Dacia Duster to SUV numer 1 w Polsce. W zeszłym roku sprzedaż rumuńskiego samochodu otarła się o 10 000 aut - licznik rejestracji zatrzymał się dokładnie na 9 884 zarejestrowanych egzemplarzach. To wynik imponujący, jeżeli spojrzymy na drugie miejsce, gdzie znalazł się Nissan Qashqai ze stratą ponad 1300 sztuk.
Źródło danych: IBRM SAMAR
Skąd bierze się sukces Dacii Duster? Po części z bardzo przystępnej ceny. Polski cennik otwiera 39 900 zł. Ta kwota to oczywiście tzw. wabik cenowy, a na drogach raczej nie spotkamy nowego Dustera w takiej konfiguracji, ale Dacia i tak wypada dobrze na tle konkurencji. Przykładowo, napęd 4x4 można mieć od 53 400 zł, a już naprawdę nieźle wyposażona wersja Comfort zaczyna się od 52 tysięcy.
Dla porównania, cennik Qashqaia otwiera 76 490 zł (promocja, bez niej to 84 490 zł), VW Tiguana - 89 590 zł (obniżka ze 101 590 zł), Toyoty C-HR - 75 900 zł (obniżka z 83 900 zł) a Hyundaia Tucsona - 87 400 zł.
W tym miejscu trzeba jednak postawić gwiazdkę i podkreślić, że statystyki sprzedaży zaburzone są przez reeksport. Gdyby w statystykach sprzedaży nowych samochodów w Polsce uwzględnić zjawisko reeksportu, ranking najpopularniejszych marek wyglądałby zupełnie inaczej. Trudno jednak przewidzieć jak, bo nie da się dokładnie określić faktycznej wielkości reeksportu. Jednak w przypadku Dacii Duster i tego rankingu lampka ostrzegawcza powinna zapalić się szczególnie jasno.
Dacia Duster to jeden z samochodów, na którego sprzedaż najbardziej wpływa reeksport. Szacunki IBRM Samar mówią, że procentowo (sprzedaż ogółem do liczby samochodów trafiających za granicę) najwięcej reeksportuje właśnie Dacia - za granicę trafia nawet co drugie sprzedawane w Polsce nowe auto tej marki. Reeksportowany jest głównie model Duster. Drugi najczęściej wywożony za granicę model to Volkswagen Golf. Duży udział w reeksporcie mają też Skoda (głównie Octavia) i Renault (Clio i Captur).
Na czym polega reeksport? Sprzedaż wygląda tradycyjnie. Przychodzi przedstawiciel firmy, pyta o konkretny model i zwyczajnie go zamawia. Przedstawiciel handlowy wystawia zwykłą fakturę. Nie ma w tym procederze nic nielegalnego. To łatwy zarobek, bo klient nie przyjeżdża na jazdę próbną, nie prosi o darmowe dywaniki - mówi w rozmowie z Moto.pl przedstawiciel jednej z popularnych w Polsce marek. - Klient np. z Niemiec zyskuje na różnicy w cenie, firma zajmująca się reeksportem na dużych rabatach wynegocjowanych z dilerem, a ten ostatni dopisuje sprzedaż do celów stawianych mu przez importera. Wszyscy są zadowoleni - dodaje.
Znacznie więcej o zjawisku reeksportu pisaliśmy w tym miejscu: