Zgrabne pięciodrzwiowe nadwozie najnowszej Fiesty ST ma długość 406,8 cm, szerokość 173,5 cm i wysokość 146,9 cm. Rozstaw osi wynosi 249,3 cm. Oznacza to, że ma niemal identyczne wymiary jak słabsze wersje modelu.
Jednak nie jest tak, że 200 konna wersja Fiesty ukrywa swoje prawdziwe oblicze. Wręcz przeciwnie. Specjalnie stylizowane zderzaki, w tym tylny z dyfuzorem, dwie końcówki układu wydechowego, siedemnastocalowe felgi o średnicy 17 cali i specjalnym wzorze, a także dumnie lśniący na grillu czerwony emblemat ST to wybrane smaczki stylizacyjne, które są jej wyróżnikiem.
Sportowych akcentów nie brakuje także we wnętrzu. Odpowiedni sznyt nadają m.in. czarna podsufitka, sportowa kierownica w stylizacji ST z niebieskimi przeszyciami, czy sportowe fotele Recaro, choć akurat te ostatnie dla wielu osób mogą się okazać zbyt wąskie.
W przedniej części kabiny Fiesty miejsca jest pod dostatkiem, ale z tyłu nie ma co liczyć na nadmiar przestrzeni. Grube oparcia przednich foteli sprawiają, że pasażerowie dotykają je kolanami, a miejsce nad głową w recenzowanym egzemplarzu skutecznie redukuje szklany dach.
Trochę szkoda, że w topowej odmianie modelu nie zastosowano nieco lepszych materiałów wykończeniowych. Choć akurat trend do oszczędzania na na tym polu widać u wielu producentów samochodów. Niemniej tworzywa użyte do wykończenia kokpitu Forda Fiesty mogłyby być lepszej jakości, bo w większej części środkowej konsoli i dolnych partiach przedziału pasażerskiego królują twarde plastiki.
Sercem najnowszego Forda Fiesta ST jest trzycylindrowy silnik 1.5 Ecoboost, który rozwija moc maksymalną 200 KM przy 6000 obr/min i 290 Nm momentu obrotowego w zakresie od 1600 do 4000 obr/min.
Według zapewnień producenta ważące 1283 kg auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 6,5 s i może pojechać z maksymalną prędkością 232 km/h. Tyle suchych danych. A jak opisywany Ford radzi sobie w praktyce?
Okazuje się, że trzycylindrowa jednostka napędowa nie zniszczyła sportowego „charakteru”, z którego słynęła Fiesta ST. Auto ochoczo wyrywa do przodu już od dolnych zakresów obrotów, a nabieraniu prędkości towarzyszy zaskakująco sportowy dźwięk silnika. Z jednej strony to zasługa układu wydechowego, z którego w stosownych momentach dochodzą rasowe strzały, z drugiej... głośników, wspomagających efekt akustyczny we wnętrzu. Co najważniejsze, całość brzmi naturalnie.
Kierowca nowej Fiesty ST ma do wyboru trzy tryby jazdy – Normal, Sport i Track, które zmieniają ustawienia silnika, w tym szybkość reakcji jednostki napędowej na położenie pedału przyspieszania, czułość układu kierowniczego, działanie ESP i głośność układu wydechowego.
Po wykupieniu pakietu Performance (koszt 4100 zł) jest możliwość uaktywnienia funkcji Launch Control, czyli najbardziej efektywnego (pod względem dynamiki) startu z miejsca. Oprócz tego w jego skład (pakietu) wchodzi mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu (LSD).
Z każdym pokonanym kilometrem nową Fiestą ST na twarzy kierowcy będzie się pojawiał coraz większy uśmiech. To jeden z tych samochodów, który doskonale się czuje na krętych odcinkach dróg.
O bezpieczeństwo i radość z jazdy dba m.in. doskonale zestrojone zawieszenie. Z jednej strony sprawia wrażenie o wiele bardziej komfortowego niż w starszych generacjach modelu, z drugiej gwarantuje jeszcze lepsze właściwości jezdne. To zasługa zastosowania m.in. sprężyn zawieszenia ze zmiennym kierunkiem działania, które według zapewnień producenta zwiększają stabilność, zwinność i poprawiają reakcje tylnej belki skrętnej.
Wygląda na to, że to rozwiązanie działa, bo po dołożeniu do tego wydajnego mechanizmu różnicowego o ograniczonym tarciu i precyzyjnego układu kierowniczego, opisywana Fiesta jest moim zdaniem najbardziej emocjonującą pod względem prowadzenia generacją modelu, jaka dotąd powstała.
Nie jest zaskoczeniem, że nowa ST jest bardziej komfortowa od poprzedniczki. Można się było tego spodziewać, bo jest to trend, którym podążają producenci wszystkich hot hatchy. Większość motoryzacyjnego światka obawiała się, że nowa generacja modelu straci przez to nieco charakteru. Zwłaszcza po zapowiedziach, że będzie ją napędzał trzycylindrowy silnik.
Tymczasem, nowa Fiesta ST to wciąż zdecydowanie propozycja dla tych, którzy uwielbiają prowadzić. I o wiele bardziej cenią radość z jazdy niż przestrzeń na tylnej kanapie.
Na tyle wysoko, że ochoczo sięgną do kieszeni po co najmniej 89 850 zł (w przypadku wersji 5d).