- Nowy znak D-51a „automatyczna kontrola średniej prędkości” będzie wskazywał fragment drogi objęty odcinkowym pomiarem prędkości, natomiast znak D-51b „koniec automatycznej kontroli średniej prędkości” koniec tego odcinka. Ponadto na znaku D-51a umieszczana będzie miniatura znaku B-33, wskazująca dopuszczalną prędkość jazdy na odcinku objętym pomiarem - informuje Ministerstwo Infrastruktury.
Do tej pory o odcinkowym pomiarze prędkości informował znak "Kontrola prędkości" wraz z dodatkową informacją o odcinku, na jakim dokonywany jest pomiar. Dodatkowo kierowca nie był informowany o tym, jakie ograniczenie prędkości obowiązuje na monitorowanym odcinku drogi. Ten ostatni aspekt jest najważniejszą zmianą, którą wprowadzi nowy znak.
Znajomość przepisów nie jest najmocniejszą cechą polskich kierowców, co gołym okiem można zaobserwować w miejscach, w których stoją fotoradary. Bez względu na to, czy jest to obszar zabudowany, czy też nie, zwalnianie do 50 km/h to często stosowana praktyka. Dzięki nowym znakom uda się tego uniknąć.
Warto pamiętać, że obowiązujące na polskich drogach limity prędkości to (dla pojazdów do 3,5 t i jeśli znaki nie wskazują inaczej):
System OPP oblicza czas, który upłynął od chwili minięcia pierwszej bramki do momentu przejechania przez drugą bramkę. Na tej podstawie wylicza średnią prędkość przejazdu na monitorowanym odcinku. Jeśli będzie ona większa, niż pozwalają limity, kierowca otrzyma mandat. O ile większa? Zasada jest identyczna jak w przypadku fotoradarów. Przekroczenie prędkości o 10 km/h i mniej nie jest rejestrowane. Nikt nie sprawdza kierowców tzw. metodą na partyzanta - wszystkie miejsca kontroli są oznakowane odpowiednimi znakami.