Jednym z najpopularniejszych miejskich aut na Starym Kontynencie pozostaje Volkswagen Polo, zaś jego technologicznym bliźniakiem jest między innymi Seat Ibiza. Czwarta generacja hiszpańskiego przedstawiciela segmentu B dostępna była od 2010 do 2017 roku. W międzyczasie producent wprowadzał nieznaczne zmiany stylizacyjne oraz modernizował paletę jednostek napędowych. Co ciekawe, dostępne też były fabryczne pakiety tuningowe poprawiające styl i podnoszące moc silników wysokoprężnych. Ibiza dostępna była jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback oraz funkcjonalne kombi – pojemność bagażnika wynosi odpowiednio 284, 292 i 430 litrów. Dynamicznie narysowane nadwozie przykuwa zdecydowanie więcej spojrzeń, niż niemiecka i czeska konkurencja.
Wnętrze zaprojektowano bardziej zachowawczo, stawiając na staranny montaż, niezłą jakość materiałów wykończeniowych i komfort użytkowania. Przednie, podstawowe fotele gwarantują akceptowalne warunki, także w czasie dłuższych podróży. Dobre podparcie ciała w zakrętach gwarantują sportowe fotele obecne w topowej odmianie Cupra. Tworzywa sztuczne w kabinie tylko miejscami są miękkie i przyjemne w dotyku, w większości zastosowano budżetowe, twarde plastiki – całość zmontowano jednak solidnie. Tekstylna tapicerka dobrze znosi wieloletnią eksploatację. W kwestii wyposażenia dodatkowego, niekiedy możemy liczyć na „pełną elektrykę”, klimatyzację manualną lub automatyczną, komputer pokładowy, szklany dach i centrum multimedialne z kolorową nawigacją i dotykowym ekranem. Miejsca z przodu nie brakuje, ale w drugim rzędzie wysokie osoby mogą narzekać na niedobór przestrzeni przed kolanami.
Najmniej problemów i najniższe koszty generują bazowe, wolnossące silniki benzynowe 1.2 i 1.4 MPI o mocy 60-70 i 85 KM. Wielopunktowy wtrysk paliwa pozwala na montaż instalacji gazowej w przystępnej cenie. By utrzymać jednostkę w pełnej sprawności wystarczą okresowe wymiany filtrów, oleju oraz rozrządu kosztem 600 złotych. Zakup nowoczesnych, turbodoładowanych silników 1.2 i 1.4 TSI generujących odpowiednio 85-105, 150-180 KM wiąże się z dużym ryzykiem pojawienia się poważnych usterek. Łańcuch rozrządu szybko rozciąga się, a nawet zrywa demolując wnętrze silnika. Im młodszy egzemplarz, tym szansa na mniejszą usterkowość. Producent systematycznie poprawiał konstrukcje, stosując między innymi lepsze i bardziej wytrzymałe materiały. Niemniej, w egzemplarzach z pierwszych lat produkcji, wysokie zużycie oleju silnikowego i długie interwały serwisowe pogłębiają problem niedostatecznego smarowania. Jeśli TSI, to tylko ze sprawdzoną historią serwisową i przebiegiem rzędu 100-150 tysięcy kilometrów. O takie egzemplarze nietrudno, zwłaszcza z polskiej sieci dilerskiej.
Wśród diesli mechanicy zgodnie polecają udane konstrukcje 1.9 i nowszą 1.6 TDI o mocy 90 i 105 KM. Tutaj ewentualna regeneracja turbosprężarki pochłonie 900 złotych, zaś wtryskiwaczy około 600 złotych za sztukę. 1.2 i 1.4 TDI (75 i 80 KM), nie są szczególnie trwałe, a w trasie zapewniają przeciętną dynamikę.
Przez długie lata koreańscy producenci nie byli w stanie nawiązać walki z europejską konkurencją, oferując tanie i niezbyt dobrze wykonane samochody. W segmencie B nową jakość w 2008 roku wprowadził Hyundai modelem i20 – produkowany do 2014 roku. Klienci mieli do wyboru trzy i pięciodrzwiowego hatchbacka. Zaprojektowane w Niemczech, estetyczne nadwozie niezbyt dobrze zabezpieczono przed korozją. Jeszcze na gwarancji zdarzały się reklamacje, więc pożądany egzemplarz warto wnikliwie sprawdzić pod tym kątem. Do Europy trafiały auta z fabryk zlokalizowanych w Indiach i Turcji.
