Za podróż do Poznania zapłaciłem 50 zł. To prawie tyle, ile za 10 dni jazdy po autostradach w Czechach

Filip Trusz
Opłaty za polskie autostrady zbliżają się do granic absurdu. Trzystukilometrowa podróż do Poznania z Warszawy kosztuje 50 zł. Biorąc pod uwagę nasze zarobki, płacimy za niektóre drogi znacznie więcej niż mieszkańcy bogatszych europejskich krajów.

Za jednodniowy wypad do Poznania na Salon Samochodowy Motor Show musiałem zapłacić 100 zł. Na samych autostradowych bramkach, bo za przejazd Autostradą Wielkopolską trzeba płacić. I to kosmiczne pieniądze. Nikt nie powie mi, że 50 zł za trasę Warszawa-Poznań to normalna stawka.

Nie bez powodu A2 często nazywana jest "najdroższą autostradą w Europie". Na szczęście, nie wszystkie polskie drogi są aż tak koszmarnie drogie. Na wielu z nich stawki są dostosowane do portfeli polskich kierowców. Choć nie jest to z pewnością pocieszeniem dla ludzi, którzy muszą często jeździć na trasie wschód-zachód.

Jak dużo musimy płacić za niektóre polskie autostrady najlepiej widać, kiedy pojedziemy do innych krajów europejskich. Akurat tak się złożyło, że tydzień przed podróżą do Poznania pojechałem prywatnie do czeskiej Pragi. U naszych sąsiadów za 10-dniową winietę, która pozwala jeździć po tamtejszych autostradach, płacimy praktycznie tyle samo. 65 zł zostawimy w polskim kantorze na jednej z przygranicznych stacji paliw, jeżeli winietę kupimy w Czechach, to uda nam się zaoszczędzić ok. 10 zł.

A więc u nas za 50 zł przejedziemy 300 km, a u naszych południowych sąsiadów możemy z autostrad nie zjeżdżać przez 10 dni.

A to wcale nie tak, że Polacy są od Czechów bogatsi. Nie są. Polska, państwo dużo większe i powierzchniowo, i ludnościowo, jest bogatsza od sąsiada tylko przy liczeniu PKB całego kraju. Kiedy podzielimy PKB na mieszkańca, to okaże się, że jesteśmy daleko z tyłu - 20 152 dol. do 13 823 dol. na osobę w 2017 r. (dane MFW).

Autostrada A2Autostrada A2 fot. Filip Trusz

Ile płaci się za drogi w Europie?

Mniej za autostrady płaci się w Szwajcarii, jednym z najbogatszych krajów świata. Tam także funkcjonują winiety, a przepustkę można kupić na rok. Kosztuje 40 franków, czyli 154 zł przy dzisiejszym kursie. Albo trasa Warszawa-Poznań-Warszawa-Poznań, bez możliwości powrotu. Autostrada Wielkopolska jest jaskrawym przykładem, ale inne drogi w Polsce także swoje kosztują. Przejazd A1 z Gdańska do Torunia kosztuje 30 zł, a odcinek A4 pomiędzy Katowicami i Krakowem - 20 zł.

Swego czasu ogromne kontrowersje wzbudziła decyzja Niemiec o wprowadzeniu opłat za autostrady dla kierowców spoza kraju. Roczna opłata waha się od 67 do 130 euro (zależy od wielkości i "ekologiczności" pojazdu). Przewidziano jednak 10-dniową winietę, za którą trzeba zapłacić od 2,5 do 25 euro. W najgorszym wypadku polski turysta zapłaci za 10 dni ponad 100 zł. Prawie tyle, ile za dojazd z Warszawy do granicy, co kosztuje ok. 90 zł.

Opłatom za autostrady w krajach europejskich przyjrzeliśmy się dokładnie w oddzielnym materiale, do którego odnośnik znajdziecie powyżej. Podobnie wysokie opłaty, co na opisanym przez mnie fragmencie autostrady A2, znajdziemy m.in. we Francji, Hiszpanii oraz Włoszech.

Autostrada A2Autostrada A2 fot. Filip Trusz

Dlaczego musimy płacić za A2 aż tyle?

Łatwo w tym miejscu byłoby jako winnego wskazać operatora Autostrady Wielkopolskiej. Tylko, że nie byłaby to prawda. Nie można wymagać od prywatnego przedsiębiorstwa, by pracowało charytatywnie, a wybudowanie i obsługę drogi szybkiego ruchu finansowało z własnej kieszeni.

W tej chwili przejechanie jednego kilometra A2 pod zarządem spółki Autostrada Wielkopolska kosztuje 38 (Modła - Nowy Tomyśl) lub ok. 20 groszy (Nowy Tomyśl - Świecko). Na A4 za odcinek Katowice-Kraków Stalexport policzy nam ok. 34 gr/km, a na A1 Rusocin-Nowa Wieś Gdańsk Transport Company 20 gr/km.

Dla porównania, koszt pokonania odcinków zarządzanych przez GDDKiA wynosi 10 gr za km. Skąd bierze się różnica?

Stawki za przejazd ustalane są w oparciu o obowiązującą umowę koncesyjną, wieloletni plan finansowy oraz prognozy ruchu. Całkowite ryzyko związane z ruchem i przychodami spoczywa na koncesjonariuszu. Do zarządzanej przez nas autostrady A2 z Nowego Tomyśla do Konina państwo i podatnicy nie dopłacają ani złotówki, w przeciwieństwie do autostrad publicznych, na których przejazdy dotowane są w ponad 60 proc. z budżetu państwa. Ważnym czynnikiem wpływającym na wysokość stawek jest również fakt, że opłaty za przejazd autostradami koncesyjnymi nie są zwolnione z 23 proc. podatku VAT. Naszych opłat nie można zatem porównywać ze stawkami na autostradach publicznych

- mówiła Zofia Kwiatkowska, rzeczniczka prasowa Autostrady Wielkopolskiej S.A., tłumacząc w zeszłym roku konieczność wprowadzenia kolejnych podwyżek na A2.

Autostrada A2Autostrada A2 fot. Filip Trusz

Czy na polskich drogach może być normalnie?

Trzeba by od początku zbudować cały system. Teraz problemem jest zbyt wielu operatorów, część dróg zarządzana jest przez podmioty prywatne, cześć przez państwo. Każdy chce zarobić. Co więcej, wiele dróg wciąż się buduje. W takim chaosie trudno o konkretne decyzje. Zwłaszcza, że politycy nie palą się do rewolucji i szeroko zakrojonych negocjacji. Z dobrych informacji możemy tylko napisać, że niedawno rządzący ogłosili wreszcie, że zlikwidują podwarszawskie bramki na A2, a odcinek Łódź-Warszawa będzie bezpłatny.

W świecie idealnym w Polsce obowiązywałby system winiet z cenami dostosowanymi do naszych portfeli. Niestety, na to potrzeba czasu. Według umowy koncesyjnej AW SA ma zarządzać A2 na odcinku Świecko-Modła do 2037 r.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.