Pokochamy czy znienawidzimy samochody autonomiczne? W przyszłości pozbawią ludzi pracy

Bartłomiej Pawlak
Już za kilka lat autonomiczne samochody będą coraz częściej pojawiać się na ulicach również europejskich miast. W dłuższej perspektywie mają przysłużyć się ludzkości, ale warto zauważyć również złe strony motoryzacyjnej rewolucji. Co stanie się, gdy samojezdne auta zawładną rynkiem?

Autonomiczne samochody coraz bardziej przebijają się do naszej świadomości. Nikt już nie ma chyba wątpliwości, że samodzielnie jeżdżące auta są przyszłością motoryzacji. Producenci obiecują, że wyprowadzenie do salonów pierwszych z nich to perspektywa kilku najbliższych lat.

Na spopularyzowanie autonomicznych samochodów poczekamy znacznie dłużej, ale i tak można powiedzieć, że stoimy właśnie na progu rewolucji. Tym bardziej, że każdy z producentów będzie chciał zapewne jak najszybciej zdobyć kawałek tego - wartego nawet kilkaset miliardów dolarów - tortu.

Autonomiczny samochód to wygoda i bezpieczeństwo

Wygoda to jeden z czynników, dzięki którym kierowcy na całym świecie będą z chęcią sięgać po inteligentne samochody. Wiele osób traktuje auto jako zło konieczne i prowadzić po prostu nie lubi. Szczególnie, że codzienne dojazdy w dużym mieście oznaczają często przedzieranie się przez sznury samochodów.

W autonomicznym samochodzie kierowca może poczytać książkę, sprawdzić wiadomości ze świata czy odpisać na e-maila. W pełni autonomicznych autach nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby rozłożyć fotel i uciąć sobie drzemkę lub przeprowadzić wideokonferencję.

Autonomiczne BMW serii 5Autonomiczne BMW serii 5 fot. BMW

Autonomiczne samochody mają też być oszczędne, ostrożne i bezpieczne. Wielu ekspertów uważa, że stworzenie sieci komunikujących się ze sobą aut autonomicznych będzie w stanie zupełnie wyeliminować wypadki. Być może za dwie lub trzy dekady o wypadkach samochodów będą pisały media, tak jak dziś piszą o katastrofach lotniczych? To już temat na osobny tekst.

Samochody autonomiczne mają swoje wady

Niestety, choć samochody autonomiczne mają wiele zalet, to nowa technologia niesie ze sobą także sporo zagrożeń. Mówi się o nich niechętnie i niewiele, ale w przyszłości prawdopodobnie i tak będziemy musieli się z nimi zmierzyć.

O jednej - zdecydowanie najbardziej błahej - wadzie samochodów przyszłości pisałem już przy okazji styczniowych targów CES w Las Vegas - autonomiczne auta będą niesamowicie nudne. I o ile jeszcze w najbliższych latach pozwolą na przełączenie się na ręczne sterowanie, o tyle za np. dwie dekady producenci nie pozostawią nam już wyboru.

Nim odbiorą nam prawa jazdy...

Autonomiczne samochody kiedyś sprawią zapewne, że kurs na prawo jazdy stanie się zbędny. Skoro właściciel pojazdu nie będzie miał żadnego wpływu na zachowanie samochodu to po co w ogóle zdawać egzamin? Elon Musk powiedział kiedyś, że najbezpieczniej będzie zabrać ludziom prawa jazdy, aby nie powodowali wypadków.

Zanim jednak samochody osiągną autonomiczność piątego stopnia minie jeszcze wiele lat. Na ten moment trwają dopiero testy aut z systemami kwalifikującymi je do poziomu trzeciego, a zdecydowana większość krajów na świecie nawet nie pozwala poruszać się takimi pojazdami.

Tesla-Car ProductionTesla-Car Production Fot. David Zalubowski / AP Photo

Na razie będziemy jeździć "standardowymi" pojazdami wspartymi o funkcje autonomiczne. Coraz częściej będzie jednak zdarzać się, że kierujący przez cały dzień ani razu nie dotknie pedału gazu i hamulca. I o ile doświadczony kierowca nie będzie miał żadnego problemu, aby samodzielnie poprowadzić auto nawet po dłuższym czasie korzystania z trybu autonomicznego, o tyle nowicjusz może już taki problem mieć.