Wnętrze skutecznie opiera się intensywnej eksploatacji. Twarde tworzywa co prawda są podatne na zarysowania, jednak wszystko zmontowano solidnie – nic nie rezonuje w czasie jazdy. Podobnie jak w Ibizie, w niektórych egzemplarzach możemy liczyć na elektrycznie sterowane szyby, klimatyzację, komputer pokładowy czy niezłej jakości system multimedialny. Miejsca w drugim rzędzie jest nieco więcej, niż w Seacie. Bagażnik jest jednym z największych w klasie – 295 litrów.
Zdaniem mechaników, niezbyt okazała paleta jednostek napędowych Hyundaia zapewnia długotrwały spokój. Czterocylindrowe, wolnossące silniki benzynowe 1.2, 1.4 i 1.6 dysponują mocą 78, 101 i 126 KM, co w zupełności wystarcza do akceptowalnej dynamiki w mieście. Niektóre warsztaty podejmują się montażu instalacji gazowej, co jeszcze obniża koszty użytkowania. Rutynowa wymiana rozrządu to koszt około 600 złotych. Wszystkie jednostki wyposażono w łańcuchowy i trwały napęd rozrządu. Problemów nie przysparzają też manualne skrzynie biegów, choć niektórzy użytkownicy narzekają na problemy z wrzuceniem wstecznego.
Diesle są trzy. Podstawowy, 1.1 CRDi generuje 75 KM. Dobre opinie zbiera 1.4 (90 KM) i 1.6 CRDI o mocy 116 KM. Najmocniejszą, czterocylindrową konstrukcję wyposażono w turbodoładowanie i bezpośredni wtrysk common-rail. Tutaj musimy liczyć się z ewentualną regeneracją turbiny i wtryskiwaczy (koszt 900 i 600 złotych za sztukę). Usterki tych elementów pojawiają się jednak nie wcześniej, niż po 200-250 tysiącach kilometrów.
Zarówno Ibizę, jak i i20 wyposażono w zbliżony układ jezdny. Co ważne, tani w produkcji i serwisowaniu. Kolumny McPhersona z przodu i belka skrętna przy osi tylnej. W każdym przypadku taki zestaw sprawdza się doskonale, stanowiąc kompromis pomiędzy pewnością prowadzenia, komfortem i trwałością - daje powody do zadowolenia. Koszty bieżącej eksploatacji również nie przerażają, wymiana kompletu zużytych amortyzatorów pochłonie około 500 złotych. Niektóre elementy będą jednak droższe w Hyundaiu.
Nie brakuje na rynku wtórnym koreańskich samochodów. Oferta jest bardzo bogata, a dominują wersje benzynowe. Nietrudno też znaleźć auta pochodzące z Polski. Te poflotowe są niestety skromnie wyposażone i mają przebiegi przekraczające 120-150 tysięcy kilometrów. Lepiej poszukać od prywatnej osoby. Za pojazd z 2012 roku z rozsądnym kilometrażem i niezłym wyposażeniem trzeba zapłacić około 20 tysięcy złotych.
Wybór Seatów jest zdecydowanie większy. Nieco więcej jest odmian benzynowych, ale nie brakuje też dobrze wyposażonych diesli. Zadbany egzemplarz z 2012 roku to wydatek na poziomie 22-23 tysięcy złotych.
Seat oferuje nieco lepsze właściwości jezdne i szerszy wybór jednostek napędowych. Usportowione wersje potrafią skutecznie podnieść ciśnienie. Ibiza daje więcej dodatków podnoszących komfort codziennej eksploatacji. Z uwagi na niedopracowanie niektórych jednostek, wybór bezpiecznego dla kieszeni silnika okazuje się skromniejszy, niż u koreańskiego konkurenta. Hyundai natomiast spodoba się mniej dynamicznie usposobionym kierowcom. I20 gwarantuje trochę więcej miejsca i wyraźnie większy bagażnik. Gorzej natomiast przedstawia się lista pokładowych udogodnień.