszym krokiem powinna być kontrola sprawności oświetlenia i klaksonu. O ile bez specjalistycznego sprzętu nie sprawdzimy odpowiedniej wysokości snopu światła, o tyle poprawne działanie świateł mijania, drogowych i kierunkowskazów już tak. Ewentualna wymiana żarówki we własnym zakresie to od kilku do kilkunastu złotych. Im starsze technologicznie auto, tym naprawa będzie tańsza i szybsza.

Należy również sprawdzić działanie wycieraczek i spryskiwaczy szyb. Jeśli pióra przeskakują o kilka stopni i brak im płynności lub występuje całkowity zanik reakcji na operowanie dźwignią przy kierownicy, przyczyny należy szukać w silniczku. To jest najdroższa sprawa, bowiem taki element hurtownie motoryzacyjne wyceniają na 200-600 złotych. Do tego należy doliczyć 50-100 złotych za roboczogodziny mechanika.

Kupno nowego pióra wycieraczki w większości przypadków nie nadwyręży przesadnie domowego budżetu. Komplet do większości modeli kosztuje od 15 do 100 złotych (choć zdarza się, że komplet piór może kosztować nawet 700 zł). W tej kwestii wcale nie należy sugerować się wyłącznie ceną.

Obok samych wycieraczek, kluczowy przy oczyszczaniu szyby jest układ spryskiwania. Warto go zatem regularnie kontrolować i błyskawicznie interweniować w razie wychwycenia jakichkolwiek nieprawidłowości. Mimo pełnego zbiornika z płynem zdarza się, że ciecz nie dolatuje nawet do połowy szyby i robi to pod bardzo małym ciśnieniem. Może się okazać, że któraś z dysz jest niedrożna i wymaga przeczyszczenia.

Najlepiej zrobić to sprężonym powietrzem. Puszki ze sprężonym gazem są dostępne w sklepach już za 6-10 złotych. Wystarczy tylko dopasować odpowiednią końcówkę, by wtłoczyć powietrze do niewielkiej dziurki.

Sprawdź, czy nie ma wycieków

Diagnosta w SKP ma do dyspozycji komfortowy kanał. Na publicznych parkingach funkcjonują podjazdy dla samochodów osobowych, ale to rzadka sprawa. Wobec tego, polecamy zaparkować pojazd na płaskim terenie i zostawić go na kilka godzin.

Równocześnie należy położyć po silnikiem karton, na którym będą dobrze widoczne wszelkie wycieki. Ich usunięcie nie jest łatwe i zazwyczaj wymaga wymiany rozszczelnionego przewodu lub innego elementu łączącego elementu układu hamulcowego, chłodniczego lub podzespołów silnika. Ślad na tekturze to jednak sugestia do odwiedzin zaprzyjaźnionego mechanika. Wątpliwe, by takie auto przeszło pomyślnie przez ścieżkę diagnostyczną.

Zwróć uwagę na korozję

W wielu modelach jakość powłoki lakierniczej nie przekonuje. Już w kilkuletnich samochodach mogą pojawiać się sporych rozmiarów ogniska rdzy. Te powierzchowne na elementach poszycia karoserii nie zagrażają bezpieczeństwu, ale w porę niezabezpieczone będą postępować w szybkim tempie. Do nich jednak diagnosta nie powinien mieć zastrzeżeń.

Gorzej z elementami konstrukcyjnymi pojazdu. Tutaj znów przyda się karton, by się na nim położyć i obejrzeć auto od spodu. Głębokie wżery w płycie podłogowej lub progach istotnie przyczyniają się obniżenia sztywności konstrukcji i bezpośrednio zagrażają bezpieczeństwu jazdy.

Tym samym, okresowa profilaktyka będzie nieoceniona. Podstawowe zabezpieczenie można wykonać we własnym zakresie. Środki chemiczne nanoszone warstwowo kosztują 10-20 złotych za puszkę. Za te z wyższej półki zapłacimy około 200-300 zł.

Warto też zainteresować się profilami zamkniętymi. W sklepach motoryzacyjnych znajdziemy wiele różnorodnych specyfików przewidzianych właśnie dla tych elementów. Polecamy te na bazie oleju. Docierają w trudno dostępne zakamarki i w miejsca, gdzie procesy korozyjne zaczęły kiełkować. Chemiczne środki wypierają wodę i co ważne, nie zatykają odpływów.

Przed przeglądem koniecznie sprawdź opony

Fabrycznie nowe ogumienie ma od 6,5 do 8 milimetrów bieżnika. W świetle polskich przepisów, minimalna głębokość bieżnika umożliwiająca dalszą jazdę wynosi 1.6 milimetra. To jednak wartość krytyczna i niebezpieczna, bowiem odprowadzanie wody, a także droga hamowania wyeksploatowanego koła pozostawia wiele do życzenia. Jest to też wartość graniczna dla diagnosty.

Ponadto, widoczne odkształcenia, nierównomiernie zużywany bieżnik oraz wszelkie pęcherze i usterki kluczowych elementów konstrukcyjnych powinny czym prędzej skierować nas do wulkanizatora. Mowa tu przede wszystkich o odklejającym się bieżniku, plamach i odparzeniach, przecięciach i rozdarciach boków doprowadzających do zniszczenia nitek osnowy, a także okrycia drutówki.

Ten ostatni element stanowi łącznik mocujący gumę do felgi. Jeśli są zbyt poważne, lepiej taką oponę zutylizować, niż stawiać na szali własne bezpieczeństwo. Wszelkie deformacje są też argumentem dla diagnosty do wystawienia ponownego skierowania pojazdu na cykliczny przegląd.

Jazda próbna po dziurawej drodze

W okazjonalnie używanych samochodach możemy nie mieć okazji do wychwycenia degradacji elementów zawieszenia. Tym samym, warto wybrać się na krótką przejażdżkę po niezbyt równym asfalcie.

Już przy niskiej prędkości można usłyszeć niepokojące stuki i drżenie kierownicy. To zazwyczaj wskazuje na uszkodzenie komponentów układu jezdnego. Trudno wymienić poszczególne elementy na osiedlowym parkingu, ale wizyta u mechanika i rachunek na kilkaset złotych powinny pomóc. Nieprawidłowości w układzie hamulcowym i zawieszeniu będą dla diagnosty podstawą do niezaliczenia przeglądu.

Dobra praktyka, przyjaźń z mechanikiem

Samochody są coraz bardziej skomplikowane i awaryjne. Przez to już w kilkuletnich, zaniedbanych pojazdach trudno będzie śpiewająco zaliczyć coroczne badanie techniczne. Dobry zwyczaj praktykowany w zachodnioeuropejskich krajach stanowi regularne sprawdzanie stanu samochodu u mechanika.

Pobieżna weryfikacja kluczowych podzespołów kosztuje kilkadziesiąt złotych. Nie tylko pomoże utrzymać auto w odpowiednim stanie, lecz również przyczyni się do naszego bezpieczeństwa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.