Odzwyczajenie się od codziennej jazdy może być niedobre szczególne u osób, które od razu po odebraniu "prawka" wsiadły do autonomicznego auta i jeździły na autopilocie miesiącami. Gdy nadejdzie kryzysowa sytuacja, w której auto samo sobie nie poradzi, kierowca może nie umieć się zachować.

Samochód przyszłości może się nie słuchać

W bardziej odległej przyszłości, gdy z samochodu zniknie kierownica, zupełnie stracimy nie tylko możliwość prowadzenia auta dla przyjemności, ale jakąkolwiek kontrolę nad elektroniką. Udane próby przejęcia całkowitej kontroli nad maszyną za pomocą komputerów nie są też niczym niezwykłym.

To niestety może powodować spore niebezpieczeństwo. Hakerzy i cyberprzestępcy co chwila zaskakują nas swoimi umiejętnościami. Skąd zatem pewność, że za kilkanaście lat nie będą w stanie włamać się do cudzego samochodu? A motywy ich działania mogą być bardzo różne.

Co jeśli komuś uda się tego dokonać, podczas gdy pasażerowie będą w środku. Czy mógłby zmodyfikować kod systemu, aby np. auto celowo się rozbiło? Być może. Albo wprowadziłby nowy cel trasy, którego właściciel nie mógłby skorygować? Dodajmy do tego zdalne zablokowanie drzwi. Wówczas samochód stałby się zdalnie sterowaną więźniarką.

Autonomiczne samochody zastąpią wiele zawodów

Warto też uświadomić sobie, co oznacza wkroczenie autonomicznych samochodów do poszczególnych branż. Zapewne - o ile autonomiczna rewolucja pójdzie zgodnie z planem - za kilka lat zawodowi kierowcy na całym świecie będą masowo tracić pracę.

Przykładu nie trzeba szukać daleko. O ile autonomia w samochodach wciąż raczkuje, o tyle w przypadku pociągów rewolucja zaczęła się lata temu. Na krótkich trasach, np. w kolejkach jeżdżących na lotnisko lub w pociągach metra nie spotkacie już maszynisty.

Autonomiczne metro w wielu miastach na całym świecie jest standardem od lat. Nawet druga linia metra w Warszawie teoretycznie może poruszać się bez maszynisty, jednak zdecydowano się postawić na pracę żywego człowieka.

Niedługo po kolejowej rewolucji - która już trwa - mogłyby rozwinąć się autonomiczne usługi kurierskie, dowozy jedzenia czy zupełnie zautomatyzowane dostawy paczek dronami. Bez konieczności opłacania kierowcy, operatora czy maszynisty.

DHL parcelcopterDHL parcelcopter fot. mat. prasowe

Czy leci z nami pilot?

Kolejnym etapem będą właśnie samochody. Gdy autonomiczne auta zostaną dopuszczone do ruchu bez kierowcy wewnątrz, prędzej czy później powstaną samoobsługowe taksówki. Gdy technologia stanieje, bardziej opłacalne będzie wynajęcie autonomicznej taksówki niż opłacanie taksówkarza. Oczywiście, jeśli pasażerowie pogodzą się z faktem, że w miejscu kierowcy jedzie pusty fotel. 

Wspomniany już Elon Musk chce też, aby posiadacze samochodów Tesli w czasie, gdy nie korzystają z pojazdów, udostępniali je innym. Ideologia współdzielenia samochodów nie jest niczym nowym, ale tutaj kluczowy jest fakt, że pojazdy miałyby jeździć same. Taki system mógłby z kolei zrujnować m.in. Ubera i Bolta lub usługi car-sharingu.

Ostatnim etapem całej autonomicznej rewolucji byłoby zapewne zwolnienie pilotów samolotów pasażerskich. Te są naszpikowane elektroniką tak bardzo, że piloci i tak najczęściej wysługują się komputerami, podczas wszystkich lub niemal wszystkich faz lotu. Jakiś czas temu w lotnictwie cywilnym zrezygnowano z obecności mechanika pokładowego. Kolejnym krokiem będzie rezygnacja z jednego z dwóch pilotów. Ostatnim będzie zapewne zupełne opróżnienie kokpitu.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